Sexy Suicide

Zabójczy duet – Sexy Suicide – „Intruder” [recenzja]

Sexy Suicide nie proponują na albumie Intruder taniego sentymentu do lat osiemdziesiątych. Pomimo jawnych inspiracji i oczywistych rozwiązań w sferze kompozytorskiej, muzyka warszawskiego duetu niesie za sobą mnóstwo ważnych treści. A że są one okraszone nie raz porywającą do tańca muzyką? Tym lepiej.

Sexy Suicide to duet powstały z gruzów formacji Neon Romance. W jego skład wchodzą wokalistka i autorka tekstów Marika Tomczyk oraz specjalista od instrumentów klawiszowych i sampli – Bartłomiej Salamon. Duet ten udowadnia, że za pomocą wcale nieskomplikowanych środków można stworzyć solidny kawałek muzyki, która nasycona nieco romantyczną nostalgią do lat osiemdziesiątych, potrafi wywołać z jednej strony uśmiech na twarzy, z drugiej strony podczas obcowania z tekstami płyty skłania do zadumy nad stanem naszego społeczeństwa.

Jednak Sexy Suicide nie odwołują się do radosnej elektroniki spod znaku Human League, a podążają ku bardziej mrocznym, wręcz gotyckim klimatom spod znaku wczesnego Depeche Mode, Camouflage, Clan of Xymox czy nieco zapomnianego Skinny Puppy. Oczywiście można by wymienić znacznie więcej inspiracji widocznych w twórczości Sexy Suicide. Podejrzewam, że niektóre byłyby trafione, a jeszcze inne niekoniecznie, lecz nie o to tutaj chodzi. Muzycy w wywiadach się tego nie wstydzą i podkreślają sentyment do muzyki lat osiemdziesiątych, więc nie ma sensu za bardzo wyważać otwartych drzwi.

Płyta, pomimo że jest dosyć ściśle osadzona w swoim gatunku, to jawi się jako różnorodna i nie ma momentów nudy bądź przestojów. Bywa nieco, rzekłbym noworomantycznie, jak w Kiss of Winter czy w posiadającym piękny refren Evelyn. Sexy Suicide lubią zagrać bardzo depeszowo, co udowadnia Shame of Device. Nieco industrialnie robi się w pulsującym Afterlife. Jawnym odwołaniem do muzyki gotyckiej wydaje się być cover kompozycji formacji Jauntix, czyli 4You, a skoki adrenaliny serwują nam kawałki takie jak Never Forget Stand Alone. Wszystko to spięte zostaje wyrazistym, ostrym brzmieniem, nad którym czuwał Piotr Gruenpeter (Thaw, Stara Rzeka, Merkabah).

Sexy Suicide - Never Forget (Official Video)

Całości dopełniają teksty, które są równie ważne jak muzyka. Szczególnie że traktują o istotnych sprawach, jak uzależnienie od narkotyków (Purple Killer) czy problem homofobii w społeczeństwie (Never forget). Twórcy sięgają do konkretnych historii, jak samobójczy skok Evelyn McHale z 86. pietra Empire State Building uwieczniony fotografią, która z czasem stałą się symbolem współczesnej popkultury (Evelyn). Moim faworytem jest nieco abstrakcyjny tekst do Afterlife, utwór ten traktuje o miłości, która została brutalnie przerwana śmiercią, jednak osoba, która żyje nie zamierza powrócić do rzeczywistości i pragnie, aby umarły kochanek zabrał ją ze sobą w otchłań śmierci.

Szkoda, że nie mamy jakiejś mody na lata osiemdziesiąte, bo przebojowa zawartość krążka Intruder z miejsca podjęłaby szturm na listy przebojów. Chociaż, kto wie? Może dzięki tak dobrze nagranym płytom moda na ejtisy powróci?

Fot.: Fonografika

Sexy Suicide

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *