pomorze

Różne oblicza Pomorza – Cezary Łazarewicz – „Tu mówi Polska. Reportaże z Pomorza” [recenzja]

Wielu z nas myśląc Pomorze, od razu widzi piękne plaże, molo i słońce, czyli wszystko to, co się bezpośrednio wiąże z wakacjami. Nic dziwnego, bez wątpienia jest to ulubiony region turystyczny Polaków. Co się jednak tam dzieje, kiedy turystów nie ma? Jak wygląda tam codzienne życie i z czym zmagają się jego mieszkańcy? Okazuje się, że historie tamtejszej społeczności to doskonały materiał na film dokumentalny. Dlatego też na te i wiele innych pytań w swojej książce Tu mówi Polska stara się odpowiedzieć Cezary Łazarewicz. Temat jest mu szczególnie bliski, gdyż z Pomorzem łącza go silne więzy. Wspomnijmy, tylko że urodził się w Darłowie i był także dyrektorem szczecińskiego Radia na Fali. Doskonale zna zatem drugie, zdecydowanie smutniejsze oblicze Pomorza. 

Bohaterów dramatycznych historii jest wielu. Poznajmy jednak kilkoro z nich. Oto „Komornik Ciemnoczołowski”. Posiada nawet osobny, segregator w senatorskim biurze, tak wiele skarg na niego wpłynęło. Każda kartka w jego wnętrzu to osobna historia. I tak II KM 774/ 98 to eksmitowani emeryci na bruk, choć powinni dostać mieszkanie zastępcze, a II KM 702/ 98 to meble wycenione na trzysta złotych, choć warte były dziesięć razy więcej. II KM316/98 to „chamskie zachowanie komornika”  plus zaniżona wartość telewizora i kuchenki mikrofalowej, II KM 617/98- zajęcie węgla, a II KM 371/98 ukaranie schorowanego rencisty pięćsetzłotową grzywną za odmowę udzielenia informacji  na temat dłużnika („A przecież mówiłem mu, że syn w wojsku, tylko ten słuchać nie chciał”).

Przenieśmy się teraz na Polankę Redłowską. Kończy się mecz między trzecioligową Arką Gdynia a Lechią Gdańsk. Kibice nie wytrzymują napięcia i przeskakują przez barierki. Rozpoczyna się regularna bitwa. Policjanci ostrzeliwują ich gumowymi kulami. Następnego dnia w „Kurierze Gdyńskim” ukazuje się artykuł, z którego kibice dowiadują się, że w związku z przepychankami stadion zostanie zamknięty. Są wściekli, wykrzykują, że policja też nie jest bez winy, jednak nie potrafią jej udowodnić. W końcu jeden obywatel przynosi nagranie, na którym widać, jak  stróże prawa czekają na pociąg, którym mają przyjechać kibice. Niektórych biją pałką, innych obrzucają wyzwiskami: „Raus, kurwy, raus. Sznela, sznela”. A komendant rejonowy usprawiedliwia swoich podopiecznych, tłumacząc, że mieszkańcy oczekują  zdecydowanego działania w celu niedopuszczania do zakłócenia porządku. Zapewnił ponadto przed kamerami, że policjanci, którzy przekroczyli swoje uprawnienia, poniosą konsekwencje. Czy poniosą je także kibice?

Kolejna opowieść także związana jest z piłką nożną, a dokładniej drużyną Czarnych Słupsk. Opowiada ją zbolała matka – Marzena Czaja. Jej syn nie żyje. Bezpośrednią przyczyną śmierci trzynastolatka był krwiak mózgu, który powstał nagle w wyniku uderzenia. Na rozprawach w koszalińskiej prokuraturze chce się jedynie dowiedzieć, jak do tego doszło. Skrupulatnie zapisuje więc zeznania świadków – jak był bity, gdzie był bity i dlaczego był bity jej Przemek. Niestety pamięć jest wybiórcza i każdy z przesłuchiwanych zapamiętał inny moment feralnego wieczoru.

To jedynie namiastka. Czytelnik zetknie się także z seryjnym gwałcicielem zidentyfikowanym za pomocą próbki DNA, zwłokami topielca, którego dusza nie może zaznać spokoju, gdyż nikt nie chce go pochować, sanatorium w Kołobrzegu licznie odwiedzanym przez Szwedów czy nauczycielką, która targnęła się na własne życie doprowadzona do tego stanu przez dyrektorkę szkoły. Miejsca również są specyficzne jak choćby poligon NATO. Tak wygląda polskie pomorze po 1989 roku. Niestety, wychodzi na to, że jest to biografia Polski B. Cezary Łazarewicz ma znakomite pióro. Rysuje portrety bohaterów w taki sposób, że mamy wrażenie, iż wydarzenia rozgrywają się tuż przed naszymi oczami. Tematy, które porusza, mimo że minęło już prawie dwadzieścia lat, w dalszym ciągu są aktualne, co wzmacnia siłę przekazu. Smutne jest to, że mimo nagłośnienia problemów, z którymi borykali się mieszkańcy, instytucje niezmiennie pozostawały bezsilne.

Fot.:  Wydawnictwo Czarne

pomorze

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *