W wierszu czuję się wolny – wywiad z Łukaszem Jaroszem z Lesers Bend

Lesers Bend powrócili do życia po dłuższej przerwie w działalności, sprawiając swoim sympatykom prezent w postaci coraz lepszego z każdym przesłuchaniem krążka Ludzie Wędrowni. Z tekściarzem i perkusistą zespołu – Łukaszem Jaroszem – porozmawiał Jakub Pożarowszczyk, dopytując się o przeszłość, teraźniejszość i przyszłość; dowiadując się przy okazji, że próby zaszufladkowania jego twórczości po prostu go denerwują. I ma rację!

Sześć lat czekania na nową muzykę Lesers Bend to szmat czasu. Skąd taka przerwa wydawnicza i co się zmieniło przez ten czas w zespole?

Jednym z powodów zawieszenia działalności zespołu było to, że nie widzieliśmy dalszego kierunku dla naszego grania. Chyba wszyscy nie widzieliśmy sensu robienia muzyki dalej w takiej formie, nie chcieliśmy się również powtarzać. Przez te kilka lat wciąż działałem muzycznie, nagrałem płytę Mgłowce „Lalka dla Boga”, na której znajdziemy spokojne, ambientowe klimaty, gram wciąż w Chaotic Splutter – hard-core`owym zespole, z którym nagrałem dwa albumy, rok temu skończyłem dwupłytowy album „Psycho-Gąbka-Folk” z grupą Zziajani Porywacze Makowców. Nawet nie wiem, kiedy upłynęło te sześć lat od zawieszenia Lesers Bend. Mimo tego, że z Radkiem nie graliśmy i nie próbowaliśmy, wciąż się spotykaliśmy, wyjeżdżaliśmy razem na wakacje. Wydawać się mogło, że zrobiliśmy sobie po prostu długi odpoczynek od wspólnego grania, choć ja chciałem grać, były możliwości koncertowania, promocji ówczesnej płyty… Ta przerwa wyszła nam jednak chyba na dobre, mogliśmy po kilku latach na spokojnie, bez spinania się, zacząć myśleć o nowej płycie. To że nagraliśmy kolejny album, jest także efektem tego, że po prostu lubimy ze sobą grać, razem komponować muzykę. Z tego względu również z tria Lesers Bend stał się duetem.

Przygotowaliście pokaźny zestaw kompozycji – aż szesnaście. Płyta jest jak na współczesne standardy dosyć długa. Skąd aż tyle muzyki znalazło się na Ludziach Wędrownych? Czy chcieliście w pełni wynagrodzić fanom oczekiwanie na świeżą muzykę, czy może jednak żal Wam było odrzucać niektóre kompozycje w trakcie nagrywania płyty, czy po prostu takie było zamierzenie od samego początku?

Nie przygotowywaliśmy płyty, która miałaby odpowiadać „współczesnym standardom”. Płytę Ludzie wędrowni – zresztą jak każdą inną – nagrywaliśmy przede wszystkim dla siebie. Od początku wiedzieliśmy, że będzie długa, aż tyle muzyki skomponowaliśmy na próbach. Nie wydaje mi się również, żebyśmy mieli jakichś fanów, którzy oczekiwaliby z utęsknieniem na nasze nowe utwory, dlatego zrobiliśmy wszystko po swojemu, bez nacisku wydawcy, fanów, mediów czy kogoś innego. Wiem, że płyta jest długa, ale każdy utwór jest tam, gdzie powinien być.

Zadam parę pytań o teksty, bo one są moim zdaniem kluczowe na płycie. Tematem przewodnim Waszych utworów jest podróż, wędrowanie. No właśnie, dlaczego taka a nie inna tematyka kompozycji?

Zawsze chciałem nagrać płytę, której dobrze słuchałoby się podczas podróży właśnie; słucham dużo muzyki w pociągach, autobusach, podczas jazdy rowerem, na kajakach, przy ogniskach rozpalanych nad jeziorami, rzekami.  Nie wiem, czy udało nam się nagrać „płytę drogi”, trudno w sumie powiedzieć, o czym miałaby być taka i jaką muzykę zawierać. Dobrej muzyki dobrze słucha się i w domu i w czasie podróży, czy taką jest nasza, niech oceni Odbiorca. Mimo że na płycie pojawia się motyw wędrówki, mam nadzieję, że teksty są wieloznaczne i każdy znajdzie w nich coś dla siebie.

Dla xięgarnia.pl powiedziałeś znamienne słowa: „Przez wiele lat pisanie tekstów do muzyki było dla mnie ciężką pracą, zazwyczaj łatwiej mi chyba było napisać wiersz niż tekst”. Powiem szczerze, zaskoczyło mnie to sformułowanie. Dlaczego napisanie tekstu piosenki jest trudniejszym zadaniem?

W wierszu czuję się bardziej wolny, nie jestem ograniczony frazą, wersem piosenki, poza tym mogę pisać bardziej prywatnie, intymnie, poruszać tematy, które dotyczą bezpośrednio mnie.

Przez wiele lat nie za bardzo lubiłem pisać teksty do naszych utworów, zawsze sprawiało mi to bliżej nieokreślone trudności. Dopiero przy tej płycie poszło mi łatwiej, może dlatego właśnie, że utwory miały określoną formę i zarysowaną linię melodyczną. Odkryłem też, że przecież można rymować teksty, by były bardziej lotne, piosenkowe właśnie. Napisałem je w sumie w kilka dni, Radek podsyłał mi swoje zapisy z prób, a ja do tego pisałem. Chciałem równocześnie, żeby słowa były w miarę uniwersalne, niezbyt osobiste. Choć już kilka osób mi mówi, że doszukuje się w nich elementów z mojego życia (śmiech). Nie chcę zbytnio o tych tekstach opowiadać, powiem tylko, że został może w nich ujęty pewien stan ducha człowieka, pewien zarys życia. W pierwszym utworze „Podróż” wykorzystałem również fragment wiersza Piotra Maura, mojego dobrego kumpla. Tylko fragment, ponieważ cały tekst był bardzo humorystyczny i  nie pasował do reszty. Pojawia się także tekst Edwarda Stachury „Gdziekolwiek”, choć całego utworu nie można na pewno uznać za jakąkolwiek poezję śpiewaną.

Teksty dla Lesers Bend pisałem, wiedząc o tym, że będzie je śpiewać Radek i wiele rzeczy nie będzie dotyczyło Jego bezpośrednio. Dlatego musiałem przy pisaniu tekstów być bardziej „ostrożny”, wieloznaczny.

Niemal w każdym tekście na płycie przyroda gra niebagatelną rolę – chmury, jeziora, drzewa, ptaki. Można zapytać skąd u Was takie przywiązanie do przyrody? Co jest w sumie rzadko jednak spotykane w obecnych czasach, kiedy każdy gdzieś gna. Zdajecie się dostrzegać ją i doceniać. Momentami mam wrażenie, że niemal każdy utwór powstawał w plenerze.

Teksty pisałem przede wszystkim u mnie, na wsi, myślałem o nich w czasie drogi na próby, w czasie jazdy rowerem, pieszej wędrówki. Pewnie dlatego jest w nich tyle elementów przyrodniczych. Ja sam nie jestem człowiekiem miasta, dlatego to wszystko przeniknęło również to, co przekazuje nasza płyta.

Zauważyłem w lirykach tematy śmierci i przemijania, chociażby w Lustrach. Czy prywatnie również rozmyślacie tyle o przemijaniu, czy muzyka to jest Wasz sposób na oswojenie śmierci?

Pisanie wierszy, tekstów jest często poza moją władzą. Czasem piszę coś podświadomie, podskórnie. Tematyka ogólnie pojętego „vanitas” obecna jest w moim pisaniu od zawsze. Mam nadzieję, że tworzenie czy to muzyki, czy jakiejkolwiek sztuki to pewna walka ze śmiercią, walka o to, by zostało coś po nas. Po to pewnie gramy, ale gramy również, by się dobrze bawić, spotkać, porozmawiać.

Lesers Bend - Pozycje LP "Ludzie wędrowni"

W piosence Europa wokalista wyśpiewuje: „Biegniemy ile sił w nogach/ziemia rozdaje każdemu wroga”. Szczerze mówiąc, utkwił mi w pamięci  ten fragment. Co oznacza sformułowanie, że ziemia każdemu z nas rozdaje wroga?

To, co oznacza to stwierdzenie, pozostawiam do interpretacji Odbiorcy, nie chciałbym Mu czegokolwiek podpowiadać. Mogę jedynie przy tym utworze powiedzieć, że ukazuje on pewne sprawy naszego kontynentu z perspektywy historycznej.

Zauważyłem, że Waszą twórczość charakteryzuje pewna lapidarność. Tytuł każdego utworu to tylko jedno słowo: Podróż, Chmura, Zasłona, Lustra, Motyw, Europa, Biel, Rozłąka, Jeziora, Mgnienie, Pozycje. Czy jednowyrazowe tytuły to przypadek czy celowy zabieg? Zwłaszcza, że teksty utworów również są zwięzłe – choć poruszają uniwersalne, szerokie i ogólne tematy, to ich forma jest oszczędna. Czy Waszym celem było uniknięcie tego, czego zazwyczaj nie lubią słuchacze, czyli przerostu formy nad treścią?

Chciałem, żeby teksty były zwięzłe, jednak wyrażały i zawierały dużo znaczeń, emocji. Dawały możliwość wieloznacznej interpretacji; czasem konkret miesza się w nich z metaforą, jakimś symbolem. Temu służą również jednowyrazowe tytuły. Jeśli chodzi o całość muzyki i teksty nie ma tu według mnie przypadkowości, wszystko było przemyślane od początku do końca, tak sobie zamierzyliśmy, taki mieliśmy właśnie cel. Poza tym chciałem uniknąć banalności tekstu, właśnie tej nic nie znaczącej papki słowa, która nas atakuje z radioodbiorników. Może się udało…

Lesers Bend - Chmura ( z płyty "Ludzie Wędrowni" )

Wykorzystaliście w Gdziekolwiek wiersz Edwarda Stachury. Od razu mi się to skojarzyło z twórczością SDM. Czy w związku z tym, że nie tylko wykonujecie utwór Stachury, ale też ewidentnie inspirujecie się jego twórczością, to zdarza się Wam porównanie do Starego Dobrego Małżeństwa, a jeśli tak, to jak je odbieracie? Lubicie w ogóle twórczość SDM?

Ogólnie pojętej poezji śpiewanej nie lubimy. Jeżeli już, to jakieś stare utwory Wojtka Belona. Nie czujemy żadnej więzi z pięknoduchami ze SDM. Zresztą nasza muzyka przeczy w każdy sposób temu, że gramy jakąkolwiek i „gdziekolwiek” poezję śpiewaną. Wiersz Stachury został wykorzystany, bo jest po prostu dobry, nie czujemy się w żaden sposób powiązani z żadną natchnioną krainą łagodności. Mało tego – mnie wciąż denerwuje to, że ludzie czasem próbują nas zaszufladkować, nasze niektóre utwory zaliczyć do poezji śpiewanej. To, że jestem również poetą, nie ma nic do rzeczy, choć ludzie chcą zrobić z tego użytek i przypiąć łatkę zespołowi. Dla mnie dużo poezji jest przecież w tekstach Janerki czy Ciechowskiego, choć oni nigdy żadnymi bardami nie byli.

Wiem, że jesteście w tym momencie duetem. Ale nie myślicie nad złożeniem pełnego zespołu i wyruszeniem z tym materiałem w trasę koncertową? Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?

Powoli coś planujemy, mamy nowego basistę. Może zaczniemy koncertować. Przed nami jednak jeszcze trochę prób.

Dziękuje za rozmowę!

Lesers Bend Ludzie Wędrowni Genital Sector Music

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *