Trzy po trzy #1: Ukochane filmy dzieciństwa

Dziś magiczny dzień. Dotyczy on każdego z nas i jest to kwestia, z którą nie ma się co spierać. Bez względu na upływ lat, każdy z nas w głębi duszy jest mniejszym lub większym dzieckiem; z tego nigdy do końca się nie wyrasta, tym bardziej, że czyimiś dziećmi będziemy zawsze, nawet, jeśli tylko w pamięci. Z tej okazji chcemy uczcić Dzień Dziecka nowym cyklem, w którym za każdym razem trójka naszych redaktorów będzie dokonywać subiektywnych wyborów trzech wybranych tytułów na poruszany aktualnie temat. Dziś – jak już się pewnie domyślacie – cofniemy się w czasie i z wielką chęcią przypomnimy sobie nasze ukochane filmy z dzieciństwa. Postawiliśmy na jedną bajkę od każdego z nas i po dwa filmy fabularne. Zapraszamy do lektury i zachęcamy do wpisywania w komentarzach własnych typów ;).

 

Mateusz Cyra:

HerkulesJohn Musker, Ron Clements (1997)nieco zamerykanizowana i wprowadzająca kilka istotnych zmian względem mitologii greckiej historia życia i bohaterskich czynów jednego z Olimpijskich herosów – Herkulesa (a właściwe Heraklesa, jeśli mówimy o mitologii greckiej, choć rzymski i grecki heros zlały się z upływem czasu w jedną postać). Moim zdaniem to jeden z najbardziej zabawnych filmów animowanych studia Walt Disney; chyba bardziej naszpikowany śmiesznymi tekstami jest tylko nieco młodszy od Herkulesa film animowany Nowe szaty króla. Nie jestem w stanie stwierdzić, ile razy obejrzałem ten film, ale liczba z pewnością będzie drucyfrowa, a większość tekstów pamiętam i używam do dziś. Kiedy byłem młodym chłopcem, uwielbiałem motyw “od zera do bohatera”, olbrzymie wrażenie robiły na mnie piosenki, chciałem mieć własnego Pegaza, Meg była oszałamiającą pięknością, a starcie głównego bohatera z Hydrą było dla mnie najbardziej wyczekiwanym momentem. Kiedy wróciłem do bajki już jako nastolatek za sprawą młodszej siostry – zdałem sobie sprawę z poupychanych tu i ówdzie smaczków, które wyłapać mogą tylko dorośli i… dzięki temu bawiłem się jeszcze lepiej! Cała historia zyskała też w moich oczach, bo bajka zawiera naprawdę sporo morałów, które wcześniej niekoniecznie rzuciły mi się w oczy.

herkules 1

Duży, Penny Marshall (1988)produkcja, dzięki której Tom Hanks stał się jednym z moich pierwszych ulubionych aktorów. Film opowiada o kilkunastoletnim chłopcu, który w wesołym miasteczku trafia na przedziwną maszynę, potrafiącą spełniać życzenia. Niewiele myśląc, wypowiada jedno, które wywraca jego życie do góry nogami. Następnego dnia po chłopcu nie ma śladu, a w jego miejsce pojawia się dorosły mężczyzna. Co sprawiło, że jest to jeden z tych filmów dzieciństwa, które pamiętam najlepiej? Myślę, że składa się na to kilka elementów: rewelacyjny bohater (grający go Tom Hanks wreszcie zaprezentował w tym filmie swoje spore umiejętności), niezwykle ciepły klimat i fajna fabuła, dzięki której dziecko ma wypieki na twarzy niemalże przez cały seans. Dwa lata temu miałem okazję, by obejrzeć ten film w telewizji i po obejrzeniu całości ucieszyłem się, że film nic nie stracił na swojej magii i mocy. To przystępne, familijne kino, w którym dzieciństwo i jego ulotność są najważniejsze.

big

Pani Doubtfire, Chris Columbus (1993)na koniec film, który w tym zestawieniu musiał się znaleźć. No bo kto nie pamięta uroczej, wiekowej gosposi Euphegenii Doubtfire, która w rzeczywistości okazuje się być zagubionym, ale kochającym swoje dzieciaki facetem, który uznał, że tylko dzięki przebraniu będzie mógł spędzać ze swoimi pociechami czas? W roli głównej nieżyjąca już legenda kina – Robin Williams, który zdominował kino familijne w latach 90. ubiegłego wieku. Ten film był magiczny, kiedy miałem lat 6, 10, 16 i jest magiczny nadal, gdy mam 26 lat. Właściwie  obraz Columbusa nie zestarzeje się chyba nigdy, o czym świadczy uniwersalność przekazu oraz dowcipu, wyniki światowego box-office’u jak i rzesza fanów, która (nie tylko z sentymentu) przekazuje ten film młodszym pokoleniom. Pani Doubtfire to klasyka kina familijnego i moim zdaniem powinna znaleźć się w każdej filmotece.

pani fire 1

 

Michał Bębenek:

Niekończąca się opowieść, Wolfgang Petersen (1984) film, który bardzo mocno oddziaływał na mnie w dzieciństwie. Niesamowita historia fantasy, o chłopcu imieniem Bastian, który po śmierci matki zamyka się w sobie i nie potrafi odnaleźć swojego miejsca, dodatkowo nękają go szkolne łobuzy. Lecz pewnego dnia, natrafia w księgarni na tajemniczą księgę, której fabuła wciąga go nie tylko w przenośni. Opowiada ona o kranie Fantazji, której grozi śmiertelne niebezpieczeństwo – w jej kierunku zmierza Nicość, która wkrótce pochłonie całą krainę. Uratować ją może tylko dzielny wojownik Atreyu. Pamiętam, że ten film zrobił na mnie duże wrażenie, miał wszystko to, co mogło się podobać dzieciakowi – bohatera, z którym można było się identyfikować, świetne efekty specjalne (jak na tamte czasy), wciągającą fabułę i naprawdę poruszające momenty (płakałem jak bóbr, kiedy Atreyu musiał zostawić Arthaxa – swojego wierzchowca, na pastwę bagna). Niekończącą się opowieść powinno obejrzeć każde dziecko, to film naprawdę budujący wrażliwość w młodym człowieku.

nes

Powrót do przyszłości, Robert Zemeckis (1985) nie jest to może film dla najmłodszych szkrabów, ale dla mnie, w wieku jakichś 10 lat, to było objawienie. Nastolatek, Marty McFly, wraz z pomocą lekko szalonego naukowca, przenosi się w czasie do lat młodości własnych rodziców i o mało nie doprowadza do paradoksu, zapobiegając ich spotkaniu (a jak wszyscy wiemy, paradoks czasowy prowadzi do zniszczenia wszechświata). Potem ukazały się jeszcze dwie kolejne części, które również były świetne, jednak to właśnie “jedynka” była ta pierwsza i najlepsza. A najfajniejsze w tym wszystkim było to, że jako wehikuł czasu służył wypasiony samochód marki DeLorean – od tej pory wszystkie moje resoraki były DeLoreanami i przenosiły się w przeszłość z prędkością 88 mil na godzinę. Kaseta wideo z tym filmem była jedną z najczęściej katowanych i do dziś uważam Powrót do przyszłości za najlepszy film przygodowy wszechczasów.

bttf

12 prac Asteriksa, Alberto Uderzo, René Goscinny (1976) uwielbiałem komiksy o Asteriksie i Obeliksie – dwóch niepokonanych Galach, napędzanych magicznym napojem dającym im nadludzką siłę. Uwielbiałem też ich animowane, filmowe wersje, z których to właśnie 12 prac najbardziej zapadło mi w pamięć. Była to przesiąknięta inteligentnym humorem historia, o tym jak Cezar, zmęczony wojną z Galami, stawia im wyzwanie – ich reprezentant musi ukończyć wyzwania wzorowane na dwunastu pracach Herkulesa. Stawką jest wygrana w trwającym od lat konflikcie. Zadania podejmuje się oczywiście Asterix, wraz ze swoim nieodłącznym kompanem Obeliksem. Jednocześnie była to animacja w nieco innym stylu niż klasyczne disnejowskie (czy też po prostu amerykańskie) bajki. Jestem pewny, że to właśnie Asterix miał bardzo duży wpływ na moje obecne poczucie humoru, a oprócz tego, że bawił, to jeszcze uczył. Ile dzisiejszych dzieciaków teraz wie, co znaczy alea iacta est?

asterix

 

Sylwia Sekret:

Wszystkie psy idą do nieba, Don Bluth (1989) bajka, która samym już tytułem wywoływała u mnie łzy zarówno smutku, jak i wzruszenia. Pies Charlie, który po śmierci wraca na ziemię, aby załatwić swoje niedokończone sprawy wraz z psimi przyjaciółmi i małą dziewczynką, przeżywają – w gruncie rzeczy – mrożącą krew w żyłach przygodę. Podczas oglądania autentycznie bałam się, że coś pójdzie nie tak, a bandziory, dla których nie liczyło się nic poza pieniędzmi, staną na drodze do szczęśliwego zakończenia. To bajka nie tylko o niezwykłej przyjaźni, ale także przypowieść o tym, że zwierzęta to również żywe istoty, które odczuwają zarówno strach, jak i radość. A przesłanie tytułowe? Fantastyczne! Prztyczek w nos dla wszystkich tych, którzy uważają się za lepszych, bo podobno posiadają duszę, i to – jak sądzą – ma im zapewnić raj po śmierci. Raczej wątpię, żeby oszust, drań, pijak czy gwałciciel przez sam fakt posiadania duszy bardziej zasłużył na “niebo” niż zwierzak, który zła nie czyni umyślnie. Poza tym, bajka jest przepięknie zrealizowana, doczekała się ponadto drugiej części. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zobaczyć wszystkie psy idące do nieba na kinowej sali.

wszystkie psy idą do nieba

K-9, Rod Daniel (1989) nie dość, że ja znowu o psach, to w dodatku znowu produkcja z roku 1989. No cóż, co prawda miałam wtedy dopiero roczek, ale kto powiedział, że oglądałam film niedługo po premierze? James Belushi w K-9 wcielił się w rolę detektywa podążającego tropem narkotykowego króla. Możecie sobie pomyśleć, że nie brzmi to jak film dla dziecka, ale to nie narkotyki grały w nim główną rolę. Detektyw Dooley otrzymuje do walki z przestępcami partnera, jakiego się nie spodziewał – owłosionego i człapiącego na czterech łapach. Owczarek niemiecki wabiący się Jerry Lee tak zawojował serca całej mojej rodziny, że kiedy oszczeniła się nasza wilczurzyca, nikt nie dyskutował, jak nazwiemy jedno ze szczeniąt. Do tego filmu mam przede wszystkim ogromny sentyment, pewnie także ze względu na to, że oglądaliśmy go z całą rodziną – kiedy czasy były dla nas ciut łaskawsze, a ja z siostrą mieszkałyśmy jeszcze z rodzicami. Sam film jednak był przezabawny i pełen ciepła. Choć dawno go nie oglądałam, mam wrażenie, że upływ czasu był dla niego raczej łaskawy.  Zresztą – popatrzcie sami, czyż to nie urocze?

k9

Hook, Steven Spielberg (1991) tym razem obraz o dwa lata późniejszy od pozostałych. Nie dość, ze huczny reżyser, to w dodatku obsada, jak na film familijny zaprawdę doborowa. Hook to tak naprawdę luźna interpretacja późniejszych losów Piotrusia Pana i Nibylandii. W głównego bohatera wciela się tu niezrównany i nieodżałowany Robin Williams, w dzwoneczka Julia Roberts (która otrzymała co prawda za tę rolę nominację do Złotej Maliny), a w straszliwego kapitana Hooka Dustin Hoffman. Pomijając wpadkę aktorki, która rok wcześniej zasłynęła w filmie Pretty Woman, produkcja Spielberga otrzymała 5 nominacji do Oscara. Dzieciaki jednak nie przejmują się jakimiś filmowymi nagrodami. Ważne było to, że film ten (podobnie jak Niekończąca się opowieść wymieniona przez Michała, która była o krok od tego, żeby znaleźć się w moim zestawieniu – też płakałam na fragmencie z Arthaxem) obfitował w fascynujące przygody i magię, a dzieciaki emanowały nie tylko niewinnością, ale także beztroską. Najbardziej utkwił mi w pamięci fragment, kiedy bohaterowie rzucali się przy stole wyimaginowanym jedzeniem. Potrawy szybko zaczęły przybierać realne kształty i fantastyczne, magiczne kolory, które stoją mi przed oczami jak żywe. Potęga wyobraźni to poniekąd zresztą motyw przewodni tego filmu. Hook to jednak również nauka o tym, że w głębi duszy  dziećmi zawsze pozostajemy do samego końca. Dorastamy i musimy pamiętać o sprawach dorosłych – nie możemy tupnąć nogą i przeciwstawić się zegarowi, którego wskazówki bezlitośnie ukazują nas jako coraz starszych. Jednak drzwi do Nibylandii dla każdego zawsze są otwarte – wystarczy pozostawić w sobie chociaż trochę dziecka. Wystarczy naprawdę odrobina – ciut, ciut. Ale i tak wszyscy wiemy, że mamy go w sobie o wiele, wiele więcej. Prawda?

hook2

Fot.: Twentieth Century Fox, Walt Disney Pictures, Metro-Goldwyn-Mayer Studios Inc., Sony Pictures Home Entertainment, Universal Pictures, Warner Bros., Gaumont

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • K9 to jeden z nielicznych filmów który na największym polskim portalu filmowym oceniłem na 1 ;)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *