Hrabstwo Harrow. Niezliczone Duchy

Groza życia – Cullen Bunn, Tyler Crook – „Hrabstwo Harrow. Niezliczone duchy” [recenzja]

Szczerze mówiąc, nie przepadam za horrorami. Oglądam je tylko za czyjąś namolną namową i zazwyczaj nie jestem z nich zadowolona. Po pierwsze nie lubię bać się na siłę, a po drugie, jeśli już mam oglądać horror, to musi być naprawde dobry, a takich jest jednak niewiele. A gdyby tak sięgnąć po ten gatunek, ale w formie komiksu? Niby za horrorami nie przepadam, ale…. no cóż, komiksy to co innego. Ochoczo sięgnęłam więc po część pierwszą cyklu Hrabstwo Harrow, zatytułowaną pięknie i tajemniczo – Niezliczone duchy. Czy straszniejszy okazał się scenariusz Cullena Bunna, czy może rysunki Tylera Crooka? A może w ogóle Hrabstwo… okazało się nie mieć za wiele wspólnego z horrorem? Przejdźmy zatem do rzeczy.

Kiedyś, dawno, dawno temu, a dokładnie jakieś osiemnaście wiosen wstecz, mieszkańcy Hrabstwa Harrow zrobili coś strasznego. Jednak choć zdawali sobie sprawę z okrucieństwa, jakiego dokonali, i z grzechu, jaki najprawdopodobniej tamtej nocy popełnili, mieli również bardzo wyraźne przeczucie, że nie mogą postąpić inaczej. Wtedy wydawało im się, że wybierają mniejsze zło.  I choć przez lata, które upłynęły od tamtej strasznej nocy, nie żałowali mimo wszystko swojego czynu – wiedzieli, że przyjdzie dzień, kiedy będą musieli odpokutować za zbrodnię, jakiej dopuścili się w obawie o życie swoje i swoich bliskich. I wszystko wskazuje na to, że czas pokuty zbliża się wielkimi krokami. Ale mieszkańcy nie mają najmniejszej ochoty na odgrzebywanie starych historii. Kolejny raz więc, nie ucząc się na błędach, gotowi są postąpić okrutnie i bestialsko, by uspokoić głos, który szepcze o zagrożeniu.

Lata temu mieszkańcy odbyli poważną dyskusję i postanowili raz na zawsze pozbyć się jednej ze swoich sąsiadek. Nie była to jednak zwykła kobieta, a ich nienawiść do niej również wykraczała daleko ponad zwyczajną. Hester Beck była bowiem wiedźmą, Szeptuchą, której bali się wszyscy tak samo mocno, jak w potrzebie wierzyli w jej uzdrawiające moce i bardzo często z nich korzystali. Nieufność podbudowana niezbyt przyjemnym charakterem wiedźmy była jednak niczym w porównaniu z przerażeniem i nienawiścią, jaką poczuli do Hester, kiedy odkryli, gdzie znikają okoliczne noworodki. A ponieważ wiedźmy rządzą się swoimi prawami, ludzie domyślali się, że zwyczajna próba zabicia nie wystarczy. Otrzymała więc bukiet pożegnalny, w skład którego weszły: postrzał, pobicie, dźgnięcie ostrym narzędziem, powieszenie i podpalenie. I to jednak nie wystarczyło do końca – Hester bowiem zniknęła, ale pozostawiła po sobie ślad. Zgodnie z obietnicą powróci i zemści się na tych, którzy ośmielili się podnieść na nią rękę.

To działo się jednak kiedyś. Dziś natomiast mieszkańcy żyją spokojnie i w większości chyba szczęśliwie. Nam udaje się zajrzeć do domu Emmy, która niedługo obchodzić będzie osiemnaste urodziny. Emma mieszka z ojcem i choć uwielbia czytać książki, z chęcią pomaga także tacie w codziennych czynnościach, które trzeba wykonać, by utrzymać gospodarstwo (Najwcześniejsze wspomnienia Emmy składały się z zapachu świeżo zaoranej ziemi i meczenia kóz). Kiedy poznajemy dziewczynę, dowiadujemy się, że od lat lękiem napawa ją stary dąb, który widzi ze swojego okna. Drzewo przeraża ją nie tylko na jawie, ale pojawia się również w sennych koszmarach, podczas których okazywało się, że pod jego korzeniami czai się coś paskudnego, coś, czego naprawdę należy się bać. I można by pomyśleć, że to zwykłe bujdy kogoś, kto  choć nie jest już małym dzieckiem, wciąż boi się ciemności i wszędzie widzi dziwne cienie i duchy. Można by, gdyby nie to, co dzieje się w ciągu następnych dni. Najpierw Emma ratuje cielaka, który nie miał najmniejszych szans na przeżycie, a później na jej życie czyha… jej własny ojciec. Tak jak lata temu w przypadku mieszkańców, tak teraz w przypadku Emmy, proza życia zamienia się w grozę. Choć dziewczyna nie ma pojęcia, co dzieje się wokół niej, wie jedno – musi uciekać przed ludźmi, którzy pragną jej śmierci. Tylko dokąd…? Obok siebie ma dwie przyjazne jej dusze, a słowo “dusze” przynajmniej w przypadku jednej z nich, jest użyte celowo i z rozmysłem. Pierwszą z nich jest przyjaciółka Emmy, Bernice – jedyna przyjazna jej mieszkanka Hrabstwa, która w całym tym szaleństwie nie zapomniała, że Emma jest przecież dobrą osobą. Drugą jest chłopczyk, którego nasza bohaterka poznała całkiem niedawno… Chłopczyk, którego skórę Emma nosi przy sobie, jego istota natomiast chowa się gdzieś niedaleko i ostrzega przed niebezpieczeństwem. Brzmi mrocznie? I dobrze – to w końcu horror.

Scenariusz Cullena Bunna przede wszystkim kładzie nacisk na akcję – w Niezliczonych duchach nie ma miejsca na chwile spokoju czy przestoje, na stagnację i zadumę. Niekiedy tworzy to co prawda sytuacje, które tracą nieco na realności, jak na przykład wtedy, kiedy ojciec Emmy z dnia na dzień z miłości do córki przeskakuje na nienawiść do niej, by potem z kolei, równie szybko, zaczęły go trawić wyrzuty sumienia. Jednak w ogólnym rozrachunku tempo komiksu wpływa pozytywnie na jego ocenę – historia wciąga i nie ma mowy, żeby nie wczuć się w jej klimat. Ja czytałam pierwszy tom Hrabstwa Harrow w nocy, leżąc już w łóżku, i muszę przyznać, że były momenty, kiedy cieszyłam się, że za moim oknem nie rośnie wielkie, stare drzewo. Natomiast wracając do postaci ojca, to mam wrażenie, że jego nie do końca normalne zachowanie, można by tłumaczyć równie nie do końca normalną sytuacją, w jakiej się znalazł – kiedy miłość do córki stłamszona zostaje nie tylko podżeganiem i nienawiścią mieszkańców, ale także strachem narastającym przez lata, strachem przed tym, co zostało przepowiedziane dawno temu, a czego prawdziwości nikt w hrabstwie nawet nie próbował podważać.

Świetnie spisały się w tej opowieści rysunki Tylera Crooka. Jego niepokojąca kreska i mroczna kolorystyka podkręcają atmosferę lęku, tajemnicy i grozy. Choć twarze poszczególnych postaci nie są wyjątkowo szczegółowe, to zdumiewa klarowność przekazu, jaką Crook osiąga poprzez ich mimikę. Wszystkie emocje, takie jak gniew, smutek, rozczarowanie, strach, nienawiść czy nawet te bardziej skomplikowane, jak zawód i niepewność, są wyraźne i jasne dla odbiorcy. Jest to szczególnie ważne, jeśli weźmiemy pod uwagę główną bohaterkę komiksu, Emmę. Jest to postać tajemnicza, która sama o sobie – jak się okazuje – wie niewiele. W jej ciele i duszy walczą dobro, ciepło i życzliwość z odkrytym niedawno, niepasującym do niej gniewem, despotycznością i siłą. Rysownik musiał więc wiele uwagi i skupienia poświęcić na to, by dziewczyna w jednym kadrze emanowała spokojem i wzbudzała zaufanie, a w drugim wprawiała w niepokój czy nawet przerażenie. Crookowi udało się to bezbłędnie, w dodatku bez efektu śmieszności czy nienaturalności – kupujemy tę historię i kibicujemy Emmie w jej walce. Intensywność konturowania przyjemnie dla oka kontrastuje z użytymi do pokolorowania każdej planszy akwarelami. Ich delikatność i miękkość tła wydobywają grozę z czerni, w jaką obleczone są kontury ciał i ubrań bohaterów. Największe wrażenie robią jednak double splashe, na których artysta ukazuje pełnię swoich możliwości, a rysunki te zachwycają zarówno estetycznością, jak i emocjami, jakie wywołują w czytelniku. Oprócz tego w oczy rzucają się również zaczerwienienia twarzy, które z upodobaniem stosuje Crook. Zaczerwienione nosy i policzki mogą podkreślać fakt, iż mieszkańcy hrabstwa spędzają większość życia na świeżym powietrzu – smagani wiatrem i spieczeni słońcem, uprawiając rolę i doglądając zwierząt. Zresztą sama nazwa hrabstwa, Harrow, sugerować może, czym zajmują się jego mieszkańcy. Harrow to bowiem w tłumaczeniu na język polski brona, czyli narzędzie służące do spulchniania i rozdrabniania roli. Pomijając jednak ten rolniczy aspekt, zabieg rysownika sprawia, że postaci stają się bardziej trójwymiarowe – przez zaróżowione fragmenty twarzy zdajemy sobie sprawę z wypukłości narażonych na działanie słońca i innych czynników zewnętrznych. W dodatku nie daje to efektu przerysowania, więc kolejny plus dla Crooka.

Hrabstwo Harrow. Niezliczone duchy to porządna dawka horroru zamknięta w komiksowym formacie. Pamiętać jednak należy, że to dopiero początek historii, a zakończenie tomu pierwszego stawia mnóstwo znaków zapytania i rodzi nadzieję na jeszcze więcej emocji i jeszcze szybsze tempo w części drugiej. Choć autorzy nie pominęli elementów bardziej oczywistych dla tego gatunku, jak choćby tajemniczy, groźny las, mszcząca się wiedźma czy przeklęte drzewo, to i tak najmocniej działającym na wyobraźnię elementem horroru są tu tytułowe niezliczone duchy, których obecność Emma na razie jedynie wyczuwa. Czające się w okolicznym lesie dusze z ich historiami, pogrzebanymi nadziejami i nieukojonym bólem tworzą fascynującą czytelnika otoczkę, zwłaszcza kiedy skontrastujemy to z sielskością i jasnością, w jakiej do tej pory wychowywała się nieświadoma za bardzo wszystkiego Emma. Dopiero nocą dziewczyna przeczuwała, że nie wszystko jest bezpieczne i piękne. Teraz jednak nawet dzień nie chroni jej przed tą wiedzą. Jak młoda dziewczyna poradzi sobie ze wszystkim, co na nią spadło? Czy zdoła przekonać do siebie mieszkańców, którzy odwracają się od niej, w obawie o własne życie? I jak potoczy się akcja po przybyciu do hrabstwa pewnej istoty, której pojawienie się powinno zmienić wszystko…? Z niecierpliwością czekam, aż drugi tom udzieli mi odpowiedzi na te pytania, bo choć nie przepadam za horrorami filmowymi, to Hrabstwo Harrow dostarczyło mi w idealnych proporcjach rozrywki i niepokoju.

Fot.: Mucha Comics

Hrabstwo Harrow. Niezliczone Duchy

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *