Byle dalej. Pod stopami słońca

Bam-I-Dunia – Dach Świata – Marta Owczarek, Bartek Skowroński – „Byle dalej. Pod stopami słońca” [recenzja]

Plan był prosty. Po dwóch i pół roku podróży pomieszkać trochę w domu. Nie wyszło. Mapa, która wisiała na ścianie, wołała ich w dalszą drogę. Tym razem czekała Rosja, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan, Uzbekistan i Turkmenistan. Spakowali więc najważniejsze rzeczy i wsiedli na motocykle – Suzuki DR 650 i Suzuki DR200, swój najlepszy sposób podróżowania, bo jest w nim coś zarówno pierwotnego, jak i romantycznego. Przejechali w siodłach kilkadziesiąt kilometrów, by po ostrodromie, czyli po najkrótszej linii biegnącej po powierzchni kuli ziemskiej, dotrzeć do Pamiru. Do pogranicza świata zawieszonego między niebem i ziemią, wymykającego się ludzkiej władzy. Zaznaczyć należy, że droga przez Rosję jest rzadziej uczęszczana. Trudno znaleźć przyczynę, może za wszystko odpowiedzialne są narosłe stereotypy? Jednak droga ta pozwala poznać i zrozumieć Azję Środkową, zwłaszcza dawne radzieckie republiki. Zatem ruszajmy wraz z lekturą książki Byle dalej. Pod stopami słońca.

Ostatnia ich wyprawa trwała 888 dni. I dokładnie po 888 dniach spędzonych w Polsce decydują się na kolejne wojaże. Przypadek, a może znak? Niełatwo stwierdzić, ale jedno jest pewne – nasi bohaterowie starannie się do tej podróży przygotowali. W spisie lektur obowiązkowych możemy znaleźć Ryszarda Kapuścińskiego, Jacka Hugo-Badera, Colina Thubrona, Tiziana Terzaniego czy Petera Hopkirka. Nie znaczy to jednak, że wyprawa przebiegała bez niespodzianek. Pierwszym przystankiem była Rosja – państwo pełne sprzeczności, różnic i dysonansów. Tamtejsze miasteczka pozbawione są klasycznego rynku. Mają za to duże place, których centralnym miejscem w dalszym ciągu pozostaje pomnik wodza. Od niego wiją się dopiero uliczki Lenina czy Dzierżyńskiego. A wszystkie one oplecione są murami. Tu ma się wrażenie, że czas się zatrzymał.

Jest jednak w Rosji takie miejsce, które pokochały tamtejsze dzieci. To domek Dziadka Mroza w Wielkim Ustigu. Europejskie dzieci ślą listy do św. Mikołaja mieszkającego w fińskim Rovanieni, a rosyjskie właśnie tu. Jednak nie zawsze Dziadek Mróz wywoływał pozytywne emocje. Do niedawna był znany jako legendarny bóg zimy, a jego zadaniem nie było rozdawanie prezentów, a porywanie niewinnych dzieci i zamrażanie ludzi. Obecnie jego postać miała spowodować ożywienie i przypływ kapitału do miasta mającego niegdyś bogatą historię. Jego siedzibę można zwiedzać, jest to jednak atrakcja przeznaczona jedynie dla zamożnych ludzi. Innym pozostaje popatrzenie z zewnątrz.

Równie interesującym państwem jest Kirgistan. Tu flaga łopocze na każdym ważniejszym budynku. Stoczono o jej ostateczny wygląd wiele dysput. Punktem centralnym na czerwonym tle jest złoty tindiuk (prześwit w sklepieniu jurty) będący symbolem niepodległości. To także znak pamięci o koczowniczej tradycji. Tindiuk otacza czterdzieści promieni nawiązujących do zjednoczenia plemion kirgiskich przez legendarnego wojownika Manasa. Tu zaczynają się schody. Czemu czerwone tło? Czemu odwołania do Manasa? Wątpliwości jest wiele. Jednym tło kojarzy się z odwagą i przelaną w słusznej sprawie krwią, innym z komunizmem. Dla reszty jest jawną manifestacją podporządkowania się Rosji. Cóż, ile osób, tyle teorii. Faktem jest, że symbol, który powinien wszystkich łączyć, w dalszym ciągu dzieli.

Afganistan to kraj budzący niezmiennie niepohamowaną ciekawość. Trudno tam dotrzeć i zobaczyć jego prawdziwe oblicze. Iszkaszim to jedyne miejsce, gdzie można odkryć choć jego cząstkę. Umundurowanych służb kręci się tu więcej niż cywilów. Mimo że wyglądają groźnie, to jednak zapytani o broń chętnie ją pokazują, więc można kałasznikowa wziąć do ręki i choćby zrobić sobie z nim zdjęcie. By dotrzeć do Korytarza Wachańskiego, każdy podróżujący musi zrobić fotografie do specjalnych dokumentów. W kolejce można spotkać też nieliczne kobiety. Odziane oczywiście w abaje i burki, by ich fizyczność nie przyciągała wzroku nieznanych mężczyzn. Tak chodzą niestety na co dzień, choć tkaniny nie wyglądają na przewiewne. Do zdjęcia jednak obowiązuje dyspensa: zamiast burek otrzymują białą tkaninę, którą owijają głowę i szyję. Twarz pozostaje odsłonięta.

Chcecie poznać sekret Samarkandy i związanej z nią klątwy Timusa? Pragniecie dowiedzieć się, dlaczego pierwsze pytania od spotykanych ludzi dotyczyły zawierania małżeństwa i posiadania dzieci? Dowiedzieć się, ile kosztuje odwiedzenie miasta Bajkonur i co tam się znajduje? Jakie plagi można spotkać podczas drogi do Pamiru? Czemu w krajach azjatyckich ludzie proszą o leki? Czy stereotypy znalazły potwierdzenie w rzeczywistości?  Jeśli tak, to koniecznie sięgnijcie po ten pamiętnik z podróży – Byle dalej. Pod stopami słońca. Zamieszczone ilustrację pomogą przybliżyć kraje, ludzi i rzeczy, które znane są nam jedynie z opowieści.

Fot.: Świat Książki

Byle dalej. Pod stopami słońca

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *