Kroniki Times Square

„Kroniki Times Square”, sezon 1, odcinek 8 – „My name is Ruby” – wrażenia (ze spoilerami)

I stało się – ośmioodcinkowy pierwszy sezon serialu Kroniki Times Square za nami. Po raz ostatni w tym roku zasiadamy do wspólnego omówienia produkcji HBO. George Pelecanos oraz David Simon stworzyli stale utrzymujący się na wysokim poziomie, perfekcyjnie napisany serial, który z pewnością jest jedną z najciekawszych propozycji tej jesieni. Po obejrzeniu całego sezonu jesteśmy zgodni co do jednego – chcemy drugiego sezonu i bardzo chętnie wrócimy do grzesznego Nowego Jorku siódmej dekady XX wieku.

Mateusz Cyra: Finał jednego z najnowszych dzieł stacji HBO za nami. Otrzymaliśmy naprawdę dobry, bardzo mądrze prowadzony i odpowiednio wyważony serial, który wziął się za temat chyba mimo wszystko wciąż dość kontrowersyjny, bo możemy sobie wmawiać, że seks i nagość już nikogo dziś nie dziwi ani nie wprawia w zakłopotanie, ale prawda jest taka, że sprawy intymne zawsze były i zawsze będą pewnym tabu, które kolejni twórcy będą na różne sposoby próbowali oswajać. Na szczęście – jak już zdążyliśmy wielokrotnie wspomnieć podczas omawiania kolejnych odcinków – twórcom serialu Kroniki Times Square te próby wychodzą nad wyraz udanie.

Sylwia Sekret: Mimo wszystko jednak, jak na dość głośny serial wyprodukowany przez głośną i komercyjną, absolutnie nie niszową stację, widz otrzymuje kilka “perełek” w tym temacie. Wynika to jednak z tego, że ze względu na tematykę, sceny czynności seksualnych (bo w przypadku prostytucji aż głupio użyć słowa “erotyczne”) są tak odarte z emocji, tak mechaniczne, że aż momentami może nie szokujące, ale jednak odmienne od tego, co często widzimy w filmach. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. I między innymi dlatego serial ten uważam za tak udany. Miał bowiem ukazać kulisy biznesu pornograficznego – a dokładniej jego początków – i świetnie to ogołocenie z emocji czy tabu w tym przypadku się sprawdziło i zadziałało.

Mateusz C: Czy finałowy odcinek (my name is Ruby) czymś nas tak naprawdę zaskoczył? Chyba nie. Raczej wszyscy spodziewaliśmy się prowadzenia akcji w ten sam sposób, co w poprzednich odcinkach. Czy otrzymaliśmy cliffhanger, o którym wspominałem przy poprzednim omówieniu? Raczej nie, a przynajmniej żaden dosłowny, który wbiłby nas w fotel i kazał czekać na kontynuację z poobgryzanymi paznokciami. Oczywiście musi być kontynuacja, bo to zwyczajnie zbyt udany serial, żeby nie otrzymał drugiego sezonu i możliwości rozwoju tak wielu świetnych wątków. Kroniki Times Square mają bowiem to do siebie, że nie sposób wyłowić jednej ciekawszej sceny bądź choćby historii spośród wszystkich przedstawionych, bo byłoby to krzywdzące dla pozostałych, ponieważ dopiero zlepione w całość, nadają odpowiedni klimat. Większość prostytutek przeniosła się z ulicy do (nierzadko) stworzonych właśnie na potrzeby nowego/starego biznesu budynków – co prawda różnie nazywanych, ale pełniących ten sam cel. Dla tych wszystkich strasznie upodlonych kobiet to zdecydowanie zmiana na lepsze i jakieś tam bardzo mgliste światełko w tunelu. Oczywiście tego samego nie mogą powiedzieć o sobie alfonsi, którzy znaleźli się w nieciekawym położeniu. Panowie przywdziani w fikuśne, często wręcz komicznie wyglądające stroje, doskonale zdają sobie sprawę, że obecny stan rzeczy oznacza ich rychły koniec, a jeśli nie, to przynajmniej znaczącą degradację w hierarchii ulicy. I rozwiązanie tej dysproporcji będzie szalenie ciekawym materiałem wyjściowym do kontynuacji tej opowieści w sezonie drugim.

Sylwia: Mnie finałowy odcinek zaskoczył przede wszystkim tym… że niczym mnie nie zaskoczył. Przy omawianiu epizodu siódmego rozmawialiśmy co prawda o tym, że nie ma co się nastawiać na jakikolwiek cliffhanger, ale mimo wszystko liczyłam na jakiś minimalny zwrot akcji w ostatnich minutach, a zwłaszcza sekundach. Nie dostaliśmy nic takiego. Czy zmniejsza to moją ochotę na obejrzenie drugiego sezonu? Absolutnie nie! Tak naprawdę ten pierwszy był dopiero wprowadzeniem za kulisy rozwijającej się branży, a nasi główni bohaterowie zaczynają dopiero stawiać w niej pierwsze, (nie)śmiałe kroczki. I niezmiernie ciekawią mnie ich dalsze losy. Intryguje mnie, jak znacznie zmaleje “na rynku” rola alfonsów, którzy sami już widzą, że ich gwiazdy zaczynają spadać, choćby przez wzgląd na zakładane “kluby”, dzięki którym kobiety nie muszą wystawać na ulicach. Dziwiło mnie w sumie, dlaczego żadna z prostytutek nie pomyślała o tym, kiedy już dowiedziały się o miejscu prowadzonym przez szwagra Vince’a. Przecież skoro mają tam zapewnioną ochronę, mogłyby kopnąć w cztery litery alfonsów, bo to właśnie ze względów bezpieczeństwa (co było niejednokrotnie podkreślane w serialu) mieli oni w ogóle racje bytu.

Mateusz Norek: Ja się zastanawiam, kiedy Candy zacznie uświadamiać dziewczyny, że czas na zmianę i rozstanie z alfonsami. Bo nie ukrywajmy, większość tych młodych kobiet jest od nich uzależniona, same pewnie byłyby zgubione. Są przez alfonsów karmione złudną troską, na przemian dostając emocjonalną marchewkę lub kij. Ktoś zwyczajnie musi im pokazać, że można inaczej. Bo nie wyobrażam sobie znowu sytuacji jak z CC, który wpada do studia podczas kręcenia filmu i zdziera absurdalne pieniądze, żeby Lori w ogóle mogła wystąpić przed kamerą.

Mateusz C: Czy jest jeszcze coś, co na przestrzeni całego sezonu nas zaskoczyło? Mnie z pewnością przemiana Abby, bo bardzo szybko straciłem zainteresowanie tą dziewczyną i lekka fascynacja z początku serialu przerodziła się w silną niechęć do tej postaci. Mimo wszystko jestem ciekaw, jak potoczą się jej losy w kontynuacji. Mam również mieszane uczucia co do Candy, ponieważ wciąż nie jestem pewien, czy lubię tę postać. W jakiś sposób rozumiem mechanizmy działania jej psychiki, ale jednocześnie pozostaje ona w dalszym ciągu zakrytą kartą w talii scenarzystów. Odrobinę nuży mnie też jej apatia i przytrafiające się jej czasami kompletne zobojętnienie. Rozumiem, że to tak ma być, ale życzyłbym sobie, aby więcej było Candy gotowej do działania i nastawionej pozytywnie, pełnej pasji do nowo odkrytej dziedziny swojego życia. Zasmuciła mnie śmierć Ruby, która zginęła, broniąc chyba jedynej rzeczy, która trzymała ją w ryzach i dawała jakieś dziwne poczucie bezpieczeństwa oraz samoświadomości – mianowicie swojego imienia. Ciekawi mnie natomiast, czy Vince tak panicznie boi się rozwoju brudnych interesów z Pipilo i wszelkich powiązań z branżą porno dlatego, że nie chce odkrywać tej informacji o sobie przed Abby, w której ewidentnie się zadurzył, czy też dlatego, że w głębi ducha wie, że Abby może się świetnie w tej branży odnaleźć? Co myślicie?

Sylwia: Nie wydaje mi się, żeby Vince w ogóle pomyślał o Abby w kategoriach prostytucji czy porno. Myślę, że ma on o niej jeszcze większe mniemanie niż ona o sobie ;). Ja również powoli tracę zainteresowanie byłą studentką, choć właśnie gdyby wkręciła się w ten świat, który rozwija się na oczach widza… mogłaby je odzyskać.

Mateusz N: A mnie podoba się w tym miejscu, w jakim jest. Faktycznie stała się nieco kapryśna i chyba zbyt pewnie poczuła się u boku Vince’a, ale to nadal jedna z moich ulubionych bohaterek i oby twórcy nie zdecydowali się wrzucić i ją do branży porno, bo zwyczajnie mi tam nie pasuje, w końcu w całym serialu muszą być i te “normalne” dziewczyny.

Sylwia: Pewnie, że tak – coś jednak muszą z nią zrobić, bo jej wątek zapowiadał się niezwykle ciekawie, była przez pewien czas powiewem świeżości, a w ostatnim odcinku jej wątek zaczął nużyć. Mam nadzieję, że scenarzyści mają na nią jakiś konkretny pomysł. Jeśli natomiast chodzi o Ruby, to również mi jej szkoda, była sympatyczną bohaterką, a skończyła tragicznie i nawet po śmierci nie doczekała się odpowiedniej dawki współczucia. Przewidywaliśmy oczywiście dużo wcześniej, że któraś z dziewczyn prędzej czy później skończy mniej więcej w ten sposób, ale to nie znaczy, że nas to nie zasmuciło. A właśnie – czy Ruby, znana jako udogrzmot, nie miała swojego alfonsa? Przecież na własnych warunkach pracowała tylko Candy? Więc gdzie był “szef” Ruby, kiedy jej życie było zagrożone? I gdzie byli policjanci, którzy powinni ściągać dziewczyny z ulicy? Okej, był Alston, ale jedynie podał jej ogień. Chyba nie powinno tak być…

Mateusz N: Ruby faktycznie miała alfonsa, ale w tej sytuacji i tak nie miałby jak jej pomóc. Zresztą cała ta protekcja, o której tak głośno mówią “opiekunowie” dziewczyn, jest mocno naciągana, w motelowych pokojach są i tak pozostawione same sobie. Dlatego też dziwi mnie brak entuzjazmu dziewczyn, które zaczęły przyjmować klientów w przybytku zarządzanym przez Bobby’ego. Jasne, warunki mają nieco spartańskie (ale to dopiero początek, bo nowy lokal, który widzimy pod koniec odcinka, ma już duży wyższe standardy), ale bezpieczeństwo drastycznie wzrasta.

Sylwia: No więc właśnie – śmierć Ruby pokazuje, że ochrona zapewniana przez alfonsa to tak naprawdę pic na wodę. Może ta tragiczna śmierć wpłynie w pewnym sensie na inne dziewczyny? Wracając do Vince’a i rozszerzającego się biznesu klubów porno – wydaje mi się, że on, jako w miarę racjonalny człowiek (a przynajmniej na tle swojego brata), boi się po prostu, że w pewnym momencie zajdzie to za daleko, że nie dostrzeże granicy, zza której już nie będzie mógł się wycofać.

Mateusz N: Vince zna ten świat jak nikt inny, ale to, że świetnie dogaduje się z prostytutkami i alfonsami nie znaczy, że chce mieć udziały w tej branży. Już wcześniej mówił, że zawód sutenera napawa go obrzydzeniem, teraz widząc, jak bardzo jego szwagier zachłysnął się łatwymi pieniędzmi i towarzystwem prostytutki, pewnie jeszcze mocniej chciałby się od tego odciąć, bo na pewno czuje się w jakiś sposób za to odpowiedzialny. Jest oczywiście również bardziej prozaiczny powód, dla którego Vincent nie chce wchodzić głębiej w interesy z Rudym Pipilo i z tego samego powodu Rudy chce robić interesy z Vincem – nie jest on zachłanny, prowadzi bar, bo się na tym zna i lubi tę robotę, ale nie potrzebuje zarabiać więcej.

Sylwia: Co do Candy, to mnie ona jakoś wcale nie nuży – mam tylko nadzieję, że jej prywatny wątek, a także relacja z ojcem, będzie jeszcze rozwinięta. Póki co poznaliśmy jej brata – ale ojciec wciąż skrywa swoją twarz w scenariuszowym cieniu. Kiedy Candy była ze swoim partnerem biznesowym na premierze Głebokiego gardła (a tak na marginesie – droga od nielegalnych filmów porno, do ekskluzywnej premiery takiego była dość krótka, nie uważacie?), moja uwagę zwróciła natomiast Lori. Niezwykle ciągnęło ją do tego świata – do błysku fleszy, do eleganckich ludzi. Widać było również, że z podziwem i zazdrością patrzyła na bohaterkę wieczoru. Ona ma potężne plany co do bycia gwiazdą porno i wydaje mi się, że może mieć całkiem istotną rolę w drugim sezonie.

Mateusz N: Masz absolutną rację i to kolejny powód, żeby zostawiła CC, który wyraźnie nie rozumie, że ta branża może zapewnić nie tylko pieniądze, ale i sławę (która zapewni jeszcze więcej pieniędzy). Faktycznie głośna premiera Głębokiego gardła pojawiła się dość niespodziewanie i szybko, patrząc na tempo przemian w serialu, ale z drugiej strony to świetna kropka nad i na koniec sezonu. Pamiętaj zresztą, że już w poprzednim odcinku  barmar Vincenta był na premierze gejowskiego filmu porno Boys in the sand, który też odbył się w kinie, a mowa była nawet o tekście na jego temat w „Variety”. Faktyczny film miał swoją premierę w 1971 roku i był jedną z pierwszych produkcji dla dorosłych, która przeszła do mainstreamu, rok przed Deep Throat. Zmiany w prawie były zresztą tylko przypieczętowaniem pewnych zmian obyczajowych, w wyniku których takie filmy mogły wyjść poza niszę takich ośrodków jak tytułowa przecznica i zaczęły cieszyć się zainteresowaniem zwykłych widzów, przełamując tabu.

Ogólnie spodziewałem się nieco więcej po tym odcinku, odbieram go jako kontynuację siódmego epizodu, który był dla serialu kluczowy i to on pokazał największe zmiany. Zostało sporo wątków, które mogą być rozwijane w kolejnym sezonie, twórcy absolutnie nie starali się wyjaśnić wszystkiego, jednocześnie kończąc sezon tak, by w razie braku kontynuacji widz został z wrażeniem, że obejrzał pewną całość historii.

Sylwia: Miejmy jednak nadzieję, że poznamy dalsze losy bohaterów, a historia rozwinie się dalej. Jest zbyt dobrze napisana i nakręcona, by przerwać ją po pierwszym sezonie. To co? Czekamy!

Serial możecie oglądać na kanałach HBO i w serwisie HBO GO

 

Kroniki Times Square

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Mateusz Norek

Z wykształcenia polonista. Zapalony gracz. Miłośnik rzemieślniczego piwa i nierzemieślniczej sztuki. Muzyczny poligamista.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *