Ewa Abart

Z piosenkami jest tak jak z ludźmi – musi być chemia, żeby chcieć ze sobą obcować – Wywiad z Ewą Abart

Polska wokalistka Ewa Abart nakładem wydawnictwa Agora wydała kilka tygodni temu bardzo dobrą – naszym zdaniem – płytę, zatytułowaną Lucky Days. Z tej okazji udało nam się porozmawiać z artystką o sprawach związanych z jej najnowszym dziełem. Nie zabrakło także miejsca dla rozmów o serialach i filmach, których Ewa Abart jest wielką fanką. 

Przygotowując się do tego wywiadu, bardzo długo zastanawiałem się, od czego zacząć rozmowę. Od podziękowania za stworzenie dzieła, które szybko stało się silnym kandydatem na mojej liście „odkrycie roku”, czy też od gratulacji za płytę, dla której jedyne słuszne określenie to „światowy poziom”? Po dziś dzień nie wiem, na co się zdecydować, dlatego zacznę krótko: Dziękuję i gratuluję!

To szalenie miłe i zawstydzające jednocześnie. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa, naprawdę cieszę się , że się Panu podoba moja muzyka ;).

Lucky Days to płyta niezwykle spójna, w której kolejne piosenki wydają się być – mimo brzmieniowej różnorodności – ściśle powiązane z pozostałymi. Takie wrażenie w słuchaczu może wywołać tylko świadomy artysta, który tworząc swoje dzieło, wie, do czego dąży. W związku z tym interesuje mnie, kiedy powstał pomysł na płytę oraz jaki był bezpośredni bodziec do jej powstania?

Od początku chciałam, żeby był to koncept album, czyli spójna, zamknięta całość. Wspólnie z Tomkiem Ślesickim, kompozytorem wszystkich utworów na płytę, wymyśliliśmy sobie, że stworzymy muzykę filmową z wokalem – takie minifilmiki do odtwarzania w głowie słuchaczy. Wybraliśmy precyzyjnie instrumenty, wokół których się obracaliśmy, oraz sposób budowania „klimatu” naszych piosenek. Z żywych instrumentów zdecydowaliśmy się tylko na wiolonczelę, bo dała ona wspaniały klimat kilku utworom. Nie obwarowaliśmy się żadnymi ramami czasowymi – ten album miał powstać w swoim tempie, chcieliśmy poczuć, że jest taki, jaki powinien być. Po 3 i pół roku pracy właśnie ujrzał światło dzienne ;).

EWA ABART - Lucky Days (Official Video)

Od premiery płyty Retrospekcja minęło blisko siedem lat. Jak Pani ocenia z perspektywy czasu debiut?

Retropsekcja była takim muzycznym podsumowaniem mojego czsau beztroski, wolności i totalnego życia dla siebie. Lubię ten album, nie odcinam się  od niego, choć dziś już zupełnie inna muzyka gra mi w duszy. Od tamtego czasu wiele się wydarzyło w moim życiu osobistym i zawodowym. Urodziłam dwoje dzieci, których obecność obudziła we mnie ogromne poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka (no bo skoro byłam na tyle bezczelna, żeby powołać dwa życia na Ziemię, to teraz muszę zrobić wszystko, żeby ich przez to życie przeprowadzić – to bywa bardzo obciążające). Ale dzieci to przede wszystkim miłość i totalny brak snu ;). W moim życiu zawodowym też wiele się wydarzyło. Związałam się mocno ze światem filmu, zajęłam się produkcją dokumentów i filmów fabularnych. To wszystko bardzo na mnie wpływa, zmieniam się, zmienia się też moja muzyka.

Jak bardzo Tomasz Ślesicki wpłynął na Lucky Days? Chodzi mi o to, czy Pan Tomasz podążał wytyczoną przez Panią ścieżką, czy jednak za sprawą burzy mózgów i wspólnych rozmów pewne pomysły ulegały modyfikacji?

Tak jak mówiłam, generalia mieliśmy ustalone – wiedzieliśmy, gdzie stylistycznie podążamy. Ale to Tomek tworzył muzykę, a ja pisałam do niej słowa. To dobry podział, bo nie wchodzimy sobie w drogę ;).

Kinematografia należy do moich ulubionych gałęzi sztuki i sięgam do filmów tak często, jak to tylko możliwe. Dlatego też jestem fanem wszelkich tworów nawiązujących do dziesiątej muzy i nie inaczej jest z płytą Lucky Days, która to – w moim przekonaniu – jest idealnym materiałem do wykorzystania w filmach. Czy Pani album jest szczególnym hołdem np. dla jakiegoś reżysera bądź okresu w kinematografii?

Z tą miłością do kinematografii możemy sobie podać rękę. Nie ma wieczoru, żebyśmy z mężem (reżyserem filmowym) nie oglądali jakiegoś filmu lub serialu. Kocham film, nie wyobrażam sobie życia bez niego. I w mojej muzyce dużo jest filmowych odniesień. Na przykład do Melancholii Larsa von Triera, mojego ukochanego filmu, a także do Labiryntu fauna Guillermo del Toro. Pisząc słowa moich piosenek, inspirowałam się tymi obrazami.

Pozostając w tematyce filmowej: w Wielogłosie (pisanym wspólnie z Jakubem Pożarowszczykiem) łączyłem poszczególne piosenki z pewnymi produkcjami kinowymi. W jakich filmach widziałaby Pani swoje utwory z Lucky Days?

Marzyłabym, żeby sięgnął po moje piosenki Paolo Sorrentino – jego Młodość to mój ubiegłoroczny film roku (poza Birdmanem Iñárritu oczywiście, ale my nie mamy tak mocnej i  szybkiej perkusji ;)). Mam to szczęście, że jedna z piosenek już znalazła się na ścieżce dźwiękowej polskiego filmu Karuzela w reżyserii Roberta Wichrowskiego, wspaniałego reżysera – który prywatnie jest moim mężem ;).

Ewa Abart - Lungs (teledysk promujący film "Karuzela")

Teraz pytanie nieco odbiegające od nowej płyty: Czy poza filmami znajduje też Pani czas na seriale? Jeśli tak, to jakie są Pani ulubione?

Mogę nie znaleźć czasu na pranie lub gotowanie, ale na House of cards czy Wikingów znajdę go zawsze ;). Uwielbiam współczesne serialne i zgodzę się z  tezą, że współczesne seriale przewyższają swym kunsztem niejeden film fabularny. Gra o tron to już prawie doktryna społeczna a Dziewczyny to wspaniała odtrutka na głupawy Sex w wielkim mieście czy Gotowe na wszystko. Czasem nie wiem, na który serial się zdecydować, więc zdarza mi się oglądać jeden i nagrywać drugi.

Mój jedyny zarzut do Lucky Days, to jej długość. Naprawdę żałuję, że płyta kończy się na dziesiątej piosence. Czy podczas pracy nad albumem znalazły się utwory, które finalnie „wypadły” z tracklisty?

Tak, kilka nie weszło na płytę, bo przestałam je lubić w międzyczasie ;). Z piosenkami jest tak jak z ludźmi – musi być chemia, żeby chcieć ze sobą obcować. Na Lucky days znalazły się tylko te utwory, które lubimy z Tomkiem grać podczas koncertów na żywo.

ewab (8) Foto Anna Gostkowska

Nowa płyta miała premierę niedawno, dlatego na pytania o kolejne projekty odłożę na inną okazję. Teraz chciałbym jednak zapytać o najbliższe plany związane z Lucky Days. Ukaże się jakiś nowy teledysk? Gdzie możemy szukać informacji o trasie koncertowej?

Pracujemy nad dwoma klipami i pełnymi wizualizacjami do całego albumu. O wszelkich koncertach będę informować na moim oficjalnym profilu na FB Ewa Abart Artysta, zapraszam serdecznie.

Lucky Days to album niezwykle plastyczny wizualnie. Niektóre dźwięki w połączeniu z Pani głosem oraz umiejętnościami wokalnymi wywołują podczas słuchania efekt automatycznej chęci podłożenia pod nie obrazu. Czy jest szansa, aby powstały wizualizacje do każdej z piosenek?

Pracujemy nad tym. Bardzo bym chciała, żeby powstał materiał wizualny do całej płyty. To oczywiście wymaga dużej ilości pracy, ale do wakacji postaramy się zdążyć.

Pani najnowsze dzieło jest – wbrew kilku dość energetycznym piosenkom – smutne, niejednoznaczne, przepełnione mrokiem i melancholią. Osobiście bardzo lubię takie emocjonalne wycieczki w popkulturze – zwłaszcza w muzyce pop, która większości kojarzy się z czymś lekkim, niezobowiązującym, tekstowo pozytywnym. Czy jednak nie obawia się Pani, że w naszym kraju ludzie wolą iść na łatwiznę i włączyć radiowy przebój, niż sięgnąć po coś ambitniejszego?

Nie zastanawiam się nad tym specjalnie. Nie tworzę muzyki pod konkretnego słuchacza, nie kalkuluję. Tworzę to, co gra mi w duszy, i z nadzieją, że zagra też innym osobom. Tak do tego podchodzę, czas pokaże, czy ludzie polubią Lucky days.

Na koniec zapytam o to, czy rodzą się w Pani głowie pomysły na nowe utwory, czy na razie jest po prostu pełne skupienie na płycie Lucky Days?

W kwietniu chcemy nagrać nową piosenkę, którą być może włączymy do materiału koncertowego ;). Rozpiera nas pozytywna energia – to trzeba wykorzystać ;).

Dziękuję za rozmowę!

To ja raz jeszcze dziękuje za serdeczne słowa!
Pozdrawiam, Ewa Abart

ewab (13)p Foto Anna Gostkowska

Fot.: Wydawnictwo Agora/ Anna Gostkowska

Ewa Abart

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *