Cherezińska

Krnąbrna piastówka – Elżbieta Cherezińska – „Harda” [recenzja]

Elżbieta Cherezińska w raptem niecały rok od wydania Turnieju Cieni powraca z nową powieścią, tym razem osadzoną w realiach początków państwa polskiego. Bohaterami Cherezińskiej byli przeważnie władcy, książęta, politycy, lecz teraz pierwszoplanową rolę gra kobieta, w dodatku kobieta jedyna w swoim rodzaju. Mianowicie chodzi o legendarną siostrę Bolesława Chrobrego – Świętosławę, która przekazała krew piastowską na trony państw takich jak Szwecja, Norwegia, Dania i Anglia. Współczesny Sienkiewicz polskiej literatury powrócił do średniowiecza, tym samym powracając do szczytowej formy pisarskiej, szczególnie że przy Turnieju Cieni narzekałem na spadek jakości u Cherezińskiej. Jak się okazuje, było to chwilowe załamanie formy, bowiem Harda to jedna z najlepszych pozycji w całkiem już bogatym dorobku autorki.

Trzeba przyznać, że Cherezińska wybrała sobie doskonałą postać do zbudowania wokół niej powieści, bowiem o Świętosławie wiemy tyle, co prawie… nic. Jest to poniekąd postać na poły mityczna, historycy nie są pewni w stu procentach, czy w ogóle Świętosława kiedykolwiek pojawiła się na tym świecie, nie mówiąc już o byciu królową czterech państw. Sytuację trochę rozjaśniają źródła skandynawskie, natomiast polskie uparcie milczą o Świętosławie. Paradoksalnie wydaje się, że to właśnie miałkość historycznych faktów o tej postaci spowodowała, że Cherezińska mogła totalnie popłynąć z ukształtowaniem tej postaci na łamach książki, nie bojąc się przesadnie o przekłamania historyczne i naginanie faktów, a jak wiemy, autorka stara się oddawać wiernie procesy historyczne w swoich powieściach (chociaż na łamach Hardej Cherezińska kilkukrotnie nagina lub odrobinę przeinacza mniej istotne fakty na potrzeby narracji).

Dzięki temu wydaje się, że Świętosława to najbardziej wyrazista postać z całego panteonu Piastów, których Cherezińska zdążyła przedstawić na łamach swoich książek. Nieprzypadkowo powieść zatytułowana jest Harda. Podkreśla to charakter Świętosławy: silny, uparty, nieustępliwy. Piastowska księżniczka, pomimo pewnego determinizmu wynikającego z ogólnie przyjętej pozycji kobiet w ówczesnym porządku polityczno-społecznym, jest osobą szanowaną, wręcz uwielbianą przez poddanych, kimkolwiek oni się okazują. Świętosława, pomimo odgórnie narzuconej roli przez swojego ojca, czyli Mieszka I, stara się własny los chwytać w swoje ręce, stara się zmieniać rzeczywistość według własnego uznania, dążąc do tego, aby nie być zaledwie gwarantką sojuszu pomiędzy jej ojcem a królem Szwecji.

Z drugiej strony, Świętosława okazuje się postacią tragiczną. Targają ją namiętności, jak wszystkich ludzi, i z tego tytułu musi niejednokrotnie cierpieć. Musi dokonywać wyborów niekoniecznie zgodnych z jej sercem i wolą. Czasami musi postępować wbrew światu, wbrew doradcom, wbrew jej ojcu i bratu. Cherezińska świetnie opisuje całą psychologię bohaterki, daje nam wgląd w jej myśli, marzenia i rozterki, aż z czasem czytelnik w pełni się identyfikuje ze Świętosławą. Dzieli jej radości i smutki. Jakby mógł, to starałby się jej podpowiedzieć, szczególnie że jest mądrzejszy o posiadaną wiedzę historyczną.

Harda, jak to u Cherezińskiej bywa, nie skupia się wyłącznie na Świętosławie. Mamy tutaj historię opowiadaną z perspektyw kilku POV, takich jak Mieszko I, Bolesław Choroby, książę Danii – Sven Widłobrody, pretendent do tronu Norwegii – Olav Tryggvason, jarlowie Jomswikingów, a także przyrodne siostry Świętosławy. Jak widzimy, autorka łączy wątki skandynawskie z polskimi, czyli podejrzewam, że fani cyklu Północna Droga z pewnością odnajdą się na łamach książki.

Harda dotyka również zagadnienia, o którym ostatnio często dyskutowano w mediach z okazji jego 1050. rocznicy, czyli chrztu polski. Zresztą, pierwsza część książki skupiona jest głównie wokół postaci Mieszka I, natomiast nastoletnia Świętosława wydaje się grać drugoplanową rolę, chociaż przy okazji obserwujemy, jak hartuje się stal. Mam wrażenie, że autorka trochę zbyt lekko podeszła do przyjęcia chrztu przez Mieszka. Był tutaj potencjał na rozbudowaną postać, którą targają potężne wątpliwości co do faktu przyjęcia chrztu i jego następstw. Być może Cherezińska nie chciała, aby Mieszko skradł „show” Świętosławie, ale powiem szczerze, że narracja w stylu, że po podjęciu chrztu wszystko zaczęło Mieszkowi wychodzić odnośnie rządzenia młodym księstwem, nie do końca mnie przekonuje.

Ale są to zaledwie niewielkie zgrzyty, bo Harda to Cherezińska w najlepszej formie znanej chociażby z Gry w Kości czy Korony śniegu i krwi. Wartka akcja, współczesny, lekki styl, całkowicie uwolniony od staropolskich naleciałości, i cięte, porywające dialogi powodowały, że w lekturze zanurzyłem się w sposób totalny. Cherezińska trochę spuściła z tonu w Hardej, powieść pomimo solidnych rozmiarów nie wydaje się przeciągnięta, przegadana jak Turniej Cieni, dzięki czemu napięcie nie spada ani na chwilę. Wydaje się, że dobrym pomysłem jest rozbicie historii Świętosławy na dwa tomy, bowiem opowieść będzie kontynuowana w zapowiedzianej na jesień Królowej. Czekam z niecierpliwością.

Fot.: Wydawnictwo Zysk i S-ka

banner_351

3 Komentarze

  • Powieść w stylu harlequina; postacie z XI wieku rozmawiają w sposób i w stylu współczesnym, autorka sięga po sprawdzone w książkach dla spragnionych mało ambitnych romansów kobiet triki – złości, miłości, po kobiecemu opisane sceny miłosne itp. Postaci mało wiarygodne psychologiczne, płaskie, kościółkowy obraz wczesnego chrześcijaństwa w pogańskim przecież świecie, kompletny dla mnie brak klimatu tamtych czasów. Tzw lekkie pióro to raczej wada książek o takim potencjale – wyszedł harlequin. Jeśli ktoś nawet czytał tylko Sienkiewicza to może mieć problem w znalezieniu klimatu czasów. Nie wytrzymuje żadnego porównania z Karolem Bunschem lub z Antonim Gołubiewem. Wilekie rozczarowanie bo rzuciłem się na tę książkę z ogromnymi nadziejami bo u Bunscha i Gołubiewa postać Świętosławy była w dalszym tle ale tyle się działo… A u Cherezińskiej – wielkie rozczarowanie.

    • Szczerze mówiąc ja już przyzwyczaiłem się, że bohaterowie w książkach Cherezińskiej mówią współczesną polszczyzną :). Inna sprawa, że niemożliwa jest rekonstrukcja XI-wiecznej polszczyzny. Nie mamy po prostu sięgających tamtego okresu zabytków polskiego piśmiennictwa i być może autorka nie chciała się porywać motyką na słońce. Mam wrażenie, że autorce również niespecjalnie zależało na dokładnym, a nawet rzetelnym opisywaniu wczesnego chrześcijaństwa w Polsce, sądzę, że celowo spłaszczyła tło historyczne, aby w pełni i dynamicznie opowiedzieć WŁASNĄ historię Świętosławy, szczególnie, że szczątkowa ilość źródeł historycznych pozwala Cherezińskiej na dużą swobodę tworzenia narracji. Ba, historycy nie są wcale pewni, że Świętosława w ogóle istniała…

  • Całkowicie zgadzam się z odczuciami Wojtka z Krakowa. Książka jest (była) dla mnie sporym rozczarowaniem. To naginanie historii dla przydania wartkości akcji jest dość irytujące; nie wiadomo jak tę książkę traktować. Niby jest oparta o konkretne fakty historyczne a jednak żonglerka Autorki tymi faktami sprawia, ze całość jest mało wiarygodna. Co innego podają źródła historyczne (chociażby odnośnie dwóch pierwszych żon Bolesława Chrobrego) a co innego podaje w swej treści Pani Cherezińska. Efekt jest taki, że całość jest raczej lekturą dla niewyrobionej literacko młodzieży w wieku gimnazjalnym. Powiedziałbym, że dla mnie to taki współczesny Kraszewski (nie Sienkiewicz). Współczesny, bo liczne są tzw. „momenty”, których np. w Starej Baśni nie ma, więc zapewne niektóre młode dziewczątka będą to czytać z wypiekami na policzkach. Irytujący jest też bardzo współczesny język, że nie wspomnę o równie współczesnych przekleństwach, które zamiast przydać ówczesnym wypowiedziom autentyczności, wypadają żałośnie. W skali od 1 do 10 moja ocena to 2.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *