McCartney

Niech tak będzie – Paul Du Noyer – „McCartney w rozmowach” [recenzja]

No cóż, przeboje takie jak Hey Jude, Let It Be czy nieśmiertelne Yesterday znają praktycznie wszyscy. Co łączy te ponadczasowe kompozycje? Oczywiście osoba ich autora, Paula McCartneya, osoby w świecie rocka wydaje się, że niezniszczalnej. Pomimo intensywnej dekady w The Beatles i ponad czterdziestu lat kariery solowej ma się nieodparte wrażenie, że Sir Paul McCartney tryska energią, niezmąconym niczym entuzjazmem, co potwierdzone zostało chociażby jego ostatnią, doskonałą solową płytą zatytułowaną, a jakże, New. Uznany brytyjski dziennikarz, a prywatnie przyjaciel eks-Beatlesa, Paul Du Noyer, postanowił zebrać w jedną całość dziesiątki wywiadów przeprowadzonych z muzykiem przez lata i wydać je w formie książki, mając błogosławieństwo McCartneya. Pozycja zatytułowana McCartney w rozmowach to rzecz obowiązkowa dla fanów The Beatles, samego Paula oraz jego solowej kariery.

To nie jest typowy wywiad-rzeka. Zasadniczo didaskalia napisane przez Du Noyera są tak samo istotne, jak to, co mówi sam Paul. Dziennikarz po prostu zebrał w jedną całość przeprowadzone z Paulem wywiady, a wypowiedzi z nich pogrupował tematycznie, dopisał swoje spostrzeżenia, uzupełnił fakty, których w swoich kwestiach nie zawarł Paul i… voilà – solidna, blisko czterystustronicowa biografia gotowa. Tak, bo śmiało można McCartneya w rozmowach traktować jako biografię, szczególnie że pierwsza część książki jest ułożona chronologicznie, od dzieciństwa Paula, przez karierę w Beatlesach, aż po jego działalność solową po dziś dzień. Natomiast druga część zawiera w sobie rozdziały pogrupowane tematycznie. A w nich Paul opowiada o różnych rzeczach: o pisaniu piosenek, o życiu w trasie, o życiu w blasku fleszy, o miłości… i mogę tak jeszcze długo wymieniać.

Do napisania tej książki Du Noyera zachęcał sam Paul McCartney i, co tu dużo mówić, ten zbiór można trochę traktować jako autoryzowaną biografię Beatlesa. Oczywiście autor z muzykiem nie unikają trudnych tematów, jak rozpad The Beatles czy śmierć Johna Lennona, lecz wszelkie kontrowersje panowie przedstawiają w sposób niejako jednostronny, co oczywiście wcale nie dziwi. Mam wrażenie, że fani Johna i Yoko mogą być nieco zniesmaczeni niektórymi wypowiedziami McCartneya, zwolennicy George’a zresztą też. Faktem jest, że McCartneyowi, gdy leży coś na wątrobie, to w bawełnę nie owija i mówi jak jest. No przynajmniej, jak jego zdaniem jest.

Na szczęście McCartney to urodzony gawędziarz. Ma facet nie tylko talent do pisania pięknych piosenek, ale swoimi wypowiedziami potrafi przykuć uwagę czytelnika na długi czas. I jego opowieści czyta się z zapartym tchem, bo to nie jest story jakiegoś podupadłego rockmana z drugiej ligi, tylko są to zeznania człowieka, który od początku jest nieustannie na absolutnym szczycie. Jest to gwiazda w pełnym tego słowa znaczeniu – przez duże „G”. I jeśli Paul ma jakieś wady, to jemu jestem w stanie je w zupełności wybaczyć, niech tylko włączę sobie drugą część płyty Abbey Road… Tak więc ci, którzy polują na kontrowersje, nie mają na co liczyć, bo pomimo pewnych uszczypliwości w stronę dawnych kolegów, Paul raczej unika spostrzeżeń w stylu Keitha Richardsa, który nie zawahał się w swoim Życiu wspomnieć, że Mick Jagger ma małe przyrodzenie. Niektóre aspekty, jak kompletnie nieudany związek z Heather Mill, są zupełnie przemilczane, ale cóż, nie ma co się dziwić Paulowi… Każde słowo, każde zdanie, sentencja, czy opowieść od Paula składają się na jego całościowy portret i mam wrażenie, że muzyk starał się przedstawić siebie zdecydowanie w wersji light. Jeśli ktoś nie rozumiał do końca Paula, miał wątpliwości co do jego niektórych ruchów w trakcie kariery solowej (na przykład współpraca ze Steviem Wonderem w średnio udanej piosence Ebony and Ivory czy dziwaczne płyty solowe takie jak McCartney McCartney II), to właśnie ta książka powinna je rozwiać.

Pozycja Du Noyera powinna co niektórych przekonać do tego, że Paul to nie tylko muzyk The Beatles, ale też autor kilkudziesięciu solowych płyt. Faktem jest, że jemu chyba najdłużej ze wszystkich Beatlesów zeszło, aby wrócić do kompozytorskiego poziomu, który prezentował za czasów istnienia zespołu. Powiedzmy sobie szczerze, pierwsze jego solowe płyty: McCartney Ram są mocno średnie, szczególnie przy takich arcydziełach jak All Things Must Pass Harrisona. Ale Paul cierpliwie budował swoją karierę, założył Wings i w końcu doczekał się wielkiego albumu (Band On The Run). Mimo to fani rocka często o tym zapominają, a szkoda. Du Noyer z Paulem mnóstwo miejsca poświęcili solowej twórczości Paula – i dobrze. Przyznam się, że od kilku dni odsłuchuję sobie solowe krążki artysty i na nowo odkrywam ich brzmienie i kompozycję.

Pomimo wkradającego się gdzieniegdzie chaosu w układzie treści poszczególnych rozdziałów, to książkę czyta się szybko; ja połknąłem całość w trzy wieczory. McCartney w perspektywie Paula Du Noyera to postać fascynująca, inspirująca w każdym calu, bo niejeden młody człowiek powinien zazdrościć temu siedemdziesięcioczterolatkowi energii. Czy mnie Sir Paul do czegoś zainspirował? Być może – okaże się w przyszłości, natomiast każdemu fanowi Beatlesów McCartneya w rozmowach polecam z czystym sercem; nawet pomimo kilku braków i wątpliwości jest to rzecz cenna i doskonale przybliżająca nam postać słynnego eks-Beatlesa.

Fot.: Wydawnictwo Bukowy Las

McCartney

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *