wodny nóż

Kropla drąży skałę – Paolo Bacigalupi – „Wodny nóż” [recenzja]

Paolo Bacigalupi zaczarował mnie swoją wcześniejszą powieścią – Nakręcaną dziewczyną – którą uważam za jedną z najlepszych powieści, jakie dotychczas czytałem. Nic więc dziwnego, że gdy tylko dowiedziałem się, że najnowszą powieść amerykańśkiego pisarza Wodny nóż wydaje Wydawnictwo MAG, była to dla mnie wiadomość na miarę newsa roku. Najnowsze dzieło Bacigalupiego czyta się bardzo przyjemnie, jednak po całej lekturze odczuwam lekki zawód. Zdobywca wielu nagród, w tym Hugo,  Nebuli, Locusa czy Comptona Crooka tym razem mnie nie zachwycił, choć w dalszym ciągu trzyma dość wysoki poziom i pewnie gdybym wcześniej nie czytał fenomenalnej Nakręcanej dziewczyny, moja ocena byłaby zgoła odmienna.

Amerykański autor znalazł temat, który lubi eksploatować. Wszak już nie pierwszy (i pewnie nie ostatni) raz w swojej powieści buduje ponurą wizję przyszłości opartą na konsekwencjach zmian klimatycznych naszej planety. W Wodnym nożu Bacigalupiego globalne ocieplenie przekroczyło granice i wymknęło się ludziom spod kontroli, w wyniku czego ludzkość (a przynajmniej Stany Zjednoczone, na których skupia się pisarz) zmagają się z problemem, który dziś jest dla nas – przynajmniej w teorii – tak odległy, że nikt normalny sobie tym głowy nie zaprząta. O czym mowa? Oczywiście o wodzie, a raczej o jej deficycie. A jak wiadomo – człowiek w obliczu braku wody staje się wręcz bezbronny, ponieważ bez tego życiodajnego płynu czeka nas tylko (powolna) śmierć. Wodny nóż ukazuje walkę kilku wrogich frakcji o wpływy wynikające z posiadania dostępu do wody zdatnej do picia. Konflikt dotyczy tutaj głównie Las Vegas oraz Phoenix – dwóch potężnych aglomeracji miejskich – które usilnie walczą o stale kurczące się brzegi rzeki Kolorado. Las Vegas jest rządzony przez Catherine Case, która w sprytny sposób dotarła na szczyt władzy. To na jej usługach są tytułowe Wodne noże – coś na kształt szpiegów i terrorystów w jednym, którzy za pomocą różnych środków oraz pozwoleń wpływają na to, kto, gdzie oraz kiedy będzie miał dostęp do wody.

Paolo Bacigalupi stworzył wiarygodny, pełen zależności świat, w który można uwierzyć, bowiem zasady w nim panujące są precyzyjnie i dogłębnie wyjaśnione. Stany Zjednoczone zostały doprowadzone niemalże do upadku, w wyniku którego nastąpiła ich bałkanizacja (rozpad jednego państwa, w wyniku którego powstał szereg nowych, mniejszych, które w większości przypadków są do siebie wrogo nastawione). Apokaliptyczna wizja jawi mi się jako połączenie serii Fallout oraz motywu burz piaskowych z filmu Interstellar. Pisarz wykonał doprawdy perfekcyjną pracę w kreacji świata, gdyż znane nam elementy wciąż występują (sfatygowany plakat Britney Spears, obecność Google), ale doszło wiele nowinek, jak na przykład liczne stymulanty, mające pomóc człowiekowi w regeneracji narządów. Problem wodny również nie jest zmarginalizowany i praktycznie każdy człowiek ma dostęp do worków filtracyjnych, służących odzyskiwaniu wody z moczu, a ci bogatsi żyją w skonstruowanych przez Chiny akrologiach, w których wody jest pod dostatkiem.

Autor skupił się na przedstawieniu sporu między Las Vegas a Phoenix, ale prawdę mówiąc, nie sposób opowiedzieć się po którejkolwiek ze stron. Las Vegas rządzone jest twardą ręką, a jego przywódczyni nie budzi sympatii czytelnika swoimi decyzjami oraz traktowaniem podwładnych, jednak Phoenix opanowała mafia, która bezkarnie pobiera opłaty od “szarych” obywateli, za nieterminowość karząc nierzadko najwyższym wymiarem kary.

Fabułę śledzimy z perspektywy kilku bohaterów, co jest identycznym zabiegiem, jak w przypadku Nakręcanej dziewczyny. To zresztą nie jedyne skojarzenie, gdyż konstrukcja Wodnego noża jest łudząco podobna do debiutu powieściowego Bacigalupiego. Wątki postaci z początku zdają się nie mieć nic wspólnego, by w miarę zagłębiania się w powieść ich losy łączyły się w mniej lub bardziej oczywisty sposób. Autor prowadzi akcję tak, aby w emocjonującym finale bohaterowie zostali postawieni w sytuacji skrajnej, niemalże bez wyjścia. Problem w tym, że coś nie do końca odpowiada mi w kreacji głównych postaci. Zupełnie jakby dbałość o detale oraz wiarygodność świata przedstawionego wpłynęła na jakość zachowań, motywacji oraz charakterów poszczególnych postaci. Kuleje również zróżnicowanie językowe bohaterów, które – prawdę mówiąc – nie istnieje. Obojętnie, czy mamy do czynienia z członkiem gangu, czy też z szefową Las Vegas, używają bardzo zbliżonego słownictwa. Drażniło mnie również wtrącane głównie przez Angela “ehe”. No kto tak mówi? Paradoksalnie właśnie najmniej podobał mi się tytułowy Wodny nóż – Angel, który swoim postępowaniem bardziej przypominał mi maszynę wykonującą zadania, niż człowieka, który może mieć moment zastanowienia oraz okazania wątpliwości, co do słuszności swoich działań i rozkazów przełożonych. Bacigalupi już w Nakręcanej dziewczynie pokazał, jak świetnie potrafi sportretować postaci żeńskie i tak też jest tym razem. Lucy, dziennikarka z Phoenix, żerująca na cierpieniu ludzkim jest postacią złożoną i intrygującą, aczkolwiek jej zachowanie z ostatniej sceny budzi we mnie wiele wątpliwości, niejako burzących jej kreację do tego konkretnego wydarzenia (o którym oczywiście nie wspomnę, żeby nie zepsuć nikomu zabawy). Najciekawszą postacią jest młodociana Maria, której wiek niestety nie został sprecyzowany. Wiemy tylko, że jest dziewczyną na tyle dojrzałą, by móc załatwiać pewne sprawy za pomocą seksu, wiemy też, że o starszych od siebie ludziach wyraża się po prostu “dorośli”. To zagubiona i dość naiwna istota, która próbuje wiązać koniec z końcem za pomocą sprzedaży wody pitnej robotnikom. Rozdziały poświęcone właśnie jej są zdecydowanie najciekawsze.
Bacigalupi ponownie stworzył udaną, pełną emocji i akcji, przemyślaną pod kątem kreacji świata powieść, w której jednak słabiej wypadła charakterystyka postaci i jest w niej odrobinę za dużo politykowania. Drobiazgowość autora nie wytrąca z rytmu, dzięki czemu powieść czyta się bez przeszkód praktycznie od początku do samego końca. I chociaż mnie osobiście uwierają pewne mankamenty bądź fakt umieszczenia akcji w takim obszarze USA, który z pewnością borykałby się z przedstawionym problemem braku wody (czemu Wodny nóż nie wspomina nawet o sytuacji na obszarach takich jak Maine bądź Alaska?), to jednak autor broni się emocjami, które potrafi wywołać w czytelniku, a całość rzeczywiście jest Ucztą Wyobraźni. Mimo iż Wodny nóż nie sprawił, że dołączę Bacigalupiego do grona ulubionych pisarzy, nadal będę czekał na jego kolejną powieść, bo jest to autor, który doskonale zdaje sobie sprawę z rozmiarów dołka, które sami jako gatunek sobie kopiemy.

Fot.: Wydawnictwo MAG

wodny nóż

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *