fertile hump

Apetyt rośnie w miarę jedzenia – Fertile Hump – „Dead Heart” [recenzja]

Bardzo sobie chwaliłem debiutancką EPkę tego zespołu i będę cmokał nad pierwszym długograjem. Fertile Hump pokazuje, że można grać muzykę zainspirowaną amerykańskiem blues-rockiem rodem z Południa bez żenady i obciachu oraz nie popadając tym samym w parodię. A jeśli jeszcze za tym idą po prostu dobrze napisane i zagrane kawałki – tym lepiej.

Jak dobrze, że się pojawiła jakakolwiek alternatywa dla Organka, którego country-blues-rockowe wycieczki zupełnie mnie nie przekonują, a momentami wydają się czystą parodią, gdy słyszę jego śpiew z amerykańskim akcentem niczym wczesny Mariusz Max Kolonko. Fertile Hump nie starają się nawet przez moment przemycić swojskiego, krajowego pierwiastka w swoją twórczość. Gdybym nie wiedział, że jest to ekipa złożona z muzyków The Stubs i Hard To Breathe, pomyślałbym, że to jakaś kolejna kapela z Południa USA zapatrzona w co bardziej bluesową twórczość Jacka White’a. Tak, Fertile Hump są po prostu autentyczni w tym, co robią, i czuć, że ta muzyka wypływa prosto z serca i duszy muzyków. Fakt, nie jest to granie, które możemy nazwać nowatorskim – trio czerpie co najlepsze z klasyków gatunku i robią to dobrze.

Płyta tylko pozornie wydaje się być zamknięta w country-bluesowo-garażowym klimacie. Faktycznie, słyszymy trochę bluesa z delty (Kitchen Blues), momentami country miesza się z soulem (Wooden Heart), a jak trzeba, to zespół przyłoży ciężkim bluesiorem w postaci Baby Come Back. Większość Dead Heart to jednak garażowe kawałki, które momentami wcale nie są dalekie od tego, co na co dzień robi Tomek w The Stubs (Grown Up Lullaby), oczywiście chodzi mi o warstwę instrumentalną, bo fantastyczny, hipnotyzujący głos Magdy kieruje ten zespół w kierunku soulu oraz czarnego bluesa.

Fertile Hump wydaje się, że trochę dojrzał pod względem tworzenia kompozycji, czego idealnym przykładem jest tytułowy kawałek. Zaczyna on się nieco sennie, jednak melancholia i smutek emanują z utworu i oplatają słuchacza od pierwszych nut, a im dalej w las, to poziom emocji sięga zenitu, szczególnie w drugiej, podniosłej części nagrania. Zresztą bardzo mi się podobają te kompozycje, które posiadają dwojaki charakter, jak Enjoy The Rain. Pierwsza część tego kawałka to spokojna, akustyczna ballada, która zamienia się w ognistego, wgniatającego w fotel rockersa.

Bardzo mnie cieszy, że Fertile Hump przekształcili się w zespół pełną gębą i szybko po wydaniu EP zaatakowali płytą długogrającą. To piękny przykład tego, jak płodna i wszechstronna jest krajowa podziemna scena. Wydaje się ona studnią bez dna, wypełnioną tonami złota. To naprawdę kawał świetnej muzyki zagranej z pasją i polotem. Jeśli ktoś lubi bluesowe dźwięki rodem z delty podbite garażowym brudem musi koniecznie to sprawdzić.

Fertile Hump - Dead Heart (Full Album)

Fot.: Instant Classic

fertile hump

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *