Dziewczyna z portretu

Wielogłosem o…: „Dziewczyna z portretu”

Dziewczyna z portretu, nominowana do Oscara w czterech kategoriach, w tym za najlepszą rolę pierwszoplanową męską i najlepszą drugoplanową rolę żeńską, wzbudziła w naszych redaktorach bardzo mieszane uczucia. Chyba jak żaden film do tej pory, w takim samym stopniu ich zachwyciła, co pod pewnymi względami srodze zawiodła. Opowieść o Einarze, który przestaje czuć się dobrze w swoim męskim ciele i przywdziewa postać wymyślonej przez jego żonę, w formie zabawy i chwilowego żartu, Lili, bardziej chwyta za serce przez wzgląd na uczucia jego żony niż samego mężczyzny zmagającego się z problemem płciowej tożsamości. Czy jednak Eddie Redmayne ponownie, po upływie zaledwie roku, sięgnie po najwazniejszą filmową statuetkę? Czy Alicia Vikander po nijakiej roli w Ex Machinie pokazała coś więcej ze swego talentu? Jeśli jesteśce ciekawi, dowiedzcie się, co sądzą o tym Sylwia i Mateusz, którzy wyjątkowo zgadzają się niemal we wszystkich kwestiach dotyczących filmu Toma Hoopera.

WRAŻENIA OGÓLNE

Mateusz Cyra: Dziewczyna z portretu to film, który od momentu pojawienia się pierwszych zwiastunów wydawał mi się jakiś taki… nieprzekonujący. Nie chcę zabrzmieć jak ktoś o niskim poziomie tolerancji, bo zupełnie nie to mam na myśli. Historia o pierwszym człowieku, który poddał się zabiegowi zmiany płci to temat niezwykle interesujący, mój problem polegał jednak na tym, że w głównych rolach obsadzono aktorów, za którymi nie przepadam, i których talent dotychczas kompletnie do mnie nie przemówił. Przed samym filmem uważałem duet Redmayne oraz Vikander za przereklamowany. Jednak z racji tradycji, którą sam sobie narzuciłem kilka lat temu, oglądam (w miarę możliwości) wszystkie filmy nominowane do Oscara w najważniejszych kategoriach. I cieszę się, że jednak obejrzałem dzieło Toma Hoopera. Z kilku powodów: ponieważ Dziewczyna z portretu to film, który zachwyca warstwą audiowizualną, natomiast scenariuszowo kuleje, a historia z minuty na minutę traci na atrakcyjności w oczach widza. Utwierdziłem się również w przekonaniu, że Eddie Redmayne jest (przynajmniej w tej roli) niezwykłym przeciętniakiem, jeśli nie największą bolączką tego filmu. Natomiast Alicia Vikander swoją rolą dosłownie mną pozamiatała i przekonała mnie, że jednak potrafi świetnie zagrać, jeśli tylko dostanie konkretną rolę.

Sylwia Sekret: Dziewczyna z portretu wywołała u mnie uczucia, jakich się przed seansem nie spodziewałam. Dawno zresztą po obejrzeniu filmu nie miałam wobec danego tytułu aż tak ambiwalentnych odczuć. O ile bowiem sama historia jest szalenie interesująca, w dodatku powstała w oparciu o prawdziwe wydarzenia i o ile film jest przepięknie zrobiony, o tyle były momenty, w których fotel kinowy mnie uwierał, a wszystko na ekranie przeszkadzało. Do tej pory nie umiem poukładać znośnie swoich emocji dotyczących Dziewczyny z portretu, bo wywołał ten tytuł u mnie mnóstwo zachwytu, jak i niesmaku.

Dziewczyna z portretu Greta, Einar łóżko okno

PLUSY I MINUSY FILMU

Mateusz: Fabularnie ten film niestety nie zachwyca. Jak na tragiczny portret pary, która zmagała się z poszukiwaniem tożsamości przez jednego z małżonków oraz cierpienia obojga małżonków, jakie powodowało poczucie uwięzienia Lili w męskim ciele Einara, to emocje miejscami są zbyt… sztuczne i przytłumione. Nie jest to co prawda tak proste w jednoznacznej ocenie, ponieważ wydaje mi się, że utrudniają to aktorzy i największa w tym zasługa różnic między ich kreacjami. Redmayne miał niewątpliwie arcytrudną rolę do zagrania i niestety – moim skromnym zdaniem – położył ten film i jest jego największym minusem. Z drugiej strony mamy Vikander, która błyszczy i poza dobrym wyglądem w kolejnych pięknych sukniach, świetnie ukazuje dramat kobiety oraz siłę uczucia, jakim darzy człowieka, z którym tworzy kilkuletni związek. Dużą w tym rolę miał zapewne scenariusz, który również nie do końca przekonuje i zapisuję go po stronie minusów filmu. Z książki, która opowiada o losach Lili Elbe oraz Gerdy Gottlieb wycięto ponoć sporo fragmentów, a samą postać Gerdy znacznie wybielono (co akurat moim zdaniem wyszło filmowi tylko na dobre), natomiast punkt ciężkości w dramatycznej historii przykryto warstwami halek, sztalugami oraz wizualnym opadem szczęki. Szkoda, ponieważ, mimo iż scenografia, kostiumy, zdjęcia, kadrowanie, muzyka oraz montaż są przepiękne i choćby dla nich wiem, że obejrzę Dziewczynę z portretu ponownie, to jednak zmarnowano potencjał, jaki drzemie w tej opowieści. To mógł być fenomenalny dramat, który zwali z nóg. Niestety – nie jest.

Sylwia: Plusem filmu jest na pewno sam fakt, że ktoś postanowił tę historię sfilmować, opowiedzieć o losach tragicznej postaci i podjąć się tym samym tematu, który do tej pory jest w wielu kręgach postrzegany jako tabu. Oddanie dramatu człowieka uwięzionego w ciele, w którym się męczy, które do niego nie pasuje, które nie jest jego, to nie lada wyczyn i niestety, ale nie do końca udało się to aktorowi, który w zeszły roku zgarnął za swoją kreację Oscara. Jego aktorstwo ląduje więc po stronie minusów. Alicia Vikander, która w Ex Machinie kompletnie mnie do siebie nie przekonała, z kolei była w swojej roli rewelacyjna i, co mówię z pełną świadomością, to ona udźwignęła ten film i to ona przyciągała do ekranu, każąc brnąć w tę historię dalej, do samego końca. Od strony wizualnej film jest rewelacyjny – piękne kolory, scenografia, kostiumy, oddanie epoki, muzyka, przepiękne zdjęcia. Tak, pod tym względem film zachwyca i zrealizowany został znakomicie. Największym minusem jest niestety to, co w tym filmie powinno być najważniejsze i najbardziej dopracowanie – postać Einara/Lili. Niestety, ale kompletnie nie przekonała mnie ani jego postać, ani jego dylematy, co było o tyle frapujące, że towarzyszyła mi ciągle świadomość, że jest to postać autentyczna, co z kolei tworzyło dysonans, z którym nie potrafiłam sobie nijak poradzić. I o ile sam problem był przecież niezwykle mocny, o tyle nie potrafiłam swojej empatii z nim związanej przelać na Einara. Był po prostu kompletnie dla mnie niewiarygodny. I wątpię, aby było to zamierzeniem twórców, ale o wiele bardziej współczułam Gerdzie i to ona była dla mnie postacią o wiele bardziej tragiczną i godną współczucia. Wydaje mi się, że wpłynął na to zarówno scenariusz, jak i aktorstwo.

Dziewczyna z portretu malu malu

NAJLEPSZA SCENA

Mateusz: Było ich kilka – jak choćby fragment, w którym zdesperowana do granic możliwości Gerda wbiega po schodach do mieszkania Hansa (dawny przyjaciel Einara) i jest o krok od zdrady męża (który przestał nim być już od jakiegoś czasu). Nie robi tego jednak, co pokazuje siłę poświęcenia (lub miłości?) do Einara, za sprawą której kobieta nie jest w stanie go opuścić czy skrzywdzić oraz odkłada wiele swoich marzeń na bok.

Sylwia: Była jedna taka scena, kiedy Gerda wróciła domu i zastała Einara przebranego za Lili, siedzącego przy stole, bodajże w kuchni. Gerda również usiadła i choć, jeśli dobrze pamiętam, niemal w ogóle nie rozmawiali, było w tej scenie coś niesamowitego, cały ból i cała miłość Gerdy, to jak szarpią nią w jedną stronę uczucie do męża, a w drugą złość na to, jak się zachowuje i co przez to ona traci. W ogóle większość scen, w których mogliśmy zaobserwować Gerdę, jej uczucia i rozterki, było świetnych, głównie ze względu na aktorskie umiejętności, jakimi pochwaliła się w Dziewczynie z portretu Vikander. Również zapadła mi w pamięć scena rozmowy Einara i Gerdy z lekarzem, który miał wykonać operację zmiany płci i moment, w którym kobieta pierwszy raz na głos przyznaje, że ona również wierzy, że Einar jest kobietą. Scena bardzo wymowna i w pewnym stopniu przełomowa zarówno dla widza, jak i Einara i samej Gerdy. Jeśli natomiast chodzi o scenę najlepszą pod względem wizualnym, to utkwiła mi w pamięci scena z początku filmu, kiedy Einar odwiedza na sali baletowej wspólną znajomą swoją i żony. Ujęcia zza delikatnych zwojów materiału, niepełne, przytłumione, były bardzo delikatne i subtelne, czyli takie, jaki w zamierzeniu miał być cały film, lecz nie do końca to wyszło.

Dziewczyna z portretu Lili szkicuje w szlafroku

NAJGORSZA SCENA

Mateusz: Nie chcę wyjść na jakiegoś plującego jadem w talent Redmayne’a dziada, ale na cztery filmy z jego udziałem (nie widziałem niestety Teorii Wszystkiego), w żadnym mnie nie przekonał, a jego Lili Elbe jest niestety cholernie niewiarygodna i przerysowana. Dlatego też w poczet najgorszych scen wliczyć muszę większość tych, w których Eddie Redmayne dwoi się i troi, by ukazać nam dualizm jednego człowieka, stęka i kwęka na swój niesprawiedliwy los, wylewa z siebie perliste łzy i przywdziewa bufiaste sukienki, robiąc przy tym strasznie irytującą i przez niemal cały film identyczną minę. Niestety, ale jego kreacji daleko do subtelności tak wymaganej dla tej postaci. A przechodząc już do sedna mojej wypowiedzi: najbardziej fatalny moment w filmie to scena, w której Einar staje nagi przed lustrem i chowa swoje przyrodzenie między nogami, chcąc w ten sposób zbliżyć się do bycia kobietą. Scena ta w zamierzeniu miała być dramatyczna, ujmująca i subtelna, a wyszła strasznie wulgarnie.

Sylwia: Zgadzam się w stu procentach z tym, co napisałeś. W ogóle, wszystkie sceny, w których Einar przebiera się za kobietę były… niesmaczne. I nie pisze tego dlatego, że moje przekonania bądź wiara każą mi myśleć, że to jest złe, nienaturalne czy choćby dziwne. Nie jest tak. Nie jest to zresztą pierwsza produkcja, w której poruszany jest temat tożsamości płciowej, czy – mówiąc wprost – w której mężczyzna zachowuje się i ubiera jak kobieta, bo też tak się czuje. Mam wrażenie, że twórcy filmu i sam Redmayne tak bardzo chcieli stworzyć dzieło delikatne, subtelne, jak najmniej wulgarne, zmysłowe i sensualne, że wyszło im coś kompletnie odwrotnego. Efektem tego był ów dysonans, o którym już mówiłam, a który sprawiał, że o ile film był piękny, a sceny z Alicią Vikander fantastyczne, o tyle za każdym razem, kiedy pojawiał się Einar w sukience zaczynałam się wiercić na fotelu, wszystko mnie uwierało i miałam ochotę wyjść z kina. Sama się sobie dziwiłam i nie do końca rozumiałam z początku, czym było to spowodowane. Z czasem jednak zauważyłam, że chodzi o grę Redmayne’a, grę, która miała być jednym, a ostatecznie stała się czymś kompletnie odwrotnym. Jego mimika – jak pisałeś – cały czas taka sama, niby to nieśmiała, niby smutna, niby wrażliwa, w efekcie była denerwująca i żałosna; jego dłoń koślawo przykładana raz za razem tak samo do ust, symulując kobiecą delikatność; jego dotykanie falbanek i materiałów sukien, pończoch… to wszystko było tak dosadne, oczywiste i proste, że stało się nie tylko mało wiarygodne, ale wulgarne. Dlatego właśnie wszystkie sceny – będące przecież kwintesencją filmu – w których widzimy Lily zamiast Einara, były w moim odczuciu najgorsze.

Dziewczyna z portretu Einar w koronkach

EWENTUALNE DZIURY FABULARNE

Sylwia: Teoretycznie nic takiego nie było, ale zdziwiła mnie sprawa bodaj najważniejsza. Otóż, Einar nie wykazywał żadnych oznak tego, jakoby miał źle czuć się w swoim ciele, pożycie z żoną układało się, jak widzimy na początku filmu, świetnie, wzroku mężczyzny nie przyciągają piękne suknie żony ani biżuteria. I nagle, jedna chwila, kiedy wkłada na siebie suknię, w momencie zmienia wszystko o 180 stopni. Niby później coś tam zostaje wspomniane, że kilkuletni Einar ubierał babciny fartuszek w kuchni, ale nie czyni to jego przemiany wiarygodną, ani tego, że zarówno dla niego jak i Grety było to tak niespodziewane.

Mateusz: Fakt, jeśli można filmowi zarzucić jakąś dziurę logiczną bądź rażące uproszczenie, to będzie to właśnie fragment, który wspomniałaś. Troszkę zbyt szybko, prosto i gładko Einar poczuł, że jest Lili. Może tak naprawdę czuł to od zawsze, ale wychodzę z założenia, że jeśli nie każdy człowiek tak ma, że jeden moment jest katalizatorem zmian w całym życiu, to twórcy, którzy przedstawiają dany problem, powinni poświęcić mu nieco więcej czasu.

Dziewczyna z portretu Lili i pies na kanapie

KWESTIE TECHNICZNE

Mateusz: Dziewczyna z portretu to taki przypadek filmu, który jest wizualną perełką. Zdjęcia powalają, idealnie komponują się z głównymi bohaterami, którzy są przecież malarzami. I to widać na ekranie. Dominują iście malarskie ujęcia, kadrowanie też kojarzy się z obrazami wczesnego XX wieku. I jeśli ktokolwiek mógłby zagrozić Lubezkiemu w tym roku w kategorii zdjęciowej, to stawiałbym na Danny’ego Cohena (gdyby tylko był nominowany). Scenografia również stoi na najwyższym poziomie i jak już wspominałem wcześniej – wszelkie aspekty techniczne sprawiają, że mógłbym oglądać ten film raz po raz. Dziewczyna z portretu jest po prostu piękna.

Sylwia: Aż dziwne, że Dziewczyna z portretu nie została nominowana w kategorii Najlepsze zdjęcia, bo te są faktycznie naprawdę piękne. Jest to oczywiście piękno zupełnie inne niż ma to miejsce w przypadku Zjawy, a różnica w głównej mierze polega na tym, że film o zemście to przede wszystkim zapierająca dech natura, a produkcja o płci mózgu to wnętrza, z których należało to sztuczne piękno wydobyć. Ale masze rację, film jest piękny, malarski i oddający pokłon tytułowi, bo dzięki temu, że dzieło zostało zrobione w tak zachwycający sposób, tym portretem jest nie tylko obraz, na którym Gerda uwieczniła swojego męża w ciele Lili, po raz pierwszy poddając go operacji, operacji na duszy, ale tym portretem staje się cały film – pięknym wizualnie, choć dużo uboższym portretem Lili, jeśli chodzi o kwestie pozostałe.

Dziewczyna z portretu Greta maluje Lily

AKTORSTWO

Mateusz: O tym, jak bardzo Eddie Redmayne nie pasuje mi do swojej roli, pisałem już dużo wcześniej, dlatego specjalnie powielać się nie będę. Nic nie poradzę, że w moim odczuciu (choć wiem, że masz, Sylwia, podobnie) aktor przeszarżował i z kreacji, która wymagała wyczucia i delikatności, zrobił wulgarną karykaturę w przeciętnym wydaniu. Ostre słowa, ale przez niego dramat Einara/Lili jest niewiarygodny, a widz czuje bardziej zażenowanie przebierankami Einara niż faktyczną potrzebę zdesperowanej kobiety, która czuje się obco w męskim ciele. Vikander natomiast bryluje i swoją rolą zamknęła mi usta, bo ile sobie na nią ponarzekałem przy okazji Ex Machiny (owe narzekania znajdziecie w Wielogłosie dotyczącym wspomnianego filmu), to moje. Tutaj pokazała cały swój kunszt i bardzo awansowała w rankingu aktorek, które cenię za fenomenalną grę. I też dopiero Dziewczyna z portretu ujawniła w pełni jej urodę, która – przyznaję bez bicia – wpisuje się bardzo w typ, który cieszy moje oczy i jest bliski moim standardom piękna. Interpretacja Vikander ujmuje, porusza i sprawia, że mamy ochotę ją przytulić, pocieszyć i powiedzieć, że wszystko się jakoś w końcu ułoży. Na uwagę zasługuje również Matthias Schoenaerst, który w fajny sposób wykreował Hansa. Stanowi on perfekcyjną przeciwwagę dla zniewieściałego Einara, bowiem Hans jest męski w stu procentach. Tak wyglądem, jak zachowaniem.

Dziewczyna z portretu Einat maluje dżewa

Sylwia: Nawet przez sekundę nie byłam w stanie uwierzyć nawet nie w to, że Einar jest kobietą, ale w to, że w ogóle się nią czuje. Choć na pierwszy rzut oka jego kreacja wydaje się subtelna i delikatna, to pod tą przykrywką chowa się przesada, niesmak, a w końcu, jak już wspomniałeś – wulgarność. Obawiam się jednak, że wiele osób może tego tak nie odczuć, a wręcz przeciwnie. Tony falbanek, koronek, batystów i muślinów, którymi przykryto Einara, a więc Eddiego Redmayne’a, niby skutecznie maskują jego kiepską rolę (tak, powiedziałam kiepską), ale kiedy już przekopiemy się przez ten bazar różnorakich materiałów i sukien, zobaczymy aktora, który nie wywiązał się ze swojej rol, jedną miną i dłonią trzymaną wciąż tak samo próbując oddać potężny i poważny dramat człowieka, który nie tylko urodził się w nieodpowiednim ciele, ale w dodatku o wiele, wiele za późno, w czasach, kiedy mógł czuć się jedynie dziwolągiem bądź poważnie chorym psychicznie człowiekiem. Natomiast jego filmowa żona to zupełnie inna bajka. Alicia Vikander wypadła fantastycznie, a co więcej, uprzedzając to, co niedługo powiesz, powinna być nominowana za rolę pierwszoplanową. Chociaż z drugiej strony Brie Larson jest tak oczywistą kandydatką do Oscara za rolę pierwszoplanową w filmie Pokój, że może to i dobrze, że Vikander kandyduje z kategorii drugoplanowej, bo zasłużyła sobie na tego Oscara, jak mało kto w tym roku. Zagrała rewelacyjnie, oddając wszystkie emocje, jej postać wzbudzała sympatię i empatię, a je dramat był o wiele większy niż Einara. No i oczywiście zgadzam się z Tobą, że jej uroda stanowiła wisienkę na torcie i w końcu objawiła się w pełnej krasie (żeby nie powiedzieć w pełnym włosiu), nie to, co w Ex Machinie, filmie który nie tylko zdusił w zarodku je talent, ale także zasłonił piękno.

Dziewczyna z portretu Greta smutna ściana

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI

Sylwia: Gerda Wegener to postać nietuzinkowa, której uroda dorównuje uczuciu, jakim darzy swojego męża. Nie przeszkadza jej, że żyje w jego cieniu (to malarski talent Einara, a nie Gerdy doceniają galerie), choć oczywiście doskwiera jej brak zainteresowania jej pracami. Emocje, które budzą się w niej po odkryciu przez jej męża swojej prawdziwej natury, finalnie zdominowane zostają przez miłość, bezwarunkową miłość, jaką do samego końca darzyła swojego męża. Choć potrzebowała go jako mężczyzny, za którego wyszła, nie odsunęła się od niego, gdy postanowił zmienić płeć, w dodatku w  czasach, kiedy było to uważane za chorobę psychiczną, za dziwactwo, dla którego wyjściem jest zamknięcie w zakładzie psychiatrycznym i ubezwłasnowolnienie. Nawet wtedy, kiedy wiedziała, że z romantycznego wymiaru ich małżeństwa nie pozostało już nic, z dystansem traktowała zainteresowanie innych mężczyzn. Gerda to postać pełna ciepła, miłości, empatii i dobroci, choć oczywiście nie wszystko przyjmowała potulnie i z opuszczoną głową. Potrafiła powiedzieć, czego potrzebuje, i na czym jej zależy, pamiętając jednocześnie, kogo z ich dwójki stać na większe poświęcenie. A każdorazowo była to właśnie Gerda. Einar (i mówię tu o postaci wyłącznie filmowej) to postać oczywiście tragiczna, której losy naznaczone zostały przez narodzenie się kobiecej duszy w męskim ciele, ale nie zmienia to faktu, że to bohater antypatyczny i egoistyczny, który patrzy tylko na siebie i swoje życie, swoje “chcę” i swoje “muszę”. W pewnym momencie traktuje żonę jak dar dobroci, wyrozumiałości i wsparcia, który mu się po prostu należy, co jest mało wiarygodne, biorąc pod uwagę, że właśnie taką kobietę w sobie odkrył i pokochał. O ile poświęcenie Gerdy wymaga poświęcenia na rzecz szczęścia drugiej osoby, o tyle poświęcenie Einara ma na celu wyłącznie jego własne szczęście.

Dziewczyna z portretu Lily i Greta za rączki

OSCAROWE SZANSE

Mateusz: Mimo że mnie uprzedziłaś, powiem tak – ja kompletnie nie rozumiem, z jakiej racji Alicia Vikander dostała nominację za rolę drugoplanową! Przecież Dziewczyna z portretu to tak naprawdę film o Gerdzie, a nie o Einarze/Lili! To Gerda stanowi oś centralną filmu i to wokół jej cierpienia, decyzji, walki obraca się cała reszta! No, ale okej, jakimś kompletnie niezrozumiałym splotem wydarzeń została nominowana w roli drugoplanowej i szczerze mówiąc – nie widzę dla niej godnej konkurentki. Jeśli Vikander nie zgarnie statuetki, będę w ciężkim szoku. Tak samo będzie zresztą, jeśli Redmayne otrzyma drugi rok z rzędu Oscara, bo… kompletnie na to nie zasługuje. Ze wszystkich kandydatów w tym roku wypadł najsłabiej, a w zestawieniu z kreacją Jareda Leto (Witaj w klubie) sprzed kilku lat Eddie Redmayne prawdę mówiąc, nominacji nie powinien otrzymać. Dziewczyna z portretu jest nominowana jeszcze w kategoriach: Najlepsze kostiumy oraz Najlepsza scenografia. W obu przypadkach ten film ma mocne szanse na statuetki, ale nie zdziwię się, jeśli sprzed nosa sprzatnie je Zjawa lub Mad Max: na drodze gniewu.

Sylwia: Jeśli Vikander nie dostanie Oscara, to będzie dla mnie skandal na miarę “białych Oscarow”, tyle że niepozbawiony racji. Zagrała rewelacyjnie, a jej postać jest przede wszystkim wiarygodna i widz niezwykle z nią współodczuwa; zresztą już sam fakt, że zdominowała film i uznajemy jej rolę za pierwsozplanową, o czymś świadczy. Wydaje mi się bowiem, że problem nie tkwi w tym, że ktoś, rozpisując czy zgłaszając nominację, popełnił błąd. Problem (problem Redmayna, a sukces Vikander) polega na tym, że jej postać z założenia miała być drugoplanowa, a to co zrobiła z nią młoda i śliczna aktorka, sprawiło, że postrzegamy ją jako centralną postać historii. I właśnie za taki wyczyn Oscar należy się jej jak mało komu w tym roku. Co do Redmayne’a to szans na statuetkę moim zdaniem nie ma żadnych, a nominowany został za to, że – wybaczcie – przebrał się za kobietę. I jak słusznie zauważyłeś, Leto zagrał dużo lepiej damską postać niż on. Co do dwóch pozostałych kategorii – nie jestem specem, ale sądzę, że szansa jest spora, choć wyczuwam ją bardziej dla scenografii niż kostiumów.

Dziewczyna z portretu Greta i Lili przytulaski

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Mateusz: Dziewczyna z portretu to film mający olbrzymi potencjał, jednak zepsuty kiepską kreacją jednego z dwójki głównych bohaterów oraz scenariuszem, który wprowadził płytkość i brak przekonania w opowieść, która z założenia taka nie jest. To jedno z najpiękniejszych wizualnie dzieł kinematografii, jakie miałem okazję widzieć, i choćby dla aspektów technicznych warto obejrzeć ten dramat. To również film, który pozwolił Alicii Vikander rozwinąć skrzydła i zaprezentować widzom swoje umiejętności z najlepszej strony. Niestety sztandarowa warstwa emocjonalna (wyobcowanie Einara/Lili, wrażenie uwięzienia w złym ciele i wreszcie decyzja o zmianie płci) pozbawiona jest głębi i trąci przywołaną przeze mnie nieprzekonywalnością. Wiele rzeczy mi się tu nie podobało, Redmayne mnie irytował do granic możliwości, ale paradoksalnie wiem, że muszę obejrzeć ten film ponownie.

Sylwia: Dziewczyna z portretu to dla mnie dzieło tak dychotomiczne, że niemal nie mieści mi się to w głowie. Uwielbiam ten film za zdjęcia i niemal każdy wizualny aspekt, uwielbiam za rolę Alicii Vikander i malarskość tego obrazu. Nienawidzę go natomiast za rolę Einara i jego wyuzdaną delikatność, za subtelność, która wcale subtelnością nie była, za sensualność, która skrywała pod sobą dziwną, elegancką wulgarność, wulgarność połączoną z ukazywaną na siłę i od każdej strony nieśmiałością, a połączenie to sprawiło, że nie wiem, czy dam radę obejrzeć ten film ponownie. Jeśli tak, to tylko przez wzgląd na Vikander.

Dziewczyna z portretu dziewczyna z portretu

Ocena Mateusz: 7/10

Fot.: United International Pictures

Dziewczyna z portretu

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *