popowego konesera

Tygodnik popowego konesera #16 – Top Pop 2017

Top 15 najlepszych popowych płyt 2017 roku – ranking

Pop Anno Domini 2017 wywoływał u autora tego cyklu całą gamę intensywnych emocji. Od radości i fascynacji, po szok oraz niedowierzanie, a nawet odrobinę smutku i rozczarowania. Te najbardziej przyjemne chwile wiązały się z konsumpcją kilkunastu znakomitych albumów. Oto przed Wami druga część listy wyróżniającej projekty, dzięki którym ostatnie miesiące były naprawdę magiczne.

 

 

 

 

10. Syd – Fin

(elegancki pop)

Serce się raduje i dusza śpiewa! Jedna ze zdolniejszych jednostek wywodzących się z kultowego kolektywu Odd Future, a przy okazji współzałożycielka świetnej, neo-soulowej grupy The Internet, w końcu postanowiła wydać solowy album. Ten odważny krok okazał się być strzałem w dziesiątkę, albowiem Fin to krążek, który skradł pierwsze kilka miesięcy 2017 roku. Czego tu nie ma? Zwiewne, pościelowe r&b tańczy w parze z trapowymi akcentami, a wszystko to spięte klamrą zaskakująco eleganckiego wykonania. Ledwie dwudziestokilkuletnia artysta nagrała płytę brzmiącą jak pokaz umiejętności estradowego wyjadacza. Czekam na więcej!

Dodatek

 

9. Alex Cameron – Forced Witness

(rubaszny pop)

httpv://www.youtube.com/watch?v=pmlEM–lmdo

Alex Cameron to gość, którego nie da się nie lubić. Bawiący się kiczowatą konwencją popu lat osiemdziesiątych i stadionowego rocka artysta, ignoruje jakiekolwiek poczucie dobrego smaku i bez oporów tapla się w bagnie wąsatych dowcipów oraz cudownie tandetnych rozwiązań estetycznych. Osobliwe poczucie humoru oscylujące gdzieś pomiędzy filmami Johna Watersa a występami Andrew Dice Claya to towar przetargowy, o jakim większość jego kolegów może tylko pomarzyć. Australijski łobuz ma również bezdyskusyjny talent do pisania chwytliwych piosenek, które rozbujają nawet dom pogrzebowy.

Dodatek

 

8. Ulver – The Assassination of Julius Caesar

(pop filozoficzny)

Prawdopodobnie najbardziej eklektyczna grupa w historii muzyki tym razem proponuje wiernym fanom wycieczkę do świata synth-popu. Nie jest to jednak uniwersum zdefiniowane przez blichtr wczesnego Depeche Mode, a raczej kraina mrocznych, dźwiękowych pejzaży opowiadających poruszające historie. Autorzy słynnego Perdition City, przy  pomocy retro-futurystycznych narzędzi, konstruują epicki fresk, mierzący się ze sprawami ostatecznymi. Filozofowanie z syntezatorem pod ręką jeszcze nigdy nie brzmiało tak przekonująco.

 

Dodatek

 

7. Ariel Pink – Dedicated to Bobby Jameson

Ariel Pink - Feels Like Heaven (Official Music Video)

Mistrz recyklingu jak zwykle nie zawodzi. Ekscentryczny enfant terrible sceny niezależnej przyrządził smaczny koktajl złożony z pozornie niepasujących do siebie składników, które w jakiś magiczny sposób tworzą zwartą i spójną całość. Złożony w hołdzie zapomnianemu muzykowi longplay przypomina wizytę w cyrku w stanie narkotykowego odurzenia. Intensywne kolory uderzają do głowy, a feeria różnorodnych melodii wprowadza słodką dezorientację. Na szczęście słuchanie Dedicated to Bobby Jameson nie wywołuje kaca.

Dodatek

 

6. Future – HNDRXX

Future - Solo (HNDRXX)

Z czym Wam się kojarzy  Future?  Pewnie z wersami wychwalającymi hedonistyczny tryb życia, agresywnym wizerunkiem rapowego „maczo”, siermiężnością trapowej stylistyki, charyzmą mamrotającego użytkownika kodeiny oraz karierą przekładającą ilość nad jakość. Mam rację? Mówicie, że mam? No to teraz się porządnie zdziwicie. Okazuje się bowiem, że uliczny wojownik czasem zrzuca uwierającą go maskę twardziela i potrafi podzielić się z odbiorcami głęboko skrywanymi emocjami. Gangster o dobrym sercu to być może banalna klisza, ale akurat w tym konkretnym przypadku działa wyśmienicie.

 

Dodatek

 

W poprzednim odcinku…

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *