Szermierz

Wielogłosem o…: „Szermierz”

Film Szermierz pomimo swojej pozornej schematyczności urzekł naszych redaktorów zarówno tematyką, jak i zdjęciami i muzyką, które towarzyszą fabule. Opowieść o nauczycielu uciekającym przed swoją przeszłością, na którą krzywo patrzą władze radzieckie, oparta jest na faktach, a główny bohater, Endel Neils, żył naprawdę. Co więcej, szkółka, którą założył dla dzieciaków, które w szermierce znalazły ucieczkę przed szarą rzeczywistością, istnieje do dzisiaj. Obraz Klausa Härö zwraca uwagę swoją delikatnością i subtelnym przedstawieniem, które sprawia, że film ogląda się z niezwykłą przyjemnością, ale i napięciem powodowanym niełatwą problematyką. Szermierz pod dystrybucją Aurora Films, Głos Kultury objął patronatem medialnym, a dziś, (jak i kiedykolwiek później) w dniu premiery filmu, zapraszamy do lektury poniższego wielogłosu, w którym Mateusz i Sylwia dyskutują o wrażeniach, jakie wywarł na nich seans.

WRAŻENIA OGÓLNE

Mateusz Cyra: Szermierz fińskiego reżysera Klausa Härö to film, który mnie totalnie zauroczył. Autentycznie nie spodziewałem się, że będzie to obraz tak absorbujący, dający mi przy tym tyle frajdy z czasu spędzonego na oglądaniu. Szczerze mówiąc – spodziewałem się kolejnej dość ckliwej i trącącej banałem historii osadzonej w realiach powojennych, lecz bezpośrednio związanych z wojną. A zobaczyłem doskonale przemyślane dzieło, które owszem, bazuje na schematach, ale robi to wszystko w sposób delikatny, wysmakowany, nakazując nam skupić się na emocjach oraz bohaterach. Nic dziwnego, że Szermierz dostał się do wąskiej listy kandydatów do tegorocznej Gali Oscarów. Co prawda tylko otarł się o pierwszą piątkę, ale na bodajże 80 nominowanych filmów taki wynik z pewnością jest sukcesem.

Sylwia Sekret: Masz rację, Szermierza przede wszystkim określa słowo: “delikatny”. Tę subtelność wyczuwa się niemal na każdym kroku – zarówno w grze aktorskiej, jak i oświetleniu, zdjęciach i nawet muzyce, która choć nie zawsze jest delikatna w sposób oczywisty, to idealnie wpisuje się w te ramy. Tematyka filmu nie jest pod żadnym względem nowa, sposób jej przedstawienia również nie należy do innowacyjnych, a jednak Szermierz w jakiś niewytłumaczalny sposób ujmuje. Film ogląda się z przyjemnością, niekiedy nawet z niepewnością o losy postaci – potrafi więc zaangażować widza w opowiadaną historię, a to jest chyba każdorazowo najważniejsze.

Szermierz 7

PLUSY I MINUSY FILMU

Mateusz: Największym plusem jest muzyka Gerta Wildena, który dotąd nie zyskał sławy innymi kompozycjami filmowymi. Niemniej jednak za muzykę do Szermierza powinien dostać jakąś nagrodę, gdyż przez większość czasu to właśnie ścieżka dźwiękowa nadawała ton całej tej historii, a kulminacyjny w filmie moment Turnieju Szermierki to już istny majstersztyk. Podoba mi się również problematyka filmu, mówiąca o tym, jak Estończycy, którzy często przymusem zostali wcieleni do armii niemieckiej, byli następnie, po tym, jak Estonia została już wcielona do ZSRR prześladowani przez bezpiekę oraz traktowani jako wrogowie narodu. Sytuację tę postanowiono przedstawić, bazując na życiu Endela Neilsa – szermierza, który uciekł z Leningradu do niewielkiej miejscowości w Estonii, aby zacząć możliwie normalne życie. Jako nauczyciel wychowania fizycznego w miejscowej szkole dość szybko zaraża dzieci pasją do szermierki, co z niewiadomych przyczyn nie podoba się dyrektorowi szkoły i przysparza Endelowi problemów. Dodatkowym atutem jest oczywiście dyscyplina sportu, o której Szermierz opowiada. To raczej niespotykany w kinematografii sport, będący ogólnie dla ludzi czymś raczej egzotycznym i nietypowym, a dzięki filmowi Klausa Härö mamy okazję poznać ten sport nieco lepiej.

Jeśli chodzi o minusy – nie do końca wiem, czemu miała służyć postać jednego z nauczycieli szkoły. Pojawiał się w wielu scenach, często krążył wokół bohaterów, niczym sęp oczekujący na łatwy posiłek i finalnie został sprowadzony do takiej roli, ale coś nie do końca mi odpowiadało w jego obecności w wielu scenach. Jasne, jego zadaniem było zasygnalizować widzowi to i owo, miał to być też jeden z oponentów Endela, ale zabrakło mi jakiejś kropki nad i w tym wszystkim. Pozostaje się także przyczepić do kilku nieścisłości w filmie, jak choćby niesprecyzowanych przedziałów czasowych, które – jak się okazuje – są istotne dla całego filmu Szermierz. Więcej na ten temat napiszemy z Sylwią na pewno w ewentualnych dziurach fabularnych, gdyż – niestety – można to tak zaklasyfikować.

Szermierz 9

Sylwia: Masz rację co do wąsacza chodzącego krok w krok za dyrektorem szkoły – po tych kilku scenach, kiedy przyglądał się podejrzliwie nowemu nauczycielowi, myślałam, że będzie on źródłem jego największych problemów. Później jednak zobaczył on ogłoszenie o zajęciach z szermierki i – jak wiemy z późniejszego rozwoju fabuły – słówka nawet nie pisnął dyrektorowi, nie był więc jego kapusiem ani szpiegiem. Jeszcze później z kolei widzieliśmy jak podgląda i podsłuchuje samego dyrektora, po czym… absolutnie nic z jego obecności w filmie nie wynika. Być może jego postać miała symbolizować coś, czego my nie zrozumieliśmy? Nie wiem.

Co do plusów, to oczywiście zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś. Muzyka zwraca na siebie uwagę już niemal od samego początku, ale również spokojna, niespieszna praca kamery robi tutaj swoje. Najbardziej podobało mi się jednak to, że poruszając problematykę w zasadzie już oklepaną, twórcy nie popadli w przesadę, jeśli chodzi o ukazanie i budowanie emocji. Zrobili coś wręcz odwrotnego, bo większość postaci zachowuje się tak, jak wtedy zachowywało się większość obywateli Związku Radzieckiego – z niepokojem, lękiem, dystansem i chłodem nawet do samego siebie, nie chcąc się zdradzić, ujawnić. Mimo to jednak, jakby na przekór systemowi, film w swojej spokojności i w swoim dystansie okazuje się aż kipieć od skrywanych emocji, kiedy bacznie mu się przyjrzeć i uważnie w niego wsłuchać.

NAJBARDZIEJ ZAPADAJĄCY W PAMIĘĆ FRAGMENT

Sylwia: Nikogo chyba nie zdziwi, jeśli napiszę, że było ich kilka, bo problematyka filmu to wymusza, ale w tym wypadku nie mam absolutnie żadnego problemu ze wskazaniem momentu, który najbardziej utkwił mi w pamięci i najbardziej poruszył. Będzie to fragment, kiedy po dziadka Jaana upomina się surowa i niewybaczająca władza ZSRR. Ten krótki, ale do granic możliwości wydłużony emocjonalnie moment, kiedy oni już zapukali do drzwi i zarówno Jaan, jak dziadek wiedzą, co się teraz stanie; ten moment ciszy i zatrzymania, jakby film po prostu się zaciął z siedzącymi naprzeciw siebie wnukiem i dziadkiem; ten moment, kiedy dwa życia rozpadają się na milion małych kawałków… Naprawdę zrobiło to na mnie ogromne wrażenie i do teraz pamiętam ten ucisk w gardle, kiedy zrozumiałam, że ani widz, ani Jaan nie zobaczą już dziadka.

Szermierz 10

Mateusz: Fakt, to jeden z najlepszych momentów w całym filmie! Żeby się jednak nie powtarzać, wymienię ten fragment, w którym dzieci robią wszystko, aby udowodnić sobie, Endelowi oraz całej zgromadzonej widowni, że reprezentacja szkoły z niewielkiej miejscowości w Estonii potrafi walczyć jak lwy i osiągnąć sukces, mimo iż nikt tak naprawdę na nich nie stawia, o czym świadczą lekceważące spojrzenia nawet samego jury. To w sumie cała ponad 15-minutowa sekwencja okraszona dodatkowo świetnie wkomponowaną w wydarzenia muzyką.

EWENTUALNE DZIURY FABULARNE

Sylwia: No właśnie. Tutaj pojawia się pewna nieścisłość, która być może wynika z mojego niezrozumienia, jednak coś mi tu ewidentnie nie gra. Kiedy Endela zabierają radzieckie władze, pod koniec turnieju, i film już niemal się kończy, otrzymujemy informację, że w 1953 roku zmarł Stalin, w związku z czym stopniowo uwalniano więźniów. Potem widzimy to, co widzimy, czyli wysiadającego z pociągu Endela. Konkluzja i przekaz są jasne – po tym, jak Stalin zmarł, zaczęto wypuszczać więźniów i tak też główny bohater wraca do domu. Jednak wróćmy na chwilę do samego turnieju. Na wielkiej sali, gdzie ogłaszane są wyniki i gdzie przedstawiane były drużyny tuż przed rozgrywkami, widnieje podobizna Stalina, a pod nią przedział czasowy: 1878-1953. A więc przywódca już nie żył, kiedy odbywał się turniej. Dlaczego więc Endel został w ogóle pojmany? Przyznaję, nie znam się ani na tych czasach, ani na historii w ogóle i możliwe, że po prostu jeszcze jakiś czas po jego śmierci nie zaprzestano wdrożonych przez niego procedur i dopiero jakiś czas po jego śmierci wszystko zaczęło się zmieniać. Jednak jeśli tak właśnie było, to za błąd twórców uważam niewplecenie tej, tak ważnej historycznie śmierci, w wydarzenia filmu. Widz powinien zostać poinformowany, w którym momencie życia bohaterów zmarł Stalin. Zwłaszcza że informacja podana po turnieju sugeruje, że miało to miejsce już po aresztowaniu nauczyciela. Tym bardziej że losy głównego bohatera uwarunkowane były przecież od radzieckich władz.

Mateusz: Zgadzam się z Tobą – mam te same odczucia. Coś tu ewidentnie nie zagrało, chyba że po prostu my się na tym słabo znamy i tak naprawdę wszystko jest w porządku. Nie do końca też wiem, w którym roku tak naprawdę dzieje się akcja filmu – nie jest to nigdzie podane, a w początkowych scenach widzimy jedynie, jak jadący do Estońskiej miejscowości Endel obserwuje mężczyzn ściągających coś na kształt obwieszczenia lub transparentu, na którym widnieje data „1952”.

Szermierz 1

SPRAWY TECHNICZNE

Mateusz: Świetnie spisały się osoby odpowiedzialne za kostiumy oraz scenografię. Wszystkie elementy składające się na wiarygodność realiów lat 50. w ZSRR zostały wplecione w obraz z należytą pieczołowitością, sprawiając przyjemność oglądania. O najmocniejszym elemencie technicznym – muzyce – zdążyłem już wspomnieć wcześniej. Podobał mi się również montaż, zwłaszcza w scenach ćwiczeń szermierki oraz samego Turnieju. Dynamizm tych ujęć niemalże wbija w fotel.  

Sylwia: Na mnie natomiast spore wrażenie zrobiły zdjęcia i ich symbolika. Warto zwrócić uwagę na to, że nauczyciel Endel Neils bardzo często ujęty jest przez kamerę od tyłu – kiedy idzie, widzimy kilkukrotnie jego plecy i oddalającą się od kamery i od widza sylwetkę. Świetnie współgrało to z tym, że Neils miał za sobą przeszłość, od której nie mógł się uwolnić. Czuł się wciąż obserwowany, śledzony, osaczony. Taka praca kamery fajnie to podkreśla. I choć w ostatniej scenie również widzimy oddalającego się Endela, to przecież za nim podskakuje wesoło gromada dzieci – jest więc element oddzielający nauczyciela od niewiadomego, które z niepokoju i niepewności zmienia się w coś radosnego i ciepłego. Za nim nie ma już przerażającej pustki, nicości z której mogą wyłonić się wrogowie. Jest coś, co zna i co kocha. Może więc bez obaw się odwrócić. W każdej chwili.

Szermierz 2

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI

Mateusz: Opowiem kilka słów o głównym bohaterze. Endel Neils to postać historyczna, która rzeczywiście spotkała się z reperkusjami swojej przeszłości, której najprawdopodobniej sam sobie nie wybrał. W filmie Szermierz poznajemy Endela jako stosunkowo młodego mężczyznę (nie jest to nigdzie w filmie podane, ale przypuszczam – bazując na aparycji bohatera – że miał on około 30 lat), który przyjeżdża do estońskiego miasteczka jako człowiek pełen rezerwy, który niekoniecznie jest skory do zawierania nowych znajomości. Dopiero wraz z upływającym czasem mężczyzna otwiera się na świat, a zasługa w tym małej Marty, która obserwując Endela, gdy ten walczył floretem ze ścianą, uparcie dążyła do tego, by nauczyciel WF-u nauczył ją szermierki. Prośba małej dziewczynki okazała się momentem przełomowym w życiu mężczyzny, gdyż ten, otwierając klub szermierski, zyskał radość z życia. Jako nauczyciel Endel kreowany jest na człowieka surowego, wymagającego, pozornie chłodnego, nieskorego do pochwał, ale przy tym jednocześnie troskliwego, cierpliwego oraz skłonnego do poświęceń dla swoich podopiecznych. Gdy jego grupa odkrywa informację o zbliżającym się Turnieju Szermierki w Leningradzie, ze wszystkich sił pragną tam pojechać. Nauczyciel z przyczyn wiadomych widzowi kategorycznie odmawia, jednak coś budzi w nim wewnętrzny bunt i postanawia jednak wybrać reprezentację miasteczka na Turniej. Przemiana, jaka zachodzi w bohaterze, jest dla widza wiarygodna oraz w pewien sposób oczyszczająca, dodająca nadzieję. Jest w tym człowieku coś, co zapada na długo w pamięci.

Sylwia: Większość z tego, co napisałeś to prawda, ale nie zgodzę się co do tego, że Endela charakteryzowała cierpliwość i troska o podopiecznych. Troska może i przyszła z czasem – nie odmówię jej więc bohaterowi, choć uważam, że nie została ona podkreślona w filmie. Wracając jednak do cierpliwości – to właśnie tak bardzo ujęło mnie w przedstawieniu tej historii, że mężczyzna nie miał za grosz cierpliwości do tych dzieciaków. Później oczywiście podchodził do nich łagodniej niż na pierwszej lekcji, ale niemal do końca widać, że gdyby Neils miał wybór, nie zdecydowałby się na pracę nauczyciela. Rewelacyjnie było to widać pierwszego dnia nauki, kiedy Endel dał się poznać jako doświadczony i uzdolniony szermierz, owszem, ale nie jako nauczyciel. Nie potrafił zrozumieć, że dla tych dzieciaków jest to pierwsze spotkanie z szermierką, nie pojmował, że tłumacząc im coś pojęciami, których nie rozumieją, wprowadza w ich głowach jeszcze większy zamęt. Mam też wrażenie, że ostateczny sukces, jaki odnoszą jako grupa, był w dużej mierze spowodowany tym, że te dzieciaki tak bardzo chciały tej szermierki, bo była to dla nich jedyna ucieczka od okropnej rzeczywistości, że wkładając w to całe serce, zrekompensowały brak cierpliwości nauczyciela i z czasem – ale naprawdę z czasem! – same go jej nauczyły.

Mateusz: No dobra, z tą cierpliwością to masz rację, chyba troszkę cały ten proces uprościłem, przechodząc już do etapu, w którym Endel wykazywał się większym zrozumieniem dla swoich podopiecznych. Aczkolwiek troska była pokazana bardzo dobrze i ja wyciągnąłem taki wniosek o bohaterze właśnie na bazie scen w filmie. Widać to było choćby w scenie, w której wybiegł za Jaanem, którego chwilę wcześniej poniżył przy całej klasie (pokazując brak cierpliwości), jednak chwilę później zdał sobie sprawę, jak bardzo przesadził. Podobnie zresztą było, gdy w rozmowie z przyjacielem nie prosił go o nic dla siebie, marząc jedynie o porządnym sprzęcie dla swoich uczniów.

Sylwia: Warto też wspomnieć o dziadku Jaana, który w zasadzie symbolizuje wszystkich tych, którzy w tych ciężkich czasach potrafili sprzeciwić się władzy dla większego dobra, nie dbając o własną skórę. Mężczyzna widzi, jak wiele te zajęcia znaczą dla wnuka i to ostatecznie jego głos pociągnął za sobą kolejne; jego odwaga i miłość do chłopca uratowały zajęcia z szermierki. A przecież znał dyrektora szkoły, zdawał sobie sprawę z jego zawiści i wiedział, co najprawdopodobniej go za ten sprzeciw czeka.

AKTORSTWO

Mateusz: Aktorstwo specjalnie nie porywa, ale wydaje mi się, że też nie o to chodzi w filmie Szermierz. Oczywiście nie jest tak, że ktoś się źle spisał, bądź swoją kiepską grą zaniżył poziom – co to, to nie. Tyle tylko, że ani reżyserowi, ani scenarzystce raczej (tak domniemywam) nie chodziło o to, by ktoś z obsady wyróżniał się na tle pozostałych, ponieważ tak naprawdę wszyscy są tutaj jednakowo istotni, a prym ma wieść sama historia, a nie czyjaś spektakularna rola bądź konkretna postać. Wypada jednak pochwalić całą obsadę, która spisała się dobrze. Bez fajerwerków co prawda, ale w niczym to nie przeszkadza. Najistotniejszy jest oczywiście  Märt Avandi, który zagrał główną rolę i trzeba to powiedzieć – spisał się najlepiej, bo i też miał najwięcej do pokazania. Za swoją rolę otrzymał również nominację do Jussi (Fińskiej Fundacji Filmowej). Avandi w umiejętny sposób pokazał pozorny chłód, dystans i opanowanie rządzące jego bohaterem, jednocześnie przemycając nieustanną obawę i lęk, wpisane w jego żywot.

Sylwia: Zgadzam się, ten chłód i dystans Avandi zagrał bardzo dobrze i jego postać była bardzo wiarygodna. Ja jednak wyróżniłabym także młodego Joonasa Koffa, który wcielił się w Jaana – chłopca, który po stracie ojca musiał jeszcze przeżyć stratę dziadka. Ten młodziutki aktor w kilku momentach (zwłaszcza scena z odjeżdżającym dziadkiem) spisał się naprawdę świetnie i było w jego postaci coś takiego, że żałowałam, iż nie było go więcej w filmie. Ze wszystkich dzieciaków to on był według mnie najbardziej wiarygodny i jednocześnie poruszający. Samą mimiką zrobił dla filmu bardzo wiele i to sceny z nim wywoływały u mnie największe wzruszenie.

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Mateusz: Szermierz to film bardzo udany, do którego wrócę z wielką przyjemnością. Historia Endela Neilsa jest na tyle intrygująca, że warto, aby poznało ją wiele osób. Tym bardziej, że jak na skandynawsko-rosyjskie kino ambitne jest to dzieło nad wyraz przystępne, nawet ocierające się o obraz komercyjny. Do tego dodajmy wspominaną już wiele razy w niniejszym Wielogłosie rewelacyjną ścieżkę dźwiękową i bardzo dobre oddanie realiów lat 50. XX wieku w Związku Radzieckim, a efektem tego jest film, który zdaje się trwać odrobinę za krótko. Gorąco polecam! Sylwia, jak Ty podsumujesz obraz Klausa Härö?

Sylwia: Szermierz ma w sobie coś wyjątkowego, ten pierwiastek, który sprawia, że bez unikatowej tematyki czy znanych nazwisk w czołówce produkcja osiąga sukces i rodzi się chęć, by kiedyś do niej wrócić. Film jest subtelny, urokliwy, mądry, ciepły i wzruszający. Opowiada o trudnych czasach i równie niełatwych wyborach, a wprowadzenie akcji do szkoły dodaje mu świeżości i w pewnym stopniu uczciwości. To przy dzieciach wszystko się zmienia i to dzięki nim bohater nie chce już okłamywać sam siebie i uciekać przed swoją przeszłością. Fantastycznie i wzruszająco było patrzeć zresztą na małolaty, które tak intensywne oddawały się szermierce, uciekając tym samym od smutnych, zapracowanych matek, od wspomnień o ojcach, których zabrało państwo, od szarych mieszkań wypełnionych płaczem i troskami. Nauka, jaką wyciągnęli uczniowie od nauczyciela, nie była jednostronna. I przekaz reżysera również, miejmy nadzieję, nie jest.

Szermierz 8

Ocena Mateusz: 7/10

Fot.: Aurora Film

Szermierz

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *