pięć smaków

16. Festiwal Azjatycki Pięć Smaków – zapowiedź

Odbywający się zawsze późną jesienią, w listopadzie, azjatycki festiwal filmowy pod kulinarnie brzmiącą nazwą Pięć Smaków (TUTAJ znajdziecie relacje z poprzednich edycji) jest jedyną imprezą promującą w Polsce kino z Dalekiego Wschodu, w mniejszym zaś stopniu z Azji Południowej. W tym roku, po dwóch latach naznaczonych pandemią i wynikającymi z niej większymi lub mniejszymi restrykcjami sanitarnymi wraca w dawnej formule do kin, a zatem naturalnego miejsca, w którym sztuka audiowizualna powinna być prezentowana. W naturalny sposób najsilniej są tam reprezentowane kinematografie: japońska i chińska (także w jej odmianach: hongkońskiej oraz tajwańskiej). W tym roku ów klucz geograficzny będzie silniej zaznaczony w porównaniu z rokiem ubiegłym, albowiem oprócz przekrojowego przeglądu dotyczącego Hong-Kongu zmagającego się w ostatnich latach z problemami politycznymi, silnie reprezentowana będzie kinematografia japońska w jej odmianie, jakkolwiek banalnie i hollywoodzko to zabrzmi – feel good. Poza tym atrakcją z całą pewnością będzie retrospektywa Edwarda Yanga – twórcy w dalszym ciągu mało znanego, jednak kluczowego z punktu widzenia jego zasług na polu promocji kina azjatyckiego na świecie, gdzie w tej materii był niejako pionierem. Ten przedwcześnie zmarły tajwański reżyser zrealizował zaledwie siedem filmów (mimo że niektóre z nich są pokaźnych rozmiarów czasowych), z czego aż sześć w odrestaurowanej wersji zostanie pokazanych w tym roku na festiwalu. Festiwal odbywa się w cieniu śmierci jednej z jej organizatorek – Jagody Murczyńskiej, której organizatorzy poświęcą wieczór wspomnieniowy połączony z pokazem filmu Kot do wynajęcia. Festiwal odbywa się w dniach od 16 do 23 listopada w salach stołecznych kin: Kinoteki i Muranowa, od 16 listopada do 4 grudnia zaś w Internecie.

Szczególnej uwadze polecam całą sekcję Japan Feel-Good nie tylko ze względu na to, że w tych niespokojnych czasach, naznaczonych wojną i pandemią, warto poszukiwać także w kinie wytchnienia i spokoju (nie tylko zresztą w filmach japońskich), ale też z uwagi na fakt, iż kinematografia japońska jest zjawiskiem wciąż rozwijającym się, w tym roku zaś organizatorki i organizatorzy przyjęli pewną szczególną perspektywę w prezentacji najnowszych dokonań filmowców z Kraju Kwitnącej Wiśni. Co symptomatyczne – w ramach tego przeglądu trudno doszukać się fabuł opowiadających o yakuzie (nad czym nieco jednak boleję), jak również ciężkich dramatów społecznych. Naczelne miejsce w owym programie zajmuje Kot do wynajęcia, który co prawda był już pokazywany w ramach festiwalu, ale w tej edycji pojawia się jako swoiste trybute to Jagoda Murczyńska. Historia młodej zaklinaczki kotów, która wpada na pomysł, aby wypożyczać łaszące się do niej mruczki, jest znakomitą egzemplifikacją japońskiego absurdalnego humoru, aczkolwiek w nieco stonowanym wymiarze. Żadnych hamulców nie mają natomiast komicy z kręgu tzw. japanese new weird, którzy w filmie Funky forest (będącym raczej kompilacją skeczów niż fabułą jako taką) przekraczają granice nonsensu (a czasami też dobrego smaku), by stworzyć coś będącego wypadkową Latającego Cyrku Monty Pythona i Davida Cronenberga.

Intrygująco, choćby przez sam tytuł odwołujący się do niewystępującej w Polsce rośliny, zapowiada się także seans filmu Liście komeliny (Azjaci mają szczególny zmysł przy wymyślaniu tytułów filmów, przy których te pochodzące z naszego kręgu kulturowego brzmią banalnie). Oczywiście Pięć Smaków to także retrospektywy indywidualne. Zapewne przegląd twórczości Edwarda Yanga nie wzbudzi jednak takich emocji, jak ubiegłoroczna sekcja związana z osobą Wong Kar Waia. To kino ascetyczne w formie, wolne od formalnych i wizualnych fajerwerków (choć często gargantuiczne w rozmiarach czasowych – Jasny dzień lata trwa cztery godziny), a jednak w jakiejś mierze uniwersalne poprzez przedstawianie zagubionej jednostki w pejzażu wielkiego miasta. Ten przedwcześnie zmarły tajwański reżyser zrealizował zaledwie siedem filmów (mimo że niektóre z nich są pokaźnych rozmiarów czasowych), z czego aż sześć w odrestaurowanej wersji zostanie pokazanych w tym roku na festiwalu. Inaczej jednak niż w przypadku Wong Kar Waia nie znajdą się one później w regularnej dystrybucji kinowej, a zatem seanse festiwalowe są być może jedyną okazją w życiu, aby skonfrontować się z subtelnym urokiem wielkomiejskiej poezji ze szczególnym uwzględnieniem tytułu I raz i dwa – ostatniej produkcji Yanga, za którą został on nagrodzony laurami za reżyserię na festiwalu w Cannes.

Agenda festiwalu Pięć Smaków silnie także akcentuje rolę przekrojowego przeglądu dotyczącego Hongkongu zmagającego się w ostatnich latach z problemami politycznymi. Paradoksalnie jednak to nie polityka dominuje w fabułach składających się na ten przegląd, lecz gatunkowość. Obok pierwszego lesbijskiego melodramatu z tego miasta, jakim jest powstały w 2004 r. obraz Motyl, w programie znalazła się kultowa pozycja autorstwa ikony kina akcji Hongkongu, Johnniego To – enigmatycznie brzmiący tytuł PTU, ale też Infernal affairs, a zatem obraz, który był pierwowzorem nagrodzonej najważniejszymi Oscarami Infliltracji Martina Scorcese.

Fot.: Festiwal Pięć Smaków

pięć smaków

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *