Epickie zakończenie – Joe Abercrombie – „Ostateczny argument” [recenzja]

Ostateczny argument to zwieńczenie trylogii Pierwsze prawo. Niektórzy mogą się obawiać, że książka przedstawia definitywny koniec losów bohaterów, lecz tak naprawdę niektóre postacie pojawiają się w samodzielnych powieściach pisarza – Czerwonej krwiBohaterach. Jednak wciąż jest to tom zamykający serię, a takie często bywają… rozczarowujące. Całe szczęście, że nie u Joego Abercrombiego, który ponownie poświadczył o swojej wysokiej pozycji wśród twórców fantasy.

Po długiej podróży bohaterowie rozdzielają się, oddając się osobistym sprawom. Każdemu towarzyszymy w jego zmaganiach – Logenowi Dziewięciopalcemu, Jezalowi, ale też Glokcie czy Wilczarzowi (którzy nie brali udziału w wyprawie na koniec świata). Ilość prowadzonych wątków sprawia, że książka jest dłuższa od poprzednich części (liczy ponad 800 stron). To jednak spokojnie można upatrywać jako zaletę, ponieważ Ostateczny argument skutecznie wciąga. Niestety zdarzają się okresy, gdy wydarzenia są opisywane zbyt rozwlekle albo losy danej osoby budzą mniejsze zainteresowanie – nie ma takich momentów wiele, chociaż ich obecność nieznacznie zmniejsza przyjemność czytania. Innym mankamentem jest dążenie do w miarę przewidywalnego zakończenia. Po drodze nie brakuje dobrych zwrotów akcji – także tych zaskakujących – lecz podczas lektury nie ma się przeświadczenia, że historia może ułożyć się inaczej. Kierunek obrany przez Joego Abercrombiego szybko staje się dość jasny.

To właściwie tyle z wad, bo poza tym Ostateczny argument dostarcza dużo świetnej rozrywki. Przede wszystkim podziw budzi różnorodność akcji. W książce mamy do czynienia z wojennymi zmaganiami – zresztą częstymi i ukazywanymi w rozmaitych miejscach. Obok nich występują elementy fantastyczne w postaci magii i pradawnych tajemnic związanych, jakżeby inaczej, z magami. Wcale nie można narzekać na brak intryg, w mniejszej i większej skali. Dochodzą do tego prywatne porachunki, mroczne zło, motywy władzy, zemsty… W ten sposób fabuła oferuje wiele atrakcji, cały czas zmieniając obiekt uwagi.

W tym wszystkim nadal najważniejszą rolę odgrywają bohaterowie, którzy w najmniejszym stopniu nie tracą na swojej oryginalności. Oczywiście postacie przechodzą metamorfozy, przeżycia zmieniają to, jak patrzą na świat oraz innych ludzi. Te różnice w stosunku do ich dawnych przekonań są widoczne i zostały dobrze uargumentowane, między innymi w środkowym tomie pt. Nim zawisną. Co mi się bardzo podoba – te przemiany jednoznacznie nie skreślają wcześniejszych nawyków ani charakterów. Przykładowo – Jezal nabrał ogłady i doświadczenia, ale wcale nie oznacza to, że jego wady znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Raczej są ograniczane, co jest realistycznym podejściem do rozwoju bohaterów.

Powieść zdecydowanie dąży do momentów kulminacyjnych i odpowiedniego finału. Ten ostatni to przeszło sto stron, które zamykają najważniejsze wątki i odkrywają przed czytelnikiem chyba wszystkie poruszane tajemnice. To zakończenie satysfakcjonuje, choć należy dodać, że losy bohaterów wcale nie kończą się na Ostatecznym argumencie. Joe Abercrombie pozostawił sobie miejsce na ich kontynuację, a w niektórych przypadkach już ją stworzył, o czym wspomniałem we wstępie. Te samodzielne historie (miałem z nimi do czynienia przed Pierwszym prawem) są świetnymi przedstawicielami fantasy i, jeśli jesteście ciekawi, jak potoczy się życie Logena czy Wilczarza, zachęcam do sięgnięcia po nie.

Generalnie recenzowany tom nie odbiega charakterem od poprzednich. Autor bardzo lubi ironiczne podejście do świata, stosowanie wulgarnego języka potęgującego emocjonalność wypowiedzi i służącego też jako humor. Natomiast fabuła udowadnia, że życie potrafi spuścić manto niewinnym, najgorszych zaś wynagrodzić, a swoją siłę można pokazać poprzez knucie intryg, dyplomację, ale także klasyczne starcie jeden na jednego. Wszyscy, którzy pokochali Abercrombiego za takie podejście do fantasy, przesiąknięte realizmem i brutalnością, będą zachwyceni niniejszą książką.

Fot.: MAG

Write a Review

Opublikowane przez

Krzysztof Lewandowski

Student dziennikarstwa i miłośnik fantastyki. Uwielbia czytać książki (fantastyczne) oraz oglądać filmy i seriale telewizyjne (nie tylko fantastyczne). Nie ma nic przeciwko dobrej grze, zwłaszcza z gatunku cRPG, ale ostatnio częściej grywa w Fifę. Piłka nożna to jego pasja, lecz zdarza mu się śledzić zmagania w innych dyscyplinach sportowych - gdy jest komu kibicować.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *