Wrócili do gry – Big Cyc – „Jesteśmy najlepsi” [recenzja]

Big Cyc na płycie Jesteśmy najlepsi zadowoli tylko swoich wiernych fanów. Szczerze mówiąc jednak – i w to trochę wątpię. Wygląda na to, że ekipa Skiby się pogubiła i straciła atuty, które wykorzystywali w swoich najsłynniejszych utworach, które pokochała cała Polska. Uspokajam – do katastrofy jest daleko, bo Big Cyc potrafi grać, jak za najlepszych czasów. Niestety, tylko chwilami.

Trochę czekaliśmy na premierową muzykę od Big Cyca, bo ostatni studyjny krążek – Szambo i Perfumeria został wydany aż w 2008 roku. Kupę lat, a te lecą szybko. W międzyczasie mieliśmy składanki, opublikowany koncert na dwudziestopięciolecie grupy zagrany na Przystanku Woodstock 2013 i naprawdę ciekawa, intrygująca kompilacja Zadzwońcie po Milicje, gdzie zespół przypomniał dokonania legendarnych, punk rockowych kapel z czasów PRL takich jak Karcer, Cela nr 3, Miki Mousoleum, Brzytwa Ojca, Współczynnik Inteligencji.

Na Jesteśmy Najlepsi składa się aż 15 kompozycji, którym brakuje trochę spójności stylistycznej, ale do tego muzycy Big Cyca zdążyli nas przyzwyczaić i zasadniczo nie jest to zarzut, bo dzięki temu jest odrobinę ciekawiej. Otwierający album utwór tytułowy ma, jak sądzę, pełnić rolę hymnu, ogłaszającego triumfalny powrót zespołu. Ale mnie osobiście mocno rozczarował. Mam to gdzieś jest konkretnym, niestety lekko topornym punkowym uderzeniem z ostrym soundem. Ja chcę leżeć za to jest utrzymany w konwencji reggae, a Słuchawki Nic mnie to nie obchodzi to zgrabne rock ‘n’ rollowe granie z elementami rockabilly. Natomiast w Gender Song mamy żwawy, dyskotekowy rytm. Jednym słowem miszmasz.

Big Cyc potrafi ponadto uderzyć w poważniejsze tony, jak w antywojennym Lato w Afganistanie z dobrym, klimatycznym riffem. Tak samo jest w nerwowym, z lekko nowofalowym pulsem Nie mogę spać, w którym usłyszymy szalone solo klawiszy pod koniec. Nie będę ukrywał, to są najlepsze momenty na płycie. W tych kompozycjach, wyróżniają się przede wszystkim słowa, często mocne, dobitne, potrafiące trafić w sedno. Większość tekstów opisuje nas i naszą polską rzeczywistość. Bardziej cielnie bądź mniej, to już mniej istotne i głównie to zależy od indywidualnej opinii słuchacza, ale umówmy się, że w swojej karierze panowie z Big Cyca popisywali się znacznie lepszymi lirykami. Momentami pojawią się kompletne pomyłki, jak we wszystko mówiącym utworze Gówno na kole, gdzie słyszymy głębokie słowa: Życie jest jak gówno na kole – raz jesteś na górze a raz na dole. Panowie, serio? Wiem, że potraficie unikać takich baboli i popisać się inteligentną satyrą, jak to niejednokrotnie robiliście na przestrzeni lat.

Big Cyc - Jesteśmy najlepsi! (official video)

Warto nadmienić o sposobie wydania płyty, która kiedy jeszcze była w folii, to sugerowała, że mamy do czynienia z tradycyjnym digipackiem i nie muszę ukrywać mojego zaskoczenia, jak w środku zauważyłem… mini grę planszową. Pomysł to dziwaczny, może i z grubsza pozbawiony sensu, ale nie przypominam sobie, aby ktokolwiek w historii polskiej fonografii zamieścił taki rarytas obok tradycyjnej książeczki. Szczerze mówiąc, gra nie jest skomplikowana i o to chodzi, jak sądzę. Ma zapewnić przede wszystkim zabawę, chociaż na mnie nie zadziałał ten pomysł ani trochę, pomimo że gra obfituje w typowy dla Big Cyca humor. Zawsze natomiast można sobie urozmaicić czas podczas słuchania, szczególnie przy tych mniej lotnych kompozycjach.

Na płycie Jesteśmy najlepsi po prostu brakuje przeboju, jak Makumba, Dres, Moherowe berety, nie mówiąc już o perełce takiej jak Ballada o smutnym skinie; przeboju, który niewątpliwie pociągnie w górę całą płytę i przy okazji przypomni nam, że Big Cyc, jak mało kto potrafił komentować polską rzeczywistość – smutną, skonfliktowaną, pełną sprzeczności. Skiba, Jędrzejak i spółka dopiekali każdemu, celnie i prosto w twarz, niezależnie od preferencji politycznych. No właśnie, potrafili. Są na płycie dobre kompozycje, są także i kompletne gnioty, jak wspomniany już Gówno na kole. Czyli wyszło summa summarum średnio. Szkoda.

Fot.: Lou&Rocked Boys.

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *