Alternatywnie w Katowicach – Off Festival 2017 – dzień drugi, 5 sierpnia [relacja]

OFF Festival to festiwal, który powstał po to by intrygować, zadawać pytania, oburzać, prowokować do dyskusji, inspirować. Pierwsza edycja odbyła się w roku 2006 na terenie kąpieliska „Słupna” w Mysłowicach, a od roku 2010 wydarzenie to gości w Katowicach. Dyrektorem artystycznym OFF Festivalu jest Artur Rojek, który dba o to, by fani szeroko pojętej alternatywy doświadczali niesamowitych muzycznych emocji. Nic dziwnego, iż OFF został umieszczony na liście 10 najlepszych festiwali muzycznych w Europie według brytyjskiego Guardiana. W tym roku na scenie oprócz nowojorskiej grupy Swans – być może najgłośniejszego zespołu świata – największym magnesem festiwalu jest PJ Harvey. Obok niej Kanadyjka Feist, Anna Meredith, BEAK>, Conor Oberst, Ralph Kaminski, Urlika Spacek i wielu innych. Czy warto wybrać się do Katowic by zakosztować offowego klimatu? Jestem przekonana, że tak. Postaram się też przybliżyć nieco tegoroczną, dwunastą już edycję. Największym, jak zawsze, festiwalowym problemem jest brak możliwości zobaczenia wszystkiego, przez pokrywające się godzinowo koncerty na różnych scenach… Ten uciążliwy fakt znany jest chyba wszystkim festiwalowiczom, więc zgodnie z myślą, iż nie da się mieć wszystkiego, zaprezentuję własną trasę muzycznej podróży w dniach 5-7 sierpnia.

Drugi dzień festiwalowy na głównej scenie rozpoczął Duży Jack, prezentując dużo krzyku i brudnej gry. Czysty destylat hardcore/noise/rock’n’rolla. Słyszałam te brzmienia tylko przez chwilę, udając się na grające o tej samej porze WILCZE JAGODY. Trzy kobiety nazywające swą muzykę feminizmem w rytmie vintage, zaprezentowały utwory inspirowane latami 80. i synthpopem, z momentami metaforycznymi tekstami.

Planując posłuchać zespołu FRELE, czyli dziewczyn śpiewających znane światowo utwory po śląsku, w drodze zatrzymałam się pod Sceną Leśną, gdzie grał BLUSZCZ i… zostałam do końca. Bracia Jarek (gitara, produkcja, głos) i Romek Zagrodny (gitara) stoją za tym wrocławskim projektem, który zachwycał sentymentalnym synthpopem z mocną akcentowaną gitarą. Nadałabym im miano rytmów niemocowych, ale z wokalem. Większość utworów miało podobną linię melodyczną, ale nie przeszkadzało to słuchaczom w dobrej zabawie.

Na FRELE nie dotarłam, ale opinię o koncercie wyraziły moje festiwalowe towarzyszki: fantastyczny wokal trzech dziewczyn, dla którego zespół stanowił tło pasował do aranżowania znanych utworów po śląsku. Kolorowe stroje i świetny bezpośredni kontakt z publicznością to ich cechy rozpoznawcze.

Ralph Kaminski pojawił się na Scenie Miasta Muzyki o 16:05 i rozpoczął koncert spokojnie, by zaraz roznosić scenę energią. Słuchacze mieli okazję usłyszeć materiał z płyty Morze, opowiadającej o przeżyciach artysty i powstałej nad morzem (o czym opowiadał mi w wywiadzie, który wkrótce zagości na naszej stronie). Na wyróżnienie zasługuje kontakt młodego artysty z publicznością, która mimo skwaru pod sceną (ponad trzydzieści stopni i prażące promienie słońca) śpiewała i tańczyła.

Do przerwy w podziwianiu tego, co dzieje się na scenach, przyczynił się czas na wywiady z artystami, ale znów z pomocą przyszły mi koleżanki, donosząc, iż SHEER MAG, grupa z Filadelfii i jej mikstura wczesnego punka z hard rockiem sprawiały, że trudno było ustać w miejscu.

Na Scenie Eksperymentalnej zagościła Noura Mint Seymali – Griotka z Mauretanii, która fenomenalnym, potężnym głosem opowiadała historię północnoafrykańskich nomadów, wzmacniając swój przekaz akompaniamentem, który odnosił się zarówno do jej rodzimych tradycji, jak i do spuścizny psychodelicznego rocka. Artystka pojawiła się na scenie w niebieskim tradycyjnym stroju. Niewiele zrozumiałego potrafiła powiedzieć, jedynie thank youszukran (co znajomy znawca arabskiego przetłumaczył mi jako dziękuję). Mimo bariery językowej kontakt z publicznością miała niesamowity (utrzymywała także ze słuchaczami kontakt wzrokowy). Zespół wyszedł na bis zaskoczony pozytywnymi reakcjami odbiorców, a temperatura w namiocie odpowiadała tej panującej w Mauretanii.

Na Scenie Leśnej pojawiła się w tym czasie Anna Meredith, charyzmatyczna osobowość sceniczna, ale też kompozytorka o śmiałej wizji, łącząca grę akustyczną z elektroniką (o czym opowiedziała w rozmowie ze mną, która wkrótce się ukaże). Można było posłuchać brzmień szerokiego instrumentarium, m.in. perkusja, wiolonczela, cymbały, tuba, pady, syntezator, gitara. Muzyczna historia opowiedziana delikatnymi głosami Meredith i chórków, raz zdawała się być nieco taneczna i popowa, a raz ambientowa.

Na głównej scenie zagościła jedna z najważniejszych artystek tej edycji, czyli PJ HARVEY – znakomita kompozytorka, poetka, instrumentalistka i wokalistka, która swoją muzyką chce zmieniać świat. Nie brakowało utworów z jej ostatniej płyty, jak i znanych, nieco starszych (choćby Let England Shake). Artystce towarzyszyła rozbudowana orkiestra, a ona sama zachwycała czarującym głosem i wyjątkową ekspresją ubrana w strój z czarnych piór. Warto dodać, że odezwała się jedynie pod koniec koncertu, przedstawiając zespół. Pod sceną padł chyba rekord, jeśli mowa o frekwencji – był to jeden z najlepszych występów tego dnia.

Na Scenie Leśnej zagrali WOLVES IN THE THRONE ROOM, grający ekstremalny metal budzący emocje i kontrowersje. Słuchałam tego przez chwilę i zauważyłam ciekawą więź między grającymi, a słuchającymi, którzy w jednym rytmie potrząsali głowami… Na Scenie Trójki pojawiła się wtedy grupa Royal Trux, której również zbytnio się nie przysłuchałam. Zreaktywowany duet grał noise rock’a, a śpiew zagłuszały mocne gitarowe dźwięki.

Pod Sceną Miasta Muzyki można było odpocząć przy Mitch & Mitch, których ciekawym aranżacjom towarzyszyła robiąca wrażenie gra świateł. Jessy Lanza – producentka i wokalistka z Kanady wkroczyła na Scenę Leśną z piosenkami, które jednocześnie ujmujowały popową chwytliwości, i intrygowały nowoczesną, nieco elektroniczną, poszukującą formą.

Najbardziej wyczekiwaną tego dnia pozycją w line-upie (poza PJ Harvey) byli Kwadrofonik & Artur Rojek. Kwadrofonik, czyli jeden z najbardziej oryginalnych i wizjonerskich zespołów na polskiej scenie i Artur Rojek, wokalista, czerpiący z różnych tradycji muzyki alternatywnej i dyrektor artystyczny festiwalu. Zaprezentowali Industrial Symphony No. 1, melancholijną opowieść o miłości, samotności i ciemności, którą w porozumieniu z Davidem Lynchem oraz w nawiązaniu do jego filmów skomponował Angelo Badalamenti. Mroczny musical, którego brzmienia Kwadrofonik przepisał na charakterystyczne dla siebie instrumenty (fortepian, perkusję, marimbę czy syntezatory), a którego głosem – zastępującym oryginalne partie Julee Cruise – został Artur Rojek, oczarował wszystkich. Niesamowitą była możliwość usłyszenia na żywo artysty, które koncertuje niezwykle rzadko. Warto wspomnieć, iż w czasie występu na ekranie wyświetlano film Lyncha. Na początku przydarzyła się jednak drobna wpadka, kiedy w ciszy zatrzymanego koncertu rozległy się słowa wokalisty: Wyobraźcie sobie, że jesteście na seansie w kinie i zerwała się taśma… Nikt, kto nie usłyszał tego na żywo, nie jest w stanie wyobrazić sobie komizmu sytuacji, kiedy z ust Artura trzy razy rozległo się poważne: Robert, popraw synchron. Publiczność przyjęła to jednak z sympatycznym rozbawieniem, skandując po chwili: Robert RobertArtur Artur. Synchronizacja muzyki z obrazem zakończyła się sukcesem, a w ramach rekompensaty słuchacze otrzymali wykonanie znanego z Miasteczka Twin Peaks Falling Julee Cruise. Było to fantastyczne widowisko, pełne oniryzmu i magii.

DZIEŃ PIERWSZY

DZIEŃ TRZECI

Z Katowic relacjonuje Małgorzata Kilijanek

Fot.: Małgorzata Kilijanek

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *