Wielogłosem o…: „Life is Strange. Odcinek 2: Out of Time”

Już jutro premiera trzeciego odcinka gry Life is Strange. Naszej redakcji wiele czasu zajęło ochłonięcie po wydarzeniach, które miały miejsce podczas epizodu drugiego, Out of Time, dlatego dopiero teraz podejmujemy dyskusję na jego temat. Ten długi czas, który musiał minąć, aby Mateusz, Sylwia i Michał zasiedli do rozmowy o wcielaniu się w postać Max, związany jest również z tym, że tej gry nie wystarczy przejść raz; to nie jest produkcja, w którą kończysz grać, wyłączasz konsolę i zapominasz. O Life is Strange i podejmowanych przez nas podczas gry decyzjach myśli się jeszcze długo po zakończeniu odcinka, a niektóre z tych myśli przedostały się również do naszej dyskusji.

WRAŻENIA OGÓLNE

Sylwia Sekret: Muszę przyznać, że po pierwszym odcinku nie mogłam doczekać się kolejnego. Jednak dopiero wydarzenia z tego epizodu uświadomiły mi, jak długo trzeba czekać na poznanie dalszych losów Max. Out of Time okazało się być nie tylko świetna grą, ale także wciągającą historią, która obroniłaby się również jako serial czy powieść. Choć oczywiście możliwość podejmowania decyzji i – bądź co bądź – sterowania życiem bohaterów również robi swoje.

Mateusz Cyra: Drugi odcinek podnosi poprzeczkę, i tak już mogącej się pochwalić bardzo wysokim poziomem, gry. Pierwszy był bardzo dobrym rozwinięciem, ale pełnię możliwości Life is Strange poznajemy – mam wrażenie – dopiero dzięki epizodowi Out of Time. Jeśli pójdzie tak dalej, to będzie jedna z moich ulubionych gier wszechczasów.

Michał Bębenek: Zgadzam się z przedmówcami, to gra o naprawdę wysokiej grywalności. Taka, którą chciałoby się przechodzić kilkakrotnie, od czego zresztą nie mogłem się powstrzymać z braku kolejnych epizodów. Historia rozwija się w bardzo ciekawy sposób i bardzo chciałoby się poznać jej dalszy ciąg, najlepiej już teraz, grając we wszystkie odcinki naraz!

max autobus

KILKA SŁÓW O FABULE

Sylwia: Tutaj nie sposób powiedzieć wiele. Większość wątków z pierwszego odcinka zostaje kontynuowanych, pojawiają się także zupełnie nowe. Max i Chloe będą próbowały odbudować swoje relacje, a zagubienie Kate w szkolnym środowisku okaże się jeszcze większe. Również dziwne zjawiska atmosferyczne nie przejdą bez echa. Ale jak to się wszystko potoczy… zależy tylko od nas.

Mateusz: Dokładnie tak. Właściwie bardzo ciężko napisać coś sensownego o fabule, nie zdradzając jednocześnie istotnych jej elementów, podejmowanych w tym odcinku. Max w Out of Time opuszcza teren szkoły i dzięki temu możemy lepiej poznać zarówno naszą uroczą bohaterkę, jak i miasteczko Arcadia Bay. Twórcy położyli również większy nacisk na czas i ingerencję w niego, o czym świadczy też sam tytuł odcinka drugiego.

Michał: Jak wspomniała Sylwia, chyba najbardziej dominującym elementem tego epizodu jest rodząca się na nowo relacja pomiędzy Max a Chloe. Dużo czasu przyjdzie nam spędzić w jej towarzystwie i podejmować decyzje czasami nie do końca zgodne z naszym charakterem (pozwolić Max zaszaleć czy raczej stawiać na rozwagę, którą przecież do tej pory się cechowała?).

max i chloe

ZALETY I WADY ODCINKA

Sylwia: Zaletą – w porównaniu do epizodu pierwszego – jest dużo większa decyzyjność gracza. Po pierwszych, wprowadzających tak naprawdę, przygodach Max mamy już pełną świadomość tego, jak nasze decyzje potrafią zmienić bieg zdarzeń… okazuje się jednak, że nie do końca. W Out of Time musimy jeszcze rozważniej zwracać uwagę na kwestie, które wypowiadamy ustami Max, i jeszcze intensywniej wybiegać myślami w przyszłość i brać pod uwagę to, jak nasze czyny wpłynąć mogą na przyszłe wydarzenia. Decyzje stawiane przed graczem są tym razem o wiele cięższe i poważniejsze – i to jest właśnie największa zaleta drugiego odcinka Life is Strange. Tym bardziej, że chociaż Max ma zdolność cofania się w czasie, twórcy gry stawiają jednak przed nami jakieś granice.

A wad się nie doszukałam.

Mateusz: Jeśli mowa o decyzyjności – jest dokładnie tak, jak mówisz Sylwia. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy decyzja, którą zupełnie zbagatelizowałem na początku tego odcinka, tak wpłynęła na jego finał, że na dobrą sprawę z miejsca byłem skazany na takie, a nie inne rozwiązanie. Myślałem jednak, że jest to odgórne założenie twórców, że to się właśnie tak ma skończyć (nauczony rozwiązaniami, jakie “serwowało” graczom studio Telltate Games), po czym dowiedziałem się, że moi współrozmówcy mieli zupełnie inne zakończenie i można było to poprowadzić zupełnie inaczej! Jak dla mnie – największa magia tej gry. Za wielką zaletę uważam również coraz silniej zaakcentowany wątek kryminalny, który przywodzi mi na myśl amerykański serial The Killing.

Natomiast jeśli chodzi o minusy, to prawdopodobnie (ale już tak na siłę) wskazałbym tylko to, że nie mamy zupełnej swobody i gra nie jest takim odcinkowym sandboxem na miarę serii GTA, ale jak sami widzicie – to już z mojej strony szukanie dziury w całym ;).

Michał: Wydaje mi się, że przy takiej formule gry, sandbox nie sprawdziłby się zupełnie. Mamy tutaj jednak do czynienia z pewnym scenariuszem, którego istota mogłaby się zatracić, gdybyśmy mieli pełną swobodę. Także ta kwestia jest dla mnie coraz mniej uciążliwa. Wiem też, o który fragment wam chodzi z zupełnie innym zakończeniem zależnym od podjętej decyzji. Nie zdradzając szczegółów, powiem tylko, że mnie uratowała wrodzona skłonność do chodzenia wszędzie i klikania we wszystko co tylko możliwe (czytanie ulotek, plakatów, zaglądanie do cudzych koszy na śmieci… ;) ).

Mateusz: Life is Strange również zaglądam dosłownie wszędzie (mam nadzieję!) i widziałem to, o czym wspominasz, jednak nadal nie przyłożyłem do tego większej wagi. Stwierdziłem po prostu, że nie może być tak tragicznie ;).

max wieloryb

GRAFIKA, MUZYKA, KWESTIE TECHNICZNE

Sylwia: Muzyka już od pierwszych sekund otula nas przyjemnymi dźwiękami idealnie dopasowanymi do słonecznego, acz chyba trochę zbyt wczesnego, zaspanego poranka. Później jest równie adekwatnie. A cała reszta w kwestiach technicznych… chyba nie bardzo różni się od pierwszego epizodu, prawda?

Mateusz: Prawda. Kwestie techniczne są w porządku, ewentualne błędy nie przeszkadzają w cieszeniu się genialną (póki co) fabułą. A ścieżka dźwiękowa z obu odcinków to kawał porządnej muzyki.

Michał: W tej kwestii nie zmieniło się nic w moich odczuciach. Soundtrack do Life is Strange jest dobrany precyzyjnie i idealnie. Graficznie epizod drugi nie różni się od poprzednika, ale to raczej oczywiste.

GRYWALNOŚĆ

Sylwia: Niestety nadal nie można robić zdjęć wtedy, kiedy mamy na to ochotę, trzeba więc czujnie sterować wzrokiem Max tak, aby nic nam nie umknęło. Mnie się niestety nie udało, choć starałam się być do bólu spostrzegawcza i ciekawska. Nieco irytuje również ostrzeżenie Max, które w kilku miejscach gry (na pewno w magicznym, choć zaśmieconym, zakątku Chloe i nieopodal knajpy, w której pracuje jej mama) powtarza z uporem, że nie pójdzie dalej (czy jakoś tak, nie pamiętam). Poza tym wszystko gra – zwłaszcza, że mimo nauczki z pierwszego odcinka kilkukrotnie łapałam się na błędach w nim popełnianych. No i to poszukiwanie przeklętych zielonych butelek…;).

Michał: O tak, szukanie butelek na wysypisku to chyba najdłuższy “quest”, z jakim miałem do czynienia w tej grze. Niemniej jednak, za każdym razem, kiedy już zaczynałem się irytować, odnajdywałem kolejne smaczki wpływające na fabułę, poukrywane w różnych miejscach wysypiska. Być może takie było założenie twórców, żeby trochę po tej lokacji się pokręcić i nie uciec z niej zbyt szybko. Co do zdjęć, mnie również nie udało się zrobić wszystkich za pierwszym podejściem, nawet mimo podpowiedzi w postaci rysunków z dziennika, na których przecież jest pokazane, czego mamy szukać.

Mateusz: Ja tam nie wiem z czym wy mieliście problem przy tych butelkach. Okej, trochę to zajmowało, ale cóż z tego? ;). Odnośnie kolekcjonowania zdjęć w tym odcinku, to jakoś wybitnie mi wszystko szło i po skończeniu gry miałem 100%, czego nie mogę powiedzieć o pierwszym odcinku, bo tam musiałem po napisach końcowych wrócić do szukania zdjęć w trybie kolekcjonerskim. I – paradoksalnie – nauczony po pierwszym odcinku, gdzie właśnie jak na tacy były podane odpowiednie kadry, po prostu w Out of Time skrzętnie omijałem tę część dziennika Max, bo w moim odczuciu to troszkę psuję radochę z odkrywania tych zdjęć.

max dyrektor

PODSUMOWANIE

Sylwia: Odcinek Out of Time to o wiele, wiele lepsza zarówno gra, jak i sama fabuła. Historia niesamowicie wciąga, podjęte decyzje nie dają spokoju, a Max to już nie jakaś tam dziewczyna z aparatem fotograficznym w dłoni, tylko – chcąc nie chcąc – my sami. W drugim epizodzie bowiem dużo łatwiej utożsamić się z mającą władzę nad czasem studentką. I nieważne czy jesteśmy kobietą czy mężczyzną. Life is Strange to gra, której nie da się przejść z satysfakcją, jeśli się w nią na… maxa (!) nie zaangażujemy. Bo dopiero wtedy podjęte decyzje i związane z nimi konsekwencje będą nas w pełni dotyczyły. Już nie mogę się doczekać, co przygotowali nam twórcy w trzecim odcinku.

Dodam jeszcze, że warto po grze podyskutować ze znajomymi (lub nieznajomymi – mamy przecież dobę Internetu) o tym, jak nam poszło i – przede wszystkim – jakie podjęliśmy decyzje. Okazuje się bowiem, że cała nasza trójka, jak tu przed Wami stoimy – w różnych momentach postąpiła inaczej i inaczej też nasze czyny zaowocowały.

Michał: Life is Strange to zdecydowanie jedna z takich gier, o których naprawdę można żywo dyskutować. Fajnym zabiegiem jest możliwość podejrzenia swoich osiągnięć i podjętych decyzji, a potem  porównania tego ze swoimi znajomymi online bądź z ogółem graczy na całym świecie. Do tego jest to tytuł tak wciągający, że bardzo ciężkie jest oczekiwanie na kolejny epizod. Kiedy ukażą się już wszystkie części, na pewno nie powstrzymam się od przejścia jednym ciągiem całości.

NADZIEJE NA NASTĘPNY ODCINEK

Mateusz: Mam nadzieję, że kolejny odcinek – którego premiera została zapowiedziana na 19 maja! – okaże się równie dobry, co Out of Time, albo i lepszy. Twórcy zdążyli już przyzwyczaić do pewnego poziomu i miejmy nadzieję, że w tej kwestii nic nie ulegnie zmianie. Jeśli chodzi o fabularne życzenia – cóż, nie zdradzając szczegółów, mam nadzieję, że nieco więcej czasu dostanie przyszły-niedoszły chłopak Max, bo jest w nim potencjał.

Michał: Moją największą nadzieją jest jak najkrótszy czas oczekiwania na kolejny odcinek ;). I mam tutaj na myśli raczej epizod czwarty, bo premiera trzeciego już jutro!

Sylwia: A ja mam nadzieję, że tym razem uda mi się zrobić wszystkie zdjęcia za pierwszym podejściem. Ja również nie zaglądam do dziennika z zarysowanymi zdjęciami, bo to psuje całą frajdę. Ale miło by było, gdyby twórcy w jednym odcinku (nie informując o tym wcześniej graczy) pozwolili nam na robienie zdjęć wszystkiego i wszędzie. Chciałabym też żeby trzeci epizod w odróżnieniu od drugiego (któremu jednak tego nie zaliczam na minus – absolutnie) rozpoczął się jakimś, tak zwanym lnięciem na pe.

max i chloe tory

Fot.:  Dontnod Entertainment

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Aktualnie wiekowy student WoFiKi. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *