Świetlista Brygada

Faszystowskie anioły – P.J. Tomasi, P. Snejberg – „Świetlista Brygada” [recenzja]

Wydana w zeszłym roku, nakładem Mucha Comics, Świetlista Brygada to opowieść prosto z frontu. Nie jest to jednak jeszcze jedna wojenna historia i jeśli miałbym ją do czegoś porównać, to stanowi ona swoiste połączenie Bękartów wojny, Dead SnowArmii Boga. To zestawienie chyba najlepiej opisuje klimat panujący na stronach Świetlistej brygady. Mamy tutaj bowiem nieustraszonych amerykańskich żołnierzy na okupowanych przez III Rzeszę terenach Normandii, mamy nazistów, którzy nie giną nawet podziurawieni jak sito, tylko składają się do kupy i brną dalej przed siebie. I wreszcie mamy konflikt sił anielskich, walczących o władzę w Niebie.

Zacznijmy jednak od początku. Akcja Świetlistej Brygady rozpoczyna się pewnej grudniowej nocy 1944 roku, w belgijskim lesie. Tam, na opuszczonym cmentarzu z czasów I wojny światowej, oddział amerykańskich żołnierzy utrzymuje swoją pozycję, czekając na nieunikniony atak Niemców. Wśród nich znajduje się szeregowy Chris Stavros (główny bohater komiksu), który właśnie dostał telegram, z którego dowiedział się, że jego żona zginęła w wypadku samochodowym, a syn został ciężko ranny. W międzyczasie z nieba spada tajemniczy, świetlisty obiekt, a Amerykanie doczekują się w końcu starcia z nazistami i dość szybko przekonują się, że ich wysiłki idą na marne, bowiem wrogowie zdają się nie zwracać uwagi nawet na śmiertelne rany. Co więcej, dowodzący „Jankesami” Mark także nic sobie nie robi z krwawych dziur po kulach, wykwitłych na jego piersi (do czego jeszcze wrócę). Amerykański oddział zmuszony jest do odwrotu i uciekając, natyka się na to, co spadło z nieba. Wszystko zaczyna nabierać sensu, kiedy okazuje się, że tajemniczy „meteor” to para archaniołów, zwartych ze sobą w śmiertelnym starciu.

6fc673df494f22c62bed46bdfa7f1801

To właśnie od jednego z nich, tego „dobrego”, Amerykanie dowiadują się, a wraz z nimi czytelnik, że od wieków Ziemię przemierzali aniołowie zwani Grigori (stanowiące coś w rodzaju stróżów), którzy strzegli ludzi przed demonami, a ostatecznie ulegli pokusie i zaczęli się z ludźmi krzyżować. Z tych nieprawych związków narodzili się Nefilim – pół ludzie, pół anioły, którym odmówiono skrzydeł i prawa do Nieba. W końcu Bóg nie mógł już na to patrzeć i postanowił pozbyć się całego plugastwa, zsyłając na Ziemię potop. Jednak nie wszyscy Grigori i Nefilim zginęli i od tego czasu szukali zemsty.

W czasach teraźniejszych dla komiksu okazuje się, że nieumarły oddział nazistów składał się właśnie w dużej mierze z Nefilim, dowodzonych przez ostatniego z Grigori, pułkownika Zephona. Ich celem jest zdobycie legendarnego Miecza Wszechmogącego, którego moc pozwoli Zephonowi na zrównanie się z Bogiem i wpuszczenie swoich braci z powrotem do Raju. Nasi bohaterowie mają podobny cel, jednak ich misją jest ochrona Miecza przed Zephonem i jego poplecznikami. Obdarzeni przez archanioła wiedzą normalnie niedostępną dla śmiertelników, stają się specjalnym oddziałem, nadając sobie nazwę tytułowej Świetlistej Brygady. Żeby było jeszcze śmieszniej, powodem, dla którego ich przywódca, Mark, również jest niewrażliwy na wszelkie zadane mu rany, jest fakt, że tak naprawdę nazywa się on Marcus Longinus i jest nieśmiertelnym Centurionem, który przebił włócznią bok Jezusa. Od tego czasu skazany jest na wieczną tułaczkę, aż odpokutuje swój grzech.

93b55336c263c33af6c197d955a5e81d

Dostajemy więc opowieść iście fantastyczną, o tym jak to amerykański oddział ocalił świat przed zagładą i zbuntowanymi aniołami. Jakkolwiek patetycznie by to jednak nie brzmiało, Świetlistą Brygadę czyta się bardzo dobrze, historia napisana przez Petera J. Tomasi (znanego głównie z pracy nad sztandarowymi tytułami z DC Comics) jest bardzo lekka i wciąga, dostarczając całkiem sporej dawki rozrywki. A wszystko to zilustrowane jest świetnymi rysunkami Petera Snejberga, duńskiego artysty, którego kadry momentami przywodzą na myśl Mike’a Mignolę (chyba zresztą nie przypadkowo, Snejberg bowiem dość często prezentuje swój talent w serii BBPO, czyli spin-offie Hellboya). Świetlista Brygada, pierwotnie wydana przez Dark Horse Comics w 2014 roku, stanowi tak zwany stand-alone, czyli zamkniętą całość, zawierającą się oryginalnie w czterech zeszytach. Z jednej strony stanowi to atut tej historii, bowiem wszystkie wątki rozwiązane zostały dość zgrabnie i nie było potrzeby ich ciągnięcia na siłę. Ale z drugiej strony jednak szkoda, gdyż sama koncepcja Świetlistej Brygady miała całkiem niezły potencjał na regularną serię. Ja w każdym razie zdążyłem polubić bohaterów i chętnie przeczytałbym więcej komiksów z tą nietypową „supergrupą” w roli głównej. Zamknięta formuła Świetlistej Brygady sprawia, że to historia, która obawiam się, dość szybko wyparuje z pamięci czytelnika i jest to właściwie mój jedyny zarzut dla tego komiksu.

Fot.: Mucha Comics

Świetlista Brygada

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *