Soundtrack dla knajpiarzy – Heart Attack – „Neony” [recenzja]

Nie będę ukrywał, że płyta Neony to moje pierwsze spotkanie z muzyką krakowskiego Heart Attack. Trochę wstyd, muszę przyznać, bo okazuje się, że krążek ten to już trzecia płyta w karierze zespołu. Lepiej późno niż wcale, jak to mawiają.

A byłoby szkoda, gdybym nigdy nie usłyszał o Heart Attack. Zespół proponuje mieszankę rock ‘n’ rolla, hard rocka, metalu, który potrafi momentami przybrać iście thrashowe odcienie. Panowie mieszają style, nie pozwalają na nudę i chwała im za to, bo trzeba uczciwe przyznać, że utwory same w sobie nie są najwyższych lotów, jednak płyta jako całość okazuje się zgrabną miksturą, niewątpliwie zachęcająca do wciśnięcia przycisku „replay” na odtwarzaczu.

Krótki rzut oka na zdjęcia w książeczce dołączonej do płyty i widzimy, że chłopcy najlepiej spędzają czas w barze przy dobrym trunku. I chyba to jest jedyna, słuszna sceneria dla dobrego wczucia się w klimat tej płyty. Oczywiście większość pozna ten album w domowym zaciszu, ale butelka piwa albo szklaneczka whisky jest idealnym dodatkiem do Neonów. Być może trochę taki trunek lekko zamroczy umysł, powodując lepsze przyswojenie muzyki na niej zawartej.

Oczywiście mamy na niej dużo fajnego, bardziej lub mniej luźnego grania z kopem, mocą i sporą dawki energii. Jeśli mam być szczery, to podchodziłem do płyty z dużym sceptycyzmem, bo określenie polski hard rock nie powoduje u mnie przyspieszonego bicia serca, a wręcz przeciwnie. A po krótkim Intro, w otwierającym płytę utworze tytułowym same pozytywne zaskoczenia. Fajny bujający riff, gęsta perkusja, wszystko na razie w średnim tempie, aby momentalnie przywalić między oczy thrashowymi gitarami i tempem. Uśmiech sam pojawia się na twarzy. Szczególnie, że im dalej w las, tym absolutnie nie jest gorzej. Pojawia się zwolnienie i pierwszy gość na płycie, czyli wokalistka Patrycja Mrowiec, niewątpliwie upiększa swoim głosem ten utwór. Obiecujący początek.

Obywatel świata, a dokładnie jego riff, jednoznacznie się kojarzy ze słynnym tematem Tommy’ego Iommiego z Sabbath Bloody Sabbath. Znowu jest sporo grzania przemieszanego ze średnimi tempami. Świetne organy dodaje w tym kawałku kolejny gość – Rafał Guzikowski. Jest tam kto? jedynie z początku zwodzi bujającą gitarą, bo z czasem pędzi aż miło do przodu, łechcąc uszy słuchacza podwójną stopą. Ciągle ci mało ma momenty, w których jest mocarnym walcem. A Każda z chwil znowu pokazuje, że gitarzysta zespołu Jakub Rosiński, to zdolny twórca riffów. Płyta od pierwszego przesłuchania charakteryzuje się faktem, że wioślarz Heart Attack posiada niewątpliwy dryg do tworzenia nośnych, a co najważniejsze, zapamiętywalnych i chwytliwych riffów.

Natomiast moim bohaterem na płycie jest chyba Reinkarnacja. Mocne, szatkujące powietrze gitary, gęsta, intensywna momentami (talerze!) gra perkusji Pawła Szostaka i wściekły, epatujący złością śpiew Marcina Przybysia. Głowa i ciało dosłownie rwą się do bujania przez cały czas trwania utworu. Lustro również nie powoduje obniżenia temperatury z klimatycznym, powodującym mrowienie na plecach, gościnnym wokalem Roberta Kasprzyckiego.

Zatem, co jest nie tak? Jeśli chodzi o samą warstwę instrumentalną, to jest dobrze, pomimo oczywistych inspiracji w niektórych fragmentach. Gitara raz po raz krzesi fajne riffy i solidne, melodyjne solówki, a Paweł Szostak dwoi się i troi za perkusją. Neony ponadto brzmią na poziomie. Ostry, przeszywający sound gitar, gęsty bas i selektywna perkusja z potężnymi uderzeniami bębna basowego. Niestety, sprawę mi trochę psuje wokal, chociaż barwa i ekspresja głosu Marcina Przybysia idealnie sprawdzają się w konwencji, to brakuje mi jednak inwencji, jeśli chodzi o tworzenie dobrych melodii. Wokalista, niejednokrotnie posiłkując się krzykiem, proponuje w ogólnym rozrachunku dosyć toporne partie. A szkoda, bo krótki, gościnny występ Patrycji Trisz pokazał, jak dużo może dać tym kawałkom dobra melodia w wokalu. Inna sprawa – podejrzewam, że  Przybyś doskonale sprawdza się w warunkach koncertowych, bo głos ma doprawdy potężny.

Summa summarum nieźle się słucha tego materiału. Na Neonach Heart Attack nie bawi się ze słuchaczem, tylko proponuje 35 minut, ostrej, rock ‘n’ rollowej jazdy. Z drugiej strony mało to oryginalne granie, zaskoczeń nie uświadczymy raczej żadnych. Ale chyba nie o to chodziło. Jedno jest pewne – jak będę potrzebował natychmiastowej dawki niezobowiązującego hard rocka, to możliwe, że sięgnę po Neony.

Heart Attack - Obywatel Świata

Fot.: Lynx Music.

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *