Krzyk Wilhelma

Piątkowa ciekawostka o…: Krzyk Wilhelma

Dzisiejsza ciekawostka nie będzie dotyczyć jednego, konkretnego filmu, ale raczej kilkuset filmów i jednego efektu dźwiękowego, który dziś śmiało można nazwać kultowym. Ów efekt zwany jest Krzykiem Wilhelma i użyto go już w ponad 200 filmach, od kinowych blockbusterów z ogromnym budżetem, aż po niszowe produkcje telewizyjne. Ten charakterystyczny dźwięk rozlega się zawsze, kiedy ktoś spada z dużej wysokości lub zostaje zastrzelony, a jego użycie to swego rodzaju wewnętrzny żart filmowców, którzy nie potrafią sobie odmówić wplecenia Wilhelma do swoich produkcji.

Krzyk Wilhelma najbardziej spopularyzował dźwiękowiec Ben Burtt (o którym wspominałem już niejednokrotnie w piątkowych ciekawostkach, na przykład tutaj), który na nowo odkrył ten efekt, używając go w Gwiezdnych Wojnach i to właśnie on nadał mu jego charakterystyczną nazwę. Od tamtej pory Burtt wykorzystał Wilhelma w niemal wszystkich kolejnych filmach George’a Lucasa i Stevena Spielberga (usłyszeć go można między innymi we wszystkich częściach Indiany Jonesa). Dowcip trafił na podatny grunt i z miejsca przyjął się w środowisku, skutkując Wilhelmem słyszanym w co drugim filmie akcji. Jednak historia krzyku sięga o wiele wcześniej.

Oryginalny krzyk rozległ się w westernie z 1951 roku, zatytułowanym Odległe bębny (Distant Drums), w reżyserii Raoula Walsha, z Garym Cooperem w roli głównej. A wydał go z siebie aktor i piosenkarz Sheb Wooley, wcielający się w owym filmie w rolę szeregowego Jessupa, który zostaje wciągnięty pod wodę przez aligatora. Jak wiele efektów dźwiękowych, krzyk został nagrany w postprodukcji w studio, gdzie Wooley dostał jedną, prostą wskazówkę – ma to brzmieć jak człowiek, którego ugryzł aligator. W jednym podejściu nagrano sześć krzyków i piąty z nich stał się później najsłynniejszym okrzykiem w historii kina.

The Very First Wilhelm Scream (Distant Drums, 1951)

Dlaczego zatem nie nazywa się tego efektu Krzykiem Jessupa? Otóż, później nagranie z krzykiem trafiło do biblioteki dźwiękowej studia Warner Brothers i używano go jeszcze wielokrotnie. Znacznie później, we wczesnych latach 70. grupka początkujących inżynierów dźwięku, wliczając w to Bena Burtta, zorientowała się, że okrzyk pojawia się w wielu filmach, które oglądali w tamtych czasach. Przezwali go Krzykiem Wilhelma, bo po raz pierwszy świadomie usłyszeli go w westernie z 1953 roku, zatytułowanym The Charge at Feather River, w reżyserii Gordona Douglasa. W obrazie tym występuje postać niejakiego szeregowego Wilhelma, który wydobywa z siebie ów krzyk po tym, jak w jego nogę wbija się indiańska strzała.

Original Wilhelm Scream

Każdy ze wspomnianej grupy dźwiękowców następnie postanowił użyć Wilhelma, jako żartu, w swoich studenckich filmach. Kumpel Burtta, który uczęszczał razem z nim na uniwersytet, niejaki George Lucas, poprosił Bena, aby ten użył Krzyku Wilhelma w takim małym obrazie, nad którym akurat pracował, zatytułowanym Gwiezdne Wojny. Tak więc, po raz pierwszy w popkulturowej, „nowożytnej” historii kina, Wilhelm zakrzyknął ustami (hełmem?) szturmowca, który runął w przepaść na Gwieździe Śmierci, zastrzelony z blastera przez Luke’a Skywalkera.

Od tamtej pory niezliczona ilość twórców wykorzystała Wilhelma w swoich produkcjach, wliczając w to takie nazwiska jak Quentin Tarantino, Peter Jackson, Tim Burton i wielu, wielu innych. Każdy chciał być częścią wielkiego filmowego żartu i teraz Wilhelm stał się wszechobecnym elementem zarówno dużego, jak i małego ekranu. Ja sam od wielu lat, już niemal automatycznie wyłapuje Krzyk Wilhelma w każdym filmie, który oglądam (o ile ten tam występuje, a zazwyczaj tak jest) i prawdę mówiąc, mam z tego nie lada frajdę. Ciekawe, czy Wy również, Drodzy Czytelnicy, będziecie od teraz zwracać większą uwagę na krzyki rozlegające się w filmach i czy bezbłędnie rozpoznacie Wilhelma. Może pomocna okaże się poniższa kompilacja.

To już wszystko na dziś, żegnam się więc z Wami głośnym AAAAAAAARGH!

Fot.: Warner Bros., United States Pictures, YouTube/CINExcellence

Krzyk Wilhelma

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Aktualnie wiekowy student WoFiKi. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

2 Komentarze

  • Wszedłem na tę stronę ponieważ sam dla żartu w moim amatorskim filmie, który kręcę na zadanie do szkoły razem z kolegami chciałem użyć tego krzyku. To była pierwsza strona, na której go znalazłem. Osobiście od dawna go słyszałem w prawie wszystkich filmach i często mi kompletnie nie pasował. Dlatego pewnie zwracał moją uwagę. Ale stwierdziłem, ze i w mojej komedii musi się znaleźć i wkleić do filmu. Dzięki, teraz oprócz jego nazwy wiem dużo więcej

    • Cieszę się, że mogłem pomóc i życzę powodzenia w realizacji filmu :). Niech rozlegnie się krzyk Wilhelma!

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *