Żywiołak

Bez półśrodków – Żywiołak – „Pieśni Pół/nocy” [recenzja]

Żywiołak powrócił na dobre. Po EP-ce Muzyka psychoaktywnego Stolema przyszedł czas na długograj o intrygującym tytule  Pieśni Pół/Nocy; jeśli komuś podobała się muzyka z małej płytki, to tym bardziej przyklaśnie temu, co zaprezentował tym razem Robert Jaworski z zespołem.

Muzyka psychoaktywnego Stolema odnosiła się do kaszubskiego folkloru, wierzeń i tradycji  – tak samo jest na nowej płycie. Nie ukrywam – podobnie jak w przypadku EP cieszą mnie bardzo te odniesienia do słowiańskich źródeł, bo oprócz warstwy tekstowej  mamy tutaj powrót do źródeł muzycznych wręcz żywcem wziętych z dzieł Oskara Kolberga, który jeden ze swoich tomów poświęcił właśnie krainie zwanej Pomorze.

Żeby było jasne – Żywiołak nie postanowił w kropka w kropkę odegrać starych ludowych pieśni. Chociaż marny ze mnie znawca dawnej muzyki, aby zapewnić o tym czytelników na sto procent… Raczej mamy na Pieśniach Pół/Nocy doczynienia z gruntową rekonstrukcją przystrojoną we współczesne brzmienie, czego zwiastunem jest już pierwszy, właściwy utwór na płycie, czyli Dens Makabreska. Ktoś zapyta się zapewne, ile jest folku w folku? Jak dla mnie nowy Żywiołak to czysty roztwór 100%, pomimo faktu, że zespół obok tradycyjnych instrumentów korzysta z tych współczesnych. Niby oczywistość, ale tutaj słuchacz raczej nie uświadczy brzmień rodem z Globalnej Wiochy. Najważniejsze jest to, że połączenie nowego ze starym na Pieśniach pół/nocy absolutnie się ze sobą nie gryzie. Na poprzednim LP niestety z tym bywało różnie. Wydaje się więc, że formacja znalazła gdzieś ten przysłowiowy złoty środek, który spowodował, że album pomimo swojego niewątpliwego ciężaru gatunkowego jest całkiem dobrze przyswajalny, wpadający po prosto w ucho.

Ten, kto pierwszy raz będzie obcował z płytą, z pewnością uzna moje powyższe słowa ze wyolbrzymione i przesadzone. Bo Pieśni Pół/Nocy ujawniają swój urok i prawdziwą naturę dopiero po kilku przesłuchaniach. Potrzebowałem nieco czasu, aby dać się po prostu porwać tej muzyce. Żywiołak nie stara się robić jawnych hitów, jak niegdyś Mój miły rolniku. Wręcz przeciwnie – starając się wiernie oddać ducha dawnych Kaszub, zespół nie pozwala sobie na wątpliwe wycieczki w kierunku stricte współczesnej muzyki. Na płycie nie brakuje dłuższych kompozycji, takich jak Stuch czy Lopi, nie od razu wpadają w ucho i niespecjalnie dają się zapamiętać. Szczerze mówiąc, pierwsze odsłuchy robiłem w drodze do pracy i chyba nie był to najlepszy pomysł, bo płyta średnio składała mi się w spójną całość. Dopiero listopadowy ponury wieczór za oknem i słuchawki na uszach nocą w otoczeniu pozbawionym zgiełku pozwoliły mi na odkrycie prawdziwego smaku tej muzyki.

Faktem jednak jest, że skoczne kawałki takie jak Żona i ksiądz czy absolutnie fantastyczny Wianek to są kandydaci na potencjalne hity. Od razu uspokajam – bo jeśli się pojawia jawna przebojowość, to koniecznie jest ona ubrana w czysto folkowe szaty; nie ma półśrodków. No właśnie, to chyba jest stwierdzenie – klucz do całości Pieśni Pół/Nocy. Żywiołak nie idzie na łatwiznę. Nowa płyta to swoisty powrót do Ex-Tradycji. Napisałem swoisty, bo ekipa Roberta Jaworskiego wróciła do muzycznych korzeni, odkrywając dla słuchacza – a przynajmniej dla mnie – nowe, nieodkryte jeszcze wody. Świetna płyta.

Żywiołak - Dens makabreska (official video)

Fot.: Karrot Kommando.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *