Niewinni czarodzieje #3 – Manta Birostris – „Tasamouh”

Warszawski band Manta Birostris to ciekawe zjawisko na polskiej scenie hc/punk/noise. Oprócz bliskowschodnich orientalizmów w ich muzyce mamy ponadto teksty zainspirowane Biblią i tematyką chrześcijańską. Intrygujące, prawda?

Zespół od kilku lat działa na polskiej scenie. Mają za sobą już pierwsze EP (Bóg Urojony), a Tasamouh jest pierwszym pełnoprawnym LP (na razie w formie elektronicznej). Nietrudno zauważyć, że nazwa bandu i tytuł albumu są dosyć egzotyczne. Już spieszę z wyjaśnieniem. Ciotka Wikipedia podpowiada, że Manta Birostris to łacińska nazwa diabła morskiego, zaliczanego do płaszczek. Natomiast już sam zespół w wiadomości mailowej do mnie łaskaw był poinformować, że Tasamouh, to arabskie słowo oznaczające przebaczenie, pojednanie i wolę współpracy.

Manta Birostris na Tasamouh chyba bardziej bardziej inspirują się Starym Testamentem aniżeli Nowym, czego potwierdzeniem jest kawałek o wszystko mówiącym tytule Krew za Krew. Jest groove, jest moc, instrumenty są nisko nastrojone, wokalista śpiewa mocno, nie bojąc się krzyku i należy uczciwie przyznać, że robi to wszystko pewne wrażenie. Brzmienie jest surowe, garażowe, brudne, pozbawione jak sądzę jakiegokolwiek producenckiego szlifu, za to na pewno czuć autentyzm w tych nagraniach, jednak wokal mógłby być trochę schowany. Do tego w tle przegrywają dźwięki bębnów nadające kompozycji bliskowschodnie inklinacje. Podobnie dzieje się w Dwa Królestwa, gdzie dzięki saksofonowi robi się momentami… karmazynowo. Jest dużo hałasu i brudnych dźwięków; na pewno nie są to miłe piosenki dla ucha.

Oparty na linii basu, mocno pokręcony, psychodeliczny Serce z wyszeptanym tekstem pokazuje Mantę Birostris jako kapelę, która nie tylko potrafi dokładać do pieca. Natomiast to mamy na pewno w Mancie, gdzie zespół rzeźbi aż miło, chociaż momentami wydaje się, że muzycy gnają bez celu, aby do przodu. Za to na pewno intrygujący jest Krew za Krew 2, który może wybitnie się pod względem formy muzycznej nie różni od części pierwszej, ale za to na pewno zyskuje dzięki wokalowi gościa na płycie, czyli Ex Perta z Inkwizycji.

Na płytce mamy ponadto dwa kawałki, w których nie usłyszymy gitar ani perkusji. Tasamouh, w którym znalazła się recytacja w niezidentyfikowanym dla mnie języku (podejrzewam, że to któryś z bliskowschodnich języków) do podkładu złożonego z samych bębnów dobrze wprowadza w nastrój płyty, a Ps50 słyszymy tylko głosy, które jak sądzę wyśpiewują tekst Psalmu 50 w sposób przypominający bardziej bliskowschodnią mantrę, aniżeli potężne chóry typowe dla katolickiego obrzędu liturgicznego. Mamy jeszcze dwa dema: Trędowaty, który potwierdza noise’owe ciągoty zespołu i pierwotną, surowszą niż oryginał wersję utworu Krew za Krew.

Manta Birostris pokazała na Tasamouh, że ma ciekawy, intrygujący sposób na granie z niecodziennym przesłaniem, które potrafi przekonać w swojej formie nawet osobę będącą daleko od tego, w co wierzą członkowie zespołu. Zespół pracuje nad kolejnym albumem zatytułowany Syndrom Jerozolimski. Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na efekty pracy.

Fot.: materiały zespołu.

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *