Głos kultury objął swoim patronatem medialnym 11 edycję LGBT Film Festival. Jest to największa w Polsce impreza filmowa prezentująca filmy – tak fabularne, jak i dokumentalne i krótkometrażowe – podejmujące problematykę osób należących do mniejszości seksualnych odbywa się w szczególnych okolicznościach. Mimo że to truizm przywoływany w kontekście każdego wydarzenia kulturalnego, to warto po raz kolejny dodać, że pandemia koronawirusa Sars Cov 2 zmieniła wszystko, ale chyba najbardziej wpłynęła właśnie na szeroko pojętą kulturę/rozrywkę i zmodyfikowała formy konsumpcji sztuki filmowej. Oczywiście festiwal zyskał także inny kontekst, co już wynika z naszej lokalnej polskiej specyfiki. Kampania prezydencka w 2020 r., a następnie wydarzenia z lata tego roku, ulokowały w centrum debaty polityczno-społecznej prawa osób LGBT, przy czym z merytoryczną debatą odnośnie do wykluczenia określonych grup społecznych niewiele miało to wspólnego. Zakończona właśnie w Warszawie, ale wciąż trwająca w innych miastach w Polsce, a niebawem także na internetowej platformie Outfilm.pl, impreza pozwala z tej przyobleczonej w audiowizualne środki perspektywy spojrzeć na problemy tego środowiska.
My dwie; reż. Filippo Meneghetti; Francja/Luksemburg/Belgia;
Nazwisko reżysera, jak i sama obsada wskazuje na iście międzynarodowy rozmach przedsięwzięcia, które samo w sobie jest wyjątkowo kameralne i rozpisane właściwie na dwie role. Pozostali pojawiający się w filmie aktorzy są jedynie tłem uwypuklającym aktorski koncert Barbary Sukowej oraz Martine Chevallier. Finalnie otrzymujemy produkt niemal idealny będący – nie będzie w tym miejscu przesadą, jeśli tak to określę – jednym z najlepszych filmów tego roku. Fabuła, pozornie prosta, przy klarownie zakreślonej intrydze, temayzuje kilka problemów. Jest to bowiem lesbijski melodramat dwójki kobiet skrywających przed światem swój romans pod pretekstem dobrosąsiedzkich relacji znajdujących się już metrykalnie w smudze cienia, a przy tym opowieść o nagłym zdarzeniu – chorobie, która nakazuje przedefiniować pozycje w związku w sytuacji, która już jest skomplikowana rodzinnie. Imponuje biegłość reżyserska w przyjmowaniu odmiennych perspektyw na przedstawianą na ekranie historię. Pierwsza część filmu to bowiem opowieść Niny granej przez ikonę niemieckiego kina Barbarę Sukową, która w tym tandemie jest przedstawicielką opcji zachowawczej i mieszczańskiej. Bardziej wyzwolona i świadoma Madeleine zaczyna odgrywać znaczącą rolę w drugiej połowie obrazu. W tym miejscu film Meneghettiego jest najbardziej interesujący, a to poprzez pokazanie dramatu kobiety, która wobec wspomnianych wyżej zdarzeń, a także z uwagi na nieujawniony charakter związku obu pań, cierpi psychiczne i emocjonalne katusze, nie mogąc sprawować bezpośredniej pieczy nad ukochaną. Nie brakuje zresztą w tym wszystkim humoru, a to za sprawą drugoplanowej opiekunki. W rezultacie twórca oferuje pasjonujący portret trudnego romansu, którego skomplikowanie i niemożność znalezienia ukojenia, determinowane są przez splot różnych czynników.
Przyszłość należy do nas; reż. Faraz Shariat; Niemcy;
Reżyser w pstrokatej teledyskowej formule, której emblematem są różowe koszulki głównego bohatera, prezentuje klasyczną melodramatyczną opowieść przefiltrowaną przez tematykę LGBT. Nowością w tej prostej historii o zakochaniu jest uzupełnienie fabuły o płaszczyznę etniczną. Parvis jest zasymilowanym Irańczykiem, który od lat mieszka z rodziną w Niemczech, a także wyautowanym gejem, choć wydaje się, że konserwatywni rodzice ledwie tolerują orientację syna. Amon z kolei to irański uchodźca wegetujący w obozie wraz ze swoją rezolutną siostrą. Ich sytuacja, nie tylko zresztą prawnopaństwowa, ale też zwyczajnie kulturowa, mimo wspólnych korzeni, jest diametralnie inna. Mimo pewnych fabularnych mielizn, przestojów i niekonsekwencji w prowadzeniu historii, ten nagrodzony na tegorocznym Berlinale statuetką Teddy obraz daje wgląd w problemy muzułmańskiej mniejszości w Europie, która musi zmagać się nie tylko z opresją etniczną, ale też homofobią.
Greta; reż. Armando Praca; Brazylia;
Podobnie jak w filmie My dwie, film brazylijskiego twórcy, podejmuje zagadnienie homoseksualizmu starszych ludzi, przy czym tutaj mamy do czynienia ze społecznym wykluczeniem ludzi z marginesu oraz miłosnym i seksualnym niespełnieniem. Reżyser kreśli uniwersum zmęczonych życiem ludzi w sposób tak sugestywny i fizykalnie namacalny, że czuć wręcz stęchliznę mieszkań oraz pot nieatrakcyjnych zniszczonych ciał. Nad tym wszystkim unosi się zasygnalizowany w tytule duch Grety Garbo, a zatem jednej z ikon środowiska LGBT. Intrygujący film utrzymany w powolnym sennym tempie, niemniej jednak dość deprymujący i depresyjny.
Fot.: LGBT Film Festival