Deadpool

Boski idiota – Tim Miller – „Deadpool” [recenzja]

Deadpool dumnie kroczy przez ekrany kinowe na całym świecie z gracją chamskiej baleriny, rzucającej niewybredne żarty i rozwalającej wszystko w drobny mak. Już sekwencja początkowa daje do zrozumienia, że nie będziemy mieli do czynienia z typowym filmem Marvela o superbohaterze – zatrzymana sekwencja wypadku samochodowego, wolno przesuwająca się w slow motion przy dźwiękach nastrojowej piosenki Angel of the Morning i pojawiające się napisy, dosadnie informujące o tym, kto w filmie zagra, w formie opisów z perspektywy Deadpoola, zamiast nazwisk aktorów. W roli głównej pojawia się więc „boski idiota”, w pozostałych rolach „gorąca laska”, „brytyjski złoczyńca” czy „postać CGI”, producentami są „jakieś dupki”, za scenariusz odpowiadają „prawdziwi bohaterowie”, a reżyserem jest „przepłacany młot”. Deadpool przykuwa uwagę od pierwszych minut, wywołując niekontrolowany rechot, i tak pozostaje aż do napisów końcowych (oraz do sceny po napisach, która tradycyjnie, jak to w filmach Marvela, jest obecna, nie opuszczajcie więc sali kinowej za szybko).

Fabuła Deadpoola oparta jest na serii komiksowej stworzonej przez Fabiana Niciezę i Roba Liefelda (czyli rysownika znanego najlepiej ze swoich postaci, które wyginają się, zaprzeczając prawom fizyki) i opowiada o byłym agencie służb specjalnych, obecnie zarabiającym na życie jako najemnik. Wade Wilson (Ryan Reynolds) jest świetny w tym, co robi, jednocześnie nigdy nie traci poczucia humoru, nawet, kiedy dowiaduje się o tym, że ma raka i nie zostało mu wiele czasu. Kiedy zwraca się do niego tajna rządowa organizacja z propozycją uleczenia choroby i jednocześnie nadania mu ponadprzeciętnych zdolności, Wade waha się tylko przez chwilę. Opuszcza swoją idealną dziewczynę Vanessę (Morena Baccarin), chcąc oszczędzić jej cierpień, i udaje się do sekretnego laboratorium. Na miejscu okazuje się, że eksperymenty prowadzone przez nieodczuwającego bólu Ajaxa, zwanego także Francisem (Ed Skrein), przypominają bardziej tortury niż badania naukowe. Ostatecznie jednak, po wielu bolesnych przejściach, Wade zyskuje zdolność regeneracji swojego ciała, co czyni go niemal nieśmiertelnym. Mutacja ma jednak swoje skutki uboczne – Wilson zostaje koszmarnie oszpecony (wygląda niczym nieślubny syn Freddy’ego Krugera), a jedyny człowiek, który teoretycznie może go uleczyć, Francis, ucieka. Wade poprzysięga zemstę i odnalezienie swojego wroga, w tym celu przybiera tożsamość Deadpoola i w czerwonym kostiumie (nie widać na nim plam krwi) rozpoczyna wesołą jatkę „złoli” (tłumaczowi za ten zwrot należy się jakaś nagroda!).

deadpool1

Idącemu po trupach Deadpoolowi nie sposób nie kibicować, a sekwencje walk naprawdę robią wrażenie – zrealizowane na najwyższym poziomie i jednocześnie ociekające absurdem i czarnym humorem. Ryan Reynolds w końcu trafił na rolę superbohatera (chociaż może raczej super antybohatera), do której pasuje idealnie. Rzucane przez niego one-linery w połączeniu ze świetną animacją maski Deadpoola, doskonale oddającą ekspresję twarzy, tworzą bohatera, przy którym nie sposób się nudzić. Dodatkowym atutem i jednocześnie cechą, z której Deadpool jest najbardziej znany, jest interakcja z widzem. Wade Wilson przebija tak zwaną „czwartą ścianę”, zwracając się bezpośrednio do nas i komentując sprawy z „naszego świata”. Wynika z tego kilka naprawdę świetnych żartów – jak chociażby prośba, aby nie dawać mu animowanego, zielonego kostiumu (Reynolds wcześniej grał w niezbyt udanej ekranizacji Green Lantern), czy pytanie, który Profesor Xavier chce z nim porozmawiać – McAvoy czy Stewart (to nazwiska aktorów odtwarzających tę rolę w filmach z serii X-Men). Jednocześnie Deadpool doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak absurdalną postacią jest, wykorzystując to do granic możliwości. Bezustanne puszczanie oka do widza i spory dystans do siebie, czynią z niego jedną z najbardziej oryginalnych i zabawnych postaci w świecie filmowo-komiksowym. A świetnie dobrane piosenki towarzyszące mu w różnych sytuacjach, budują dodatkowy klimat, jeszcze bardziej rozładowując każdą scenę. Hity takich wykonawców jak Salt-N-Pepa, DMX czy George Michael (Wham!) przeplatają się z naprawdę udaną ścieżką dźwiękową autorstwa Junkie XL.

deadpool3

W filmie pojawia się też kilka innych postaci znanych miłośnikom Marvela. Mamy więc przedstawicieli grupy X-men, w postaci wielkiego Colossusa zmieniającego swoją skórę w niezniszczalną stal (który jest chyba najsłabszym punktem tego filmu – jest praktycznie w całości stworzony jako postać CGI, przez co bije od niego duża sztuczność) oraz jego podopiecznej – młodej, zbuntowanej nastolatki, wytwarzającej kontrolowane eksplozje nuklearne i noszącej niezwykle oryginalny pseudonim Negasonic Teenage Warhead. Sam Deadpool oczywiście nie omieszkał skomentować, że skąpe studio nie mogło sobie pozwolić na więcej niż dwójkę X-Menów w tym filmie.

deadpool2

Tim Miller, do tej pory znany przede wszystkim z animacji (Deadpool to jego pierwszy film aktorski), podarował fanom jedną z najlepszych ekranizacji komiksowych. Jeszcze nie spotkałem się z negatywną opinią na temat tego obrazu, a dzieło Millera podoba się nawet osobom, które na co dzień nie siedzą zbyt głęboko w świecie komiksowych opowieści o superbohaterach. No i dodatkowo Deadpool okazał się naprawdę idealnym filmem na Walentynki, wątek miłosny jest tutaj bardzo oryginalny i była to naprawdę świetna odmiana, po tym jak zeszłoroczne Walentynki zostały zdominowane przez Pięćdziesiąt twarzy Greya. Wybranie się na Deadpoola razem z partnerką okazało się strzałem w dziesiątkę, a obawy, że ordynarny humor i brutalne sceny zostaną źle odebrane, były zupełnie bezpodstawne. Na sali kinowej ze wszystkich stron dochodził mnie szczery śmiech, zarówno w wykonaniu męskim, jak i damskim. Panowie, bez obaw idźcie na seans ze swoją dziewczyną, narzeczoną, żoną (chociaż może nie zabierajcie ich wszystkich naraz), bo to naprawdę świetna komedia romantyczna!

deadpool4

Fot.: Imperial – Cinepix, Marvel Enterprises, Twentieth Century Fox

Deadpool

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *