NUN Electro

Sami przez przekonania, myśli i pragnienia kreujemy materię wokół siebie – wywiad z Magdaleną i Olafem z NUN Electro

Olaf Ka i Magdalena Ka z NUN Electro odpowiedzieli tak wyczerpująco, jak tylko się da, na moje pytania dotyczące przeszłości, teraźniejszości i przyszłości ich zespołu, który w ostatnich miesiącach powrócił na scenę i wydał EP Thunder – zwiastujący drugi, długogrający album Alchemia. Epka ma w sobie utwory, które w niedługim czasie może nucić cała Polska. Zachęcam tym bardziej do lektury, bowiem trafiłem na niewątpliwie intrygujących rozmówców, podchodzących do swojej twórczości często z filozoficznym zacięciem.

Zmieniliście nazwę z NUN na NUN Electro. Pewnie macie dosyć tego pytania, ale skąd ta zmiana?

Olaf: Zmiana podyktowana została kilkoma względami. Po pierwsze poszerzył się skład zespołu o dwóch nowych muzyków, po drugie po czasie naszej nieobecności na rynku okazało się, że jest kilka innych zespołów o tej nazwie lub podobnych :). Ponadto, nie chcieliśmy być kojarzeni z anglojęzycznym znaczeniem tej nazwy czyli zakonnicami, tym samym chcieliśmy zachować autentyczność i konotacje z mitycznym znaczeniem tego słowa, jak i rodzajem muzyki, który jest główną częścią składową naszej stylistyki.

Magdalena: Jesteśmy wszystkim po trochu. NUN to pierwsza nasza elektroniczna odsłona powstała w końcówce lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Był to nasz początek, zarówno jako duetu elektronicznego, jak i dla naszej szerszej działalności na rynku polskim i światowym. Z czasem okazało się jednak, że nie tylko twórczo, ale również jako performerzy potrzebujemy trochę więcej przestrzeni. Graliśmy nie tylko koncerty, również sety DJ-skie i live acty. Różnica pojawiła się również na polu artystycznym – zaczęło nam być ciasno na scenie synth/electro, zaczęliśmy rozszerzać działalność o muzykę typowo klubową bazującą na inspirującym nas w tamtych czasach electro clashu, ale ponadto dotykającą house’u czy acidu. W tamtych czasach, aby zaznaczyć różnice, live acty i sety DJ-skie były promowane pod szyldem NUN Electro, a typowe estradowe koncerty graliśmy jako NUN. W międzyczasie jednak okazało się, że mamy również ogromną potrzebę wyżycia się w energii nie tylko dotykającej romantycznego aspektu lat 80. takiego jak Gary Numan czy Human League. Drzemały w nas ogromne pokłady kreacji inspirowane Nine Inch Nails czy the Prodigy. Tak narodził się Killer Star – zespół o mocniejszej brzmieniowo i stylistycznie karmie. Dajemy tutaj upust swoim cięższym fantazjom, co jednak i tak przenika do innych warstw działalności; tak jak Trent Reznor zaczął w końcu produkować Gary’ego Numana, tak i NUN i Killer Star znajdują się na wspólnej osi, choć może na dwóch różnych jej biegunach. Dzisiejszy kształt zespołu NUN Electro to potrzeba podkreślenia faktu, że dołączyli do nas nowi muzycy, dodając nowego kształtu naszemu brzmieniu. Uznaliśmy to za fakt na tyle istotny, że zasłużył na inną nazwę niż NUN, ale jednocześnie nie chcieliśmy całkowicie odcinać się od przeszłości. Zatem modyfikacja, której wcześniej używaliśmy dla live aktów, tym razem zyskała nowe życie, tworząc potencjał twórczy dla czwórki osób, a nie tylko duetu. Nie zmienia to faktu, że wszystkie te cztery twory są w zasadzie jednym i tym samym, i jak dusza, drzewo i kamień stanowią jedynie inny aspekt tego samego przejawu kreatywności. Eteryczny NUN wypełnia dusze, NUN Electro jest drzewem, które z niego wyrasta i materializuje wszystkie niezwerbalizowane wcześniej dążenia, a Killer Star jak kamień uziemia i przypomina o grawitacji. Taka trójca w naszym mniemaniu świetnie się uzupełnia i kojąc, wpływa na całość, oczyszczając i inspirując – w zależności od potrzeb.

EP Thunder zapowiada nową płytę i kierunek, w którym podążacie w swojej karierze, czy jednak jest rejestracją tego, w jakim miejscu się właśnie teraz znajdujecie?

Olaf: Obie kwestie są jak najbardziej trafione, powracamy z nowym materiałem, trochę unowocześnionym brzmieniem, ale zawsze naszym – myślę, że rozpoznawalnym dla słuchaczy – stylu. Nie ograniczamy się jak dotychczas do jednolitego stylu i nie zamykamy w ramach tylko jednego brzmienia. Na pewno jest to materiał określający miejsce i czas, w którym się właśnie teraz znajdujemy.

Czego możemy się spodziewać na LP? Melodyjnych, przebojowych kompozycji jak na Thunder? Czy znajdą się tam rzeczy bardziej eksperymentalne albo po prostu dłuższe formy?

Olaf: Tak, jak najbardziej; na albumie znajdzie się gros piosenek w różnych formach od typowych radiowych przebojów po formy zdecydowanie bardziej eksperymentalne czy cięższe w odbiorze, choć głównym założeniem płyty jest zestaw utworów w oprawie elektronicznej skondensowanych w wyrazie do krótkiej formy. Oprócz materiału singlowego pojawią się 3 utwory w języku polskim, w tym jeden cover klasyka muzyki electro pop – Aya Rl – Nasza Ściana. Brzmienie albumu nieco odbiega od wcześniejszych naszych utworów. Oscyluje ono w kierunku brzmień i aranży bardziej przypominających muzę rockową czy pop, niż jak to miało miejsce dotychczas, surowy electro sound.

Nie będę ukrywał, że EP Thunder ma świetną, choć prostą w wyrazie okładkę. Skojarzenia z obrazkiem znanym z Aladdin Sane są przypadkowe czy jednak zamierzone? Dawid Bowie jest dla Was jakąś inspiracją?

Olaf: Miło nam to słyszeć. Okładka po części ma obrazować tytuł EP, a po części jest hołdem dla Bowiego, którego twórczość artystyczna towarzyszy nad od zawsze. Aladdin Sane ma także inne znaczenie, jest płytą z lat 70. posiadającą nowatorskie brzmienie jak na owe czasy, wyprzedzające znacznie trendy w muzyce pop czy rock, a jednocześnie  zapowiadające klimat albumu i brzmienie elektronicznego, wręcz industrialnego Outside, który to album Davida jest dla nas wielką inspiracja do dziś i w jakiś sposób określa to, co robimy.

NUN electro - Thunder ( single 2015 ) - R5 films

Jak opiszecie muzykę zawartą na Thunder? Dla mnie nazwa EP-ki jest niezwykle trafiona, bo utwory na niej zawarte są niczym grom i momentalnie porywają słuchacza.

Olaf: Jest to melodyjny electro pop, electro house, deep house czy progressive. Piosenki ubrane w elektroniczne struktury nie będące formą samą w sobie, a raczej opakowaniem, czyli generalnie melodyjna elektroniczna muzyka pop.

Magdalena: Jesteśmy zwolennikami łączenia eksperymentów elektronicznych z równoważącymi je melodyjnymi liniami, tak jak robił to Vince Clark w Depeche Mode, Yazoo czy Erasure. Nawet Kraftwerk nie stronił od utworów takich jak Das Model, dzięki czemu został utrzymany swoisty balans, pomiędzy szorstkością nieociosanych jeszcze brzmień, a delikatnym uniesieniem płynącym z melodyjności. Takie połączenie, z naszego punktu widzenia, nie tylko oddaje nasze podejście do tworzywa kreacji, jaką jest muzyka, ale również zapewnia zdrowe proporcje w przyjmowaniu przez twórcę jak i odbiorcę często skrajnych częstotliwości.

Płytkę promuje między innymi teledysk do utworu Alchemia. Jak należy rozumieć słowa: Jedną myślą swą /Możesz zrobić to/Ołów w złoto kuć/W tobie jest alchemia? Czyżby była to sugestia, że tak naprawdę tylko my jesteśmy kowalami własnego losu?

Magdalena: Alchemia jest utworem dla mnie szczególnym, nie tylko ze względu na to, że jest to jeden z pierwszych moich tekstów w ojczystym języku, ale również ze względu na tematykę. Często piszę w swoich tekstach o pojęciu jedności, fizyce kwantowej czy nieskończonej ilości wymiarów oraz związanym z tym zjawiskiem braku czasu lub pozornego istnienia czasu. Starałam się zawsze ująć je w sposób zrozumiały w konwencji lirycznej. Jednak cały czas pozostawał niedosyt. Dopiero kiedy zaczęłam prace nad tekstem do utworu teraz znanego jako Alchemia, pokusiłam się o przekazanie zasad prawa przyciągania w sposób najprostszy z możliwych. Tekst tego utworu nie jest tak skomplikowany jak np. Only One czy Resurrection Garden, gdzie właściwie mowa o tym samym zjawisku. W Alchemii wszystko jest proste. Jesteśmy kowalami swego losu, ale nie w ujęciu nietzscheańskiego Kowala Leopolda Staffa. Jest to znaczenie bardziej w kierunku paradoksu Kota Schrödingera, gdzie realne i prawdziwe są wszystkie możliwości jak również żadna. Wszystkie istnieją jednocześnie i są, w prosty sposób mówiąc, „do wyboru”. Zakładam zatem nie tylko samą ingerencję w kreowanie swojej rzeczywistości, ale przede wszystkim odpowiedzialność za konsekwencje tej kreacji. To, że sami poprzez przekonania, myśli i pragnienia kreujemy materię wokół siebie, nie ulega wątpliwości, jednak brak lub negowanie świadomości tego aktu powoduje przerzucanie odpowiedzialności za swoje szczęście lub nieszczęście na czynnik zewnętrzny. Dla mnie istnienie wyższej siły kreacyjnej jest oczywiste, więc nie stawiam człowieka w roli ogniwa kończącego łańcuch, jednak musimy pamiętać, że mamy zawsze wybór, czy staniemy się kopią kopii, tak jak w utworze Nine Inch Nails, (chodzi o Copy Of Aktóry zresztą uwielbiam również za warstwę liryczną), czy też poddając się wyższemu prowadzeniu, pozwolimy sobie jednocześnie na odpowiedzialne budowanie komponentów naszej rzeczywistości i przyjmowanie tego konsekwencji – czy to dla nas wygodne, czy nie.

Jak oceniacie po latach Wasz debiut – Sunlight? Wydaje się, że wówczas świat i wielka kariera stała przed Wami otworem…

Magdalena: Opiekunem płyty Sunlight był egipski bóg słońca – Aton. Bóg, który jako pierwszy w historii religii świata został uznany za jedyne bóstwo przez ówczesnego faraona Amenhotepa IV Echnatona. Echnaton został za to zmieciony z powierzchni ziemi, wszelkie wzmianki o jego panowaniu i jego monoteistycznych zapędach miały zniknąć z powierzchni ziemi, gdyż monoteizm w tamtych czasach nie był najpopularniejszy. Jak wiemy, aktualnie jest odwrotnie i nikt już nie pamięta wysiłków biednego Echnatona, dzięki któremu pierwsze powiewy monoteistycznych wiatrów dały się odczuć wieki temu, dając początek temu, co znamy w wielu religiach świata obecnie. Podobnie Sunlight utorował drogę dla electro clashu i electro popu w Polsce, ale sam musiał na pewien czas odejść w cień. Dla nas oznaczało to bardzo dużo – możliwość koncertowania w Polsce i w całej Europie, obecność na wielu wydawnictwach płytowych i w magazynach muzycznych na całym świecie, masę dobrej zabawy i dużo ciężkiej pracy. Jednak Sunlight nie doczekał się kontynuacji w Polsce, ze względu na to, że został przyjęty głownie jako, w najlepszym wypadku, retro. Dopiero kilka lat później zupełnie mimochodem rozpoczęła się na taką muzykę, zwłaszcza graną przez duety, istny boom. Nauczeni przykładem Echnatona wiemy, że dopiero teraz przyszedł czas na naszą muzykę i pomimo tego, że w 2006 roku docenili nas krytycy muzyczni i fani na całym świecie, to dopiero rok 2015 będzie naprawdę naszym rokiem.

NUN Electro - Alchemia ( official video )

Opowiedzcie mi o Waszym pobocznym projekcie – Killer Star, który w wywiadzie dla cantaramusic.pl uznaliście jako „eksperymentalny”. Jakiego rodzaju były to eksperymenty?

Magdalena: Na przestrzeni 15 lat działalności próbowaliśmy różnych podejść i nie baliśmy się, często kontrowersyjnych, eksperymentów. Pomimo to, uzbierało się sporo naszkicowanych utworów, które nie pasowały kompletnie do żadnej konwencji, którą wcześniej uprawialiśmy. NUN i tak często jest konfrontowany z różnorodnością stylistyki, jaką reprezentuje, dlatego postanowiliśmy wszystkie swoje najdziksze, nieokiełznane fantazje muzyczne opatrzyć logo Killer Star. Dzięki temu mamy możliwość pozostawania w spójności z tym, co robimy w NUN Electro bez konieczności rezygnacji z eksperymentowania.

Na koniec pytanie o Wasze najbliższe plany koncertowe. Gdzie będzie można Was zobaczyć na żywo w najbliższym czasie? No i kiedy mamy się spodziewać pełnego LP?

Olaf: Płyta jest już gotowa, czeka tylko na wydanie; gotowe są 2 video clipy do tytułowego utworu Alchemia, jak i singla Thunder. Plany koncertowe i występy w klubach tanecznych jako DJs lub live act. Po przerwie zagraliśmy już 2 supporty przed gwiazdami De/Vision i Diorama, a także na imprezie Fetish Fucktory w Nowej Jerozolimie. Pierwsza nadchodząca data to 10 października w klubie Znośna Lekkość Bytu w Warszawie. Będzie więcej naszych występów, o czym będziemy informować na naszych stronach – www.facebook.com/nunelectro, www.nunelectro.eu, www.youtube.com/nunelectro.

Dziękuję za wywiad!

Olaf: Dzięki Jakub!

Magda: Dziękujemy i pozdrawiamy wszystkich czytelników Głosu Kultury!

Fot.: cantaramusic.pl

NUN Electro

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *