Thrilos

Perła sprzed dwóch dekad – Thrilos – „Kingdom of Dream” [recenzja]

Krakowski label Lynx Music po raz kolejny wyłuskał perłę z przeszłości, która nigdy nie miała okazji ujawnić się szerszemu gronu odbiorców. Debiut formacji Thrilos zatytułowany Kingdom od Dream to dobitny przykład na to, że krajowa scena rocka progresywnego lat dziewięćdziesiątych była artystyczną potęgą.

Płyta miała się pojawić na rynku w 1997 roku, lecz przez niedopatrzenie pewnej wytwórni, która to wówczas zobligowała się wytłoczyć i wypuścić na rynek płytę, nic z tego nie wyszło, i tak Kingdom of Dream przeleżał w archiwum dobre dwadzieścia lat. Stylistycznie materiał utrzymany jest w tradycji najlepszego prog rocka lat siedemdziesiątych w stylu wczesnego Genesis, King Crimson, Renaissance i Camel. Rzecz dla koneserów gatunku.

Kanwą albumu jest przepiękna, długa art rockowa suita, która zawiera w sobie wszystko, co pokochali fani rocka progresywnego. Muzycy Thrilos swoje kompozycje opierają na stworzeniu odpowiedniego, nieco uduchowionego nastroju, nie silą się na tworzenie skomplikowanych solówek, karkołomnych figur rytmicznych. Faktycznie, korzystają z bogatego instrumentarium, jak flet i instrumenty smyczkowe. Stanisław Sroka na gitarze zagrał niczym Anthony Phillips na solowych dziełach. Wszystko to jest zgrabnie poukładane, partie są naprawdę dopracowane, co należy docenić podwójnie, szczególnie że muzyka Thrilos jest w dużej mierze instrumentalna, chociaż wokal pojawia się często, ale płyta zdecydowanie nie jest przegadana, więc często to sama muzyka stara się tworzyć opowieść, tekst bywa jedynie dodatkiem. Ponadto musi się każdemu fanowi progresji spodobać ciepłe, pastelowe brzmienie, które jest bardzo przestrzenne i przyjemnie daje się wciągać słuchaczowi w świat dźwięków od Thrilos.

Oczywiście należy uczciwie przyznać, że Thrilos nie tworzą absolutnie niczego nowego, chociaż podejrzewam, że w połowie lat dziewięćdziesiątych ta muzyka z powodzeniem mogłaby konkurować z Quidam, Albion, a nawet z Collage. Zespół czerpie konkretne inspiracje z klasyki, czasami zabrzmi solówka à la Robert Fripp, często klawisze są niczym u Mike’a Rutherforda z Genesis, ale takie wymowne wpływy ani trochę nie przeszkadzają w odbiorze całości.

Thrilos - MARCH OF A DYING BEAUTY

Kingdom of Dream to nie tylko suita tytułowa. Zwolennicy awangardy i jazz rocka z pewnością zadowolą się kompozycją o wszystko mówiącym tytule: Short Jazzing Expression. Oniryczny, wręcz anielski nastrój niesie za sobą Waves. Natomiast Source of Confusion ma w sobie klimat, który jednoznacznie może się skojarzyć z kolorową trylogią King Crimson. Thrilos miał też ciągoty do nieco bardziej piosenkowych form, czego dowodem jest zamykająca płytę kompozycja Closed Within.

Jest tu dużo oczywistych wpływów, lecz należy pamiętać, że miał to być płytowy debiut. Ale te wpływy właśnie spowodowały kreatywną erupcję pomysłów na albumie, który pomimo upływu czasu brzmi świeżo i należy tylko żałować, że nie doczekał się premiery dwadzieścia lat temu. Kto wie, jak potoczyłaby się kariera Thrilos?

Fot.: Lynx Music

Thrilos

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *