Draka, zwada, życie! – Jacek Melchior – „Regina zamyka drzwi” [recenzja]

Regina zamyka drzwi, choć dla czytelnika opowieść dopiero się rozpoczyna. Na początku nieśmiało chwytamy za klamkę, by po chwili już bardziej stanowczo nacisnąć – w poczuciu coraz większej pewności, że oto wstępujemy do świata wyjątkowego, choć tak boleśnie zwyczajnego. Proza Jacka Melchiora zaprasza nas surowością przeplataną z tak rzadko spotykaną u mężczyzn subtelnością słowa. Kolejne zdania grają na emocjach czytelnika, jak na najwrażliwszych strunach – może nieco zapomnianych, może wciąż odrobinę wstydliwych, może miejscami porażających smutkiem i współczuciem, jednak za każdym razem wydobywających czyste, tak bardzo ludzkie brzmienia.

Regina zmyka drzwi przed wstydem. Ucieka od rodziców, rodzeństwa i wsi, która przez tyle lat była jej domem. Nie wymarzonym, nie idealnym, nie takim, do którego mogłaby zaprosić narzeczonego, ale zawsze domem. Regina Sowa była lepsza niż matka i ojciec, była lepsza od grona rówieśników i całego zastępu sióstr – zarówno tych, którymi musiała się opiekować, jak i tych, którym dzięki temu zapewniała czas wolny. Bohaterka Melchiora od zawsze chciała czegoś więcej, choć nie zawsze dysponowała wiedzą, czym to więcej miałoby być. Innym mogło się wydawać, że uciekała – przed owym wstydem, przed porażką, pracą na wsi, jakimś niechlujnym mężem, który zapewne przypadłby jej w udziale, przed życiem. Ona jednak dobrze wiedziała, że jej bieg bez tchu to nic innego jak pożądanie. Niezmierzone pożądanie życia – jego uroków, wygód i piękna; miłości – tej, o którą tak długo walczyła, której nie potrafiła ułożyć w słowa, a która wreszcie okazała się znaleźć ujście dopiero w dziecku – jedynym mężczyźnie, którego potrafiła obdarzyć szczerym wyznaniem miłości. Regina Sowa, później Regina Kacperska, a w końcu Regina Bergner – żadna z nich nigdy nie uciekała, nie oglądała się za siebie, nie odpuszczała. Każda z nich żyła tak, jakby wszystko, co dobre musiała od życia wydrzeć.

Regina zamyka drzwi przed ukochanym synem – mężczyzną, którego wydarła kalectwu; jak zwykle na własnych warunkach, własnymi rękami, własnym uporem. Tym synem, na którego czeka teraz w swoim luksusowym wiedeńskim mieszkaniu. Czeka z utęsknieniem, a jakby nie chciała go widzieć. Inna rzecz – ona nie chce, aby to on oglądał ją w  t a k i m  stanie. Pozbawioną godności, piękna, władzy i stabilności. Pozbawioną tego, co zawsze tak wysoko sobie ceniła na każdym etapie życia – wolności. Tej, która pozwala człowiekowi wstać i iść wtedy, kiedy jest taka chęć lub potrzeba; tej samej, na którą musiała pracować jako księgowa, sprzątaczka, dozorczyni. Tej, dla której warto żyć, i która żyć dopiero pozwala.

Regina zamyka drzwi przed mężem, synem, kochankiem i rodzeństwem; przed przyjaciółką, sąsiadką, opiekunką i każdym, kto przy uchylonych drzwiach mógłby dowiedzieć się czegoś, czego ona sobie zwyczajnie  n i e    ż y c z y. Jacek Melchior dyskretnie, ale stanowczo kieruje wzrok czytelnika na smugę światła padającą pod tymi drzwiami. Bo to w niej kryją się wszystkie rozpacze i tęsknoty Reginy, wszystkie bóle i cierpienia pomieszanie we wspomnieniach kobiety z satysfakcją, zwycięstwem i poczuciem godności. Bohaterka powieści „Regina zamyka drzwi” jest bohaterką niebanalną i niezwykle mocno zapadającą w pamięć. Autor postarał się nie tylko o to, aby jego męskie spojrzenie wiarygodnie wybrzmiało na kartach powieści jako myśli kobiety, ale zadbał także, aby jego głos odnaleziony został przez czytelnika jako głos stojącej u progu śmierci, schorowanej kobiety.

„Regina zamyka drzwi” dzieje się niemalże w jednym miejscu, mniej więcej w ciągu trzech dób. Tak naprawdę jednak na 280 stronach Jacek Melchior zawarł bodaj siedemdziesiąt lat z życia Reginy Sowy. Wyszczególnione kursywą wspomnienia gasnącej kobiety wprowadzają nas zarówno w najjaśniejsze, jak i najciemniejsze zakamarki życia Polki, która tak mocno pragnęła być uznawana za Austriaczkę. Poznajemy jej nieudane małżeństwo z człowiekiem, którego pokonała jego własna, chorobliwa wręcz zazdrość. Jesteśmy świadkami tego pamiętnego wydzierania Pawełka – ukochanego syna – z rąk przyklepanego już niemalże przez lekarzy kalectwa. Widzimy Reginę niby taką, jaką ona siebie widzi – waleczną, pewną swego, zdecydowaną, piękną i znacznie od wszystkich  l e p s z ą; ale ona nie wie, że czytelnik w przerwach między jej okrzykami, chichotem, na który brakuje już siły i kolejnym łykiem wina, likieru lub piany z piwa, dostrzega coś jeszcze. Chorobę, jaka toczyła ją od dzieciństwa, morderczą – żeby nie powiedzieć – upierdliwą ambicję i dumę, która nie zawsze do niej pasowała. Czytelnik dostrzeże dramat kobiety uwięzionej między wizją wieśniaczki bez wykształcenia a damą, która – gdyby tylko dostała taką szansę – królowałaby na każdym salonie.

Niedługa powieść Jacka Melchiora wyposażona została w ogromny i niezwykle ciężki ładunek emocjonalny. To nie tylko opowieść o kobiecie, która musiała lepiej, znaczniej i bardziej, ale przede wszystkim schyłek życia tej, która nie wyobrażała sobie odejść w taki właśnie sposób. Bez sił, bez życia, bez uśmiechu; bez papierosa w ustach, bez godności wydartej brutalnie przez nieposłuszny pęcherz, bez matczynej pewności, że syn nigdy nie będzie musiał oglądać jej zwiniętej w przerażający kłębek bólu i porażki, na wiedeńskim dywanie. Po wyciętym żołądku pozostała tylko kieszonka – przeklęta kieszonka pozwalająca tylko na odrobinę ukochanego kawioru. Po miłości został tylko głos w telefonie, który milknie ukołysany w końcu przez kosztującą tak wiele ciszę. Po matce został tylko kłębek z biustonoszem omyłkowo wepchniętym między nogami, bo syn nie chciał, nie mógł spojrzeć na gołą matkę. Po kobiecie zostały zgliszcza – wyczerpane, bezbronne, nie do poznania w lustrze.

„Regina zamyka drzwi” to powieść niezwykła w swojej zwykłości – w szczęściu bohaterki i w jej chorobie. W ciągu trzech dni widzimy odwiedzających ją ludzi – opiekunkę, syna, sąsiadkę… słyszymy telefonujące siostry, wiecznie zmartwione, czy aby już coś dzisiaj jadła. W przeszłości zapisanej kursywą widzimy onieśmielonych, zakochanych mężczyzn, których jednak nigdy nie zwodziła, bo też i nigdy nie traktowała poważnie. Może miłość nie była dla niej? Ona ukochała świat – wspaniałe życie pełne blichtru, niezależności i szampana. Pokochała syna, przed którym jednak również zamykała drzwi. Nie rozumiał jej chyba nikt, lecz ona doskonale rozumiała siebie. Wbrew wszystkim, wbrew światu, a jednak właśnie dla niego.

Jacek Melchior przepięknie utkał obraz żegnającej się z życiem kobiety. Jej lat pełnych sprzeciwu, ambicji i dumy. Skąd u niego to zrozumienie? Kobiecych myśli, jej świata, uczuć, pragnień i celów. Skąd tak dogłębne studium schorowanej matki, która jeszcze teraz, w ostatnich chwilach świadomości wie, że chce, że  m u s i  pomóc swojemu dorosłemu od dawna dziecku – ona, która sama nie potrafi podnieść się z fotela, której wysiłek sprawia podniesienie powiek, musi jeszcze zadbać o swojego Pawełka. Melchior jako kobieta – nieważne czy żona, matka, bóstwo czy cierpiąca staruszka – wypada niepokojąco wręcz wiarygodnie. Czy „Reginę…” naprawdę napisał mężczyzna? Okładka każe wierzyć, że tak, treść sugeruje brawa dla autora, główna bohaterka – oklaski na stojąco.

Gdyby ktoś zapytał mnie, o czym opowiada powieść „Regina zamyka drzwi”, zabrakłoby mi odpowiednich słów. Gdybym mimo wszystko musiała  ją jednak streścić, na myśl przychodzi mi jedynie cytat z książki, cytat z Jacka Melchiora, cytat z Reginy. Bo czym innym niby jest ta powieść? Czym życie Reginy, autora, czytelnika? Czym innym codzienny trud, szczęście i kolejne zwątpienie? To nic innego, jak tylko Draka, zwada, życie!

Fot.: wielkalitera.pl

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *