Matta Elliotta

Matt Elliott 15 marca znów zagości we wrocławskim Firleju!

12 dni po tym, jak King Dude wystąpi we wrocławskim klubie Firlej, o czym niedawno Was informowaliśmy, lokal znów wypełni się mrocznymi, ale jakże fantastycznymi dźwiękami, tym razem dzięki jedynemu takiemu występowi artysty Matta Elliotta. Angielski muzyk również, podobnie jak wspomniany Dude, dał niezapomniany i świetnie przyjęty występ podczas ubiegłorocznego Asymmetry Festival (którego pierwsza edycja odbyła się w 2009 roku), organizowanego właśnie przez  Ośrodek Działań Artystycznych „Firlej”, a w połowie marca – miejmy nadzieję, że razem z wiosną – zawita ponownie do wrocławskich ścian klubu. Głos Kultury objął nadchodzący koncert patronatem medialnym.

Pochodzący z Bristolu artysta występował wcześniej z takimi zespołami jak Movietone i Amp, a od 2001 roku wydaje muzykę pod własnym imieniem i nazwiskiem. Elliott już w wieku 16 lat silnie łączył swoje życie  z muzyką; kiedy miał 25 lat nie tylko zaczął pracę w sklepie z płytami, ale również zaczął próbować swoich sił jako DJ w niektórych klubach jego rodzinnego miasta. Później jego kariera ruszyła z kopyta: sesja nagraniowa u Johna Peela z BBC, zaproszenie, które otrzymał od Sonic Youth na występ podczas koncertu, który odbył się pod Mostem Brooklyńskim, podpisanie kontraktu z Domino Records. Od tamtej pory Matt Elliott wydał pięć albumów jpod szyldem Third Eye Foundation, ale także sześć pod własnym nazwiskiem. W świecie muzycznym niejednokrotnie doceniany, został poproszony między innymi o oficjalne remiksy dla Tarwater, Blonde Redhead, Mogwai, Ulver i Thurstona Moore’a.

Artysta, w Wielkiej Brytanii uważany za niewykle ważną i jedną z wysuwających się przed szereg postaci muzycznego undergoundu, aktualnie tworzy dźwięki oparte w dużej mierze na gitarze akustycznej i brzmieniach dark folkowych. A przecież, jak pamiętamy, początki Elliotta kojarzyć mogą się głównie z miszmaszem drill’n’bass-u, trip hop-u, przeróżnych gatuków szeroko rozumianej elektroniki i ogólnie nowych brzmień. Waro wspomnieć o płycie Semtex z 1996 roku, na której mężczyzna wyrażał nie tylko swój niepokój, ale lęki całego społeczeństwa, a także słychać było złość i bunt skierowany ku polityce, establiszmentowi czy ze zjawisk mniej namacalnych – ku samotności. Dźwięki na tym albumie idealnie odzwierciedlały jego tematykę, były do niej adekwatne i zespalały się z nią za sprawą brutalnych gitarowych dźwięków, automatu perkusyjnego i idealnie dobranego wokalu Debbie Parsons. Zresztą nawet miejsce i atmosfera, w którym krążek był nagrywany zdawały się pasować do jego wydźwięku – nagrywanie odbywało się na squacie, w którym razem z nim mieszkał Matt Jones (zespół Crescant). Wracając jednak do współczesnej twórczości muzyka, pobrzmiewają w niej dość mocno inspiracje słowiańskimi muzycznymi korzeniami i czuć w niej smutek, melancholię i zadumę, co tłumaczyłoby nazywanie go mrocznym bardem z Bristolu. Elliott odszedł z kolei niemal całkowicie od elektroniki eksperymentalnej, którą słychać było na jego wcześniejszych albumach. Mroczny, zamyślony bard ma jednak również inną, nieco weselszą stronę, co dostrzeżemy, słuchając jeg ostatniego albumu zatytułowanego Only Myocardial Infraction Can Break Your Heart, na którym Matt Elliott jawi nam się jako ostrożny optymista – jeszcze niepewny, ale jednak.

Podczas swojego występu w Firleju (który, dodajmy,  będzie jedynym takim występem podczas tegorocznej europejskiej trasy artysty) Matt Elliott podzieli się z pulicznością zarówno swoimi solowymi występami, jak również zaprezentuje te, które nagrywał pod szyldem The Third Eye Foundation. Występ mieszkającego obecnie w Paryżu muzyka zostanie podzielony z tego względu na dwie części. Pierwszą stanowić będą zatem kompozycje solowe, natomiast w drugiej pochodzący z Birstolu wykonawca zaprezentuje dokonania z płyty – o której nie bez powodu pisaliśmy wyżej – Semtex nagranej właśnie w ramach projektu nazwanego The Third Eye Foundation. Będzie to zatem niezwkłe wydarzenie, podczas którego będzie można również porównać dokonania Elliotta, spojrzeć na twórczość „najsmutniejszego barda świata” przez pryzmat jego solowej kariery, jak i tego, czego dokonał wespół z innymi artystami. Na koniec zacytujmy Jarosława Szubrychta, dziennikarza muzycznego, a także wokalisty i autora tekstów, znanego między innymi  z działalności w metalowej grupie Lux Occulta, który po występie Elliotta podczas ubiegłorocznej edycji Asymmetry Festival, powiedział:

Zaangażowany, skupiony, ważący każde słowo Matt nie bał się ciszy ani dłużyzn (…) za to potrafił zaskoczyć wirtuozerskimi wręcz umiejętnościami czy doborem repertuaru – ale jak się potrafi tak zaśpiewać I Put A Spell On You, to na wiele można sobie pozwolić. Ten koncert minął zbyt szybko, a mantrycznie powtarzany refren Dust, Flesh and Bones this is how it feels to be alone – chwycił mnie za gardło i nie chce puścić aż do dziś.

Matt Elliott - Dust Flesh and Bones

Informacja i fot.: Klub Firlej

 

Matta Elliotta

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *