Idzemë z kaniąąą! – Żywiołak – „Muzyka psychoaktywnego Stolema” EP [recenzja]

Żywiołak powraca z nową płytą. Na razie jest to EPka, która przynosi kolejną stylistyczną woltę zespołu, a zarazem jest odwrotem od nowoczesnej tematyki znanej z Globalnej Wioski. Żywiołak ponownie sięga po tradycję, tym razem po kaszubskie legendy i tamtejsze, lokalne wierzenia.

Gdy zespół w połowie 2013 roku zawiesił działalność, nie będę ukrywał, że zasmuciła mnie ta wieść. Uważam, że ich debiutancka EP Muzyka psychodelicznej świtezianki, jak i debiut, czyli Nowa Ex-Tradycja, to zdecydowanie najlepsze rzeczy, jakie wyszły w polskim folku w ostatnich dziesięciu latach. Oczywiście fani chociażby Percivala, R.U.T.Y., Kapeli Ze Wsi Warszawa i innych nie mniej zacnych składów mogą mieć odmienne zdanie, ale gdy pierwszy raz usłyszałem Dybuka na składance Minimax.pl 4 autorstwa radiowca Trójki – Piotra Kaczkowskiego, zachwyciłem się momentalnie. Brakowało mi takiego spojrzenia na folk w naszym kraju – łączącego nowoczesność z tradycją, bez popadania w parodię. Niestety, Globalna Wioska z 2012 roku nie utrzymała poziomu debiutu, tam akcenty przesunięto zdecydowanie w kierunku bardziej współczesnych dźwięków i tematów i moim zdaniem Żywiołak trochę stracił swój niepowtarzalny charakter.

Żywiołak - Skrzeble (Official Music Video)

Dlatego gdy tylko zobaczyłem tytuł nowej epki, czyli Muzyka psychoaktywnego Stolema, ucieszyłem się. Pięknie on koresponduje z tytułem pierwszego wydawnictwa zespołu. Lider Żywiołaka, Robert Jaworski, puszcza oko do fanów, wskazując tym samym powrót do źródeł, do korzeni, co potwierdzone zostaje, kiedy tylko zaczynają wybrzmiewać pierwsze dźwięki. Formacja sięgnęła w tytule po dawną kaszubską legendę o olbrzymach zwanych właśnie Stolemami. Zresztą nadchodzący długograj (a nawet dwa) ma być skupiony na demonologii Pomorza i Kaszub. Brzmi co najmniej intrygująco.

Na epce mamy kilka premierowych kompozycji, przedzielonych przerywnikami, w których swojego głosu użyczył osiemdziesięciosześcioletni Stanisław Szreoeder. Początek płytki to Idziemy z Kanią, do której idealnie pasuje określenie, że Żywiołak gra heavy folk nieestetyczny. Rozpoczęcie, czyli rytmiczne uderzenia bębna do ostrych jak brzytwa dźwięków instrumentu znanego jako fidel renasansowa, faktycznie sprawdziłyby się na niejednej płycie metalowej. Jest ostro, jest dynamicznie, gitara basowa Kamila Strzyżewskiego zapewnia odpowiedni, głęboki dół. EPka, choć krótka, jest bardzo eklektyczna. Skrzeble zaskakują elektronicznym, gęstym brzmieniem. Bardzo rytmiczny utwór Żona i ksiądz momentami jest wręcz skoczny na punkowy wzór. Natomiast spowity mrokiem, transowy, powolnie rozwijający się Stuch jest prawdziwym powrotem do magii, którą znamy z debiutanckich wydawnictw. Niewątpliwa to zasługa wokalistek – Patrycji Zisch i Olgi Rembowskiej. Panie doskonale się wkomponowały w stylistkę Żywiołaka, znowu słucham muzyki zespołu z wypiekami na twarzy, zupełnie jak przy pierwszym odsłuchu Dybuka.

EP, o czym trochę napomknąłem, zapowiada, jak wyczytałem w wywiadzie z Robertem Jaworskim dla „Expressu Kaszubskiego”, aż dwa albumy, na które będzie się składać dwadzieścia sześć kompozycji. Jak widać, plany ambitne, jednak po kilkukrotnym wysłuchaniu Muzyki psychoaktywnego Stolema jestem o efekt finalny zupełnie spokojny. Żywiołak powrócił do źródeł, w naprawdę dobrym stylu. Czekam na więcej.

Fot.: Karrot Kommando

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *