Listy niezapomniane

Ludzie listy piszą – Shaun Usher – „Listy niezapomniane. Tom II” [recenzja]

Drodzy Czytelnicy,

Być może niektórzy z Was pamiętają moją recenzję Listów niezapomnianych, która opublikowana została na niniejszym portalu niemal rok temu. Wyraziłem wtedy nadzieję, że w swoim czasie ukaże się u nas także drugi tom tego niezwykłego dzieła. Otóż, z niekłamaną przyjemnością donoszę, że ten czas właśnie nadszedł! Wydawnictwo SQN po raz kolejny uraczyło nas pięknie wydanym zbiorem, opracowanym przez Shauna Ushera. I po raz kolejny jest to zbiór niezwykłych listów, zarówno smutnych, jak i pełnych radości, humorystycznych i takich w bardzo poważnym tonie. Łączy je jednak jedna cecha – wszystkie, bez wyjątku, są niesamowicie ciekawą lekturą.

Tytaniczna praca, którą wykonał Shaun Usher, znowu się opłaciła. Uzyskanie dostępu do wszystkich tych materiałów i zebranie ich w kolejny tom wydany na papierze (bo oczywiście listy były publikowane też pojedynczo, na łamach bloga lettersofnote.com), na pewno nie było łatwym zadaniem. Tak więc panie Usher, przekazuję Panu wyrazy uznania.

W drugim tomie znajdziemy nieco bardziej zróżnicowany zestaw tekstów, który nie ogranicza się tylko do klasycznych listów pisanych na papierze, ale także do różnego rodzaju notatek służbowych, a nawet do hieroglifów wprost ze starożytnego Egiptu czy pisma klinowego zapisanego na glinianej tabliczce (co ciekawe, nie był to żaden podniosły tekst, ale zwykła skarga niezadowolonego klienta sprzed niemal czterech tysięcy lat). Oczywiście nie sposób opisać tutaj wszystkie znajdujące się w tym zbiorze listy, tradycyjnie więc postaram się zachęcić Was, opisując te z nich, które w jakiś sposób zostały mi w głowie po lekturze książki. Był tam list producenta Steve’a Albiniego, w bezpośredni sposób korespondującego z muzykami zespołu Nirvana. Była wymiana zdań pomiędzy dwoma najsłynniejszymi autorami dystopijnymi – Georgem Orwellem i Aldousem Huxleyem, kiedy ten drugi postanowił opisać swoje wrażenia po lekturze Roku 1984. Był też wzruszający list głuchoniemej Hellen Keller do Nowojorskiej Orkiestry Symfonicznej, podsumowujący odczucia pani Keller po tym, jak po raz pierwszy mogła poczuć muzykę, dotykając membrany głośnika radiowego. Ujęła mnie dowcipna odpowiedź Marge Simpson (nieistniejącej bohaterki serialu animowanego) na wypowiedź pierwszej damy, Barbary Bush, która określiła Simpsonów najgłupszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziała. Radość sprawił mi entuzjastyczny list Janis Joplin do rodziców wysłany w czasie, kiedy piosenkarka dopiero zdobywała sławę. Z kolei smutkiem napełniły mnie na szybko sporządzone listy i notatki pasażerów fatalnego lotu nr 123 linii Japan Airlines, który rozbił się niedługo po starcie. W innym liście niezwykle oryginalną osobą okazał się poważany naukowiec Steven Armes, który postanowił wysłać swoje CV zaadresowane do Profesora Dumbledore’a, w którym wyraził chęć objęcia stanowiska wykładowcy „obrony przed czarną magią” w szkole magii w Hogwarcie (co więcej, Dumbledore odpisał, niestety jego odpowiedź była negatywna). Niesłychanie rozbawiła mnie bezpośrednia odpowiedź Huntera S. Thompsona, będącego w tym czasie redaktorem magazynu „Rolling Stone”, na list światowej sławy pisarza, Anthony’ego Burgessa (autora Mechanicznej Pomarańczy). W swoim liście Burgess tłumaczy się, że nie uda mu się dostarczyć obiecanego „Rolling Stone’owi” felietonu. Riposta Thompsona była bezlitosna i pełna epitetów, wśród których „leniwy lachociąg” to jedno z łagodniejszych określeń. Po raz drugi pękałem ze śmiechu, czytając korespondencję Wolfganga Amadeusza Mozarta, skierowaną do jego kuzynki. Kto by pomyślał, że słynny kompozytor był takim zgrywusem, ze szczególnym zamiłowaniem do żartów natury fekalnej. Nie mniej zabawna była notatka Matta Stone’a (jednego z twórców South Parku) wysłana do MPAA, w której twórca walczy o swoje obsceniczne skecze i negocjuje warunki przyznania kategorii wiekowej pełnometrażowej wersji serialu. A w jednym z ostatnich listów zamieszczonych w tym zbiorze jest niezwykła relacja Kapitana Armesa wysłana z frontu pierwszej wojny światowej, kiedy to w czasie wigilii świąt Bożego Narodzenia obie strony konfliktu pojednały się na czas tego jednego wieczoru i Niemcy razem z Anglikami wspólnie śpiewali kolędy. Drugi tom Listów niezapomnianych, tak jak poprzedni, kończy akcent polski, w postaci listu Jana Pawła II do jego krewnej z Krakowa oraz korespondencja pomiędzy Piotrem Skrzyneckim a Grzegorzem Turnauem.

pisze sobie

Teraz odstawiam już Listy niezapomniane na półkę, obok ich poprzednika, ciesząc się z faktu, że mam teraz dwa razy więcej niezwykłych tekstów, do których można wracać przy różnego rodzaju okazjach. Po raz kolejny czuję się bardzo pozytywnie zainspirowany i być może tym razem naprawdę wyślę list do kogoś sławnego (czego jeszcze nie udało mi się zrobić, mimo moich zeszłorocznych deklaracji). I być może kiedyś list ten zostanie opublikowany w zbiorze takim jak ten.

Serdeczne pozdrowienia,

podpis

recenzja str1 recenzja str2

recenzja str3 recenzja str4

Fot.: Wydawnictwo SQN, własne

Listy niezapomniane

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Aktualnie wiekowy student WoFiKi. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *