Black metalowi weterani, czyli formacja Sauron, zaliczą rok 2015, jako czas przełomu. Zespół podsumował swoją dotychczasową karierę, wznawiając LP Hornology. Natomiast schowany gdzieś do szuflady Unholy Man w końcu ujrzał światło dzienne. Wydaje się, że te wydawnictwa to dopiero nieśmiałe podejście do większego skoku na głęboką wodę, bo zespół już planuje następne wizyty w studiu nagraniowym. Z tej okazji porozmawiałem trochę z Evilem, jednym z dwóch mózgów zespołu i osobą odpowiedzialną za wszelakie sprawy muzyczne. Zapraszam do lektury.
Rok 2015 pod względem wydawniczym wydaje się najlepszym czasem w Waszej długiej karierze. Wznowiliście Hornology i w końcu wydaliście Unholy Man. Dlaczego Unholy Man przeleżało dobre cztery lata, nie doczekawszy się wydania? Jakie czynniki na to wpłynęły?
Zdecydowanie masz rację – porównując do lat poprzednich, w tym roku wokół Sauron działo się bardzo dużo. Oprócz dwóch dużych wydawnictw, które wspomniałeś, skupiamy się również na pracy nad nowym materiałem, który, mam nadzieję, ukaże się w przyszłym roku.
Praca nad Unholy Man kosztowała mnie dużo czasu i wysiłku. Jestem z tym materiałem mocno związany emocjonalnie, ponieważ jego tworzenie przebiegało na tle bardzo istotnych zmian w moim życiu. W pewnej chwili żonglowałem zbyt wieloma piłkami i część z nich musiałem po prostu „upuścić” – między innymi sprawy związane z promocja Unholy Man musiałem przesunąć do listy oczekujących. Nie czułem się dobrze, poddając się na ostatniej mili, ale wtedy nie miałem innego wyjścia. Wróciłem do tematu dopiero wtedy, gdy byłem pewien, że mogę mu poświęcić należytą uwagę.
W czym tkwi główna różnica pomiędzy Hornology a Unholy Man? Jak scharakteryzujecie progres, którego doświadczył Sauron pomiędzy nagrywaniem tych albumów. Hornology wydaje mi się bardziej klasyczny, osadzony w gatunkowych schematach, natomiast na Unholy Man mam wrażenie, że mieliście większą ochotę na eksperymenty, co słychać już na 2000 Years Have Been Enough czy nawet Powrocie Na Czarcie Bagna, który z samego początku zaskakuje połamanym riffem.
Dla mnie to bliźniacze materiały. Może wynika to faktu, że oceniam je jako gitarzysta (choć jestem odpowiedzialny za całą muzykę). Riffy i schemat numerów nie odbiegają znacznie od siebie. Podobnie mają się wokale P.W. – na Hornology jest w tym obszarze może nawet bardziej eksperymentalny… Różnica jest natomiast w aranżacjach. Na Unholy Man szukałem rożnych, wykręconych brzmień klawiszy, którymi starałem się uzupełniać te kompozycje. Starałem się je wrzucać w tle – tak, żeby podbijały riffy, ale też tak, żeby były odpowiednio wyraziste.
Pierwsze kroki z Sauronem postawiliście na samym początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy polski ekstremalny metal dopiero raczkował. Wydaje się, że od tego okresu minęła cała epoka. Jak zmieniła się przez ten czas scena? Lepiej się uprawiało wówczas black metal, czy to jednak dzisiejsze czasy wydają się złote dla polskiej sceny, są lepszym momentem na granie ekstremalnego metalu?
Minęło nawet kilka epok ;). Scena zmieniła się przez ten czas diametralnie, chociaż nie mogę powiedzieć, żebyśmy w latach 90. narzekali na brak kapel grających metal. Nie każdego natomiast było stać na zarejestrowanie jako tako brzmiącego demo, także widoczność kapel była głównie lokalna. Grało się za to sporo koncertów i frekwencja była zawsze bardzo wysoka – ludzie głównie w ten sposób mogli posłuchać radosnej twórczości kumpli z technikum ;). Zupełnie inne były realia grania w kapeli. Dobry sprzęt był poza zasięgiem, a polskie produkty jakością nie grzeszyły. Mimo to ludzie byli pełni determinacji, żeby robić hałas za wszelka cenę.
W tej chwili dostęp do sprzętu, instrumentów, nagrań, itp. jest nieporównywalnie lepszy. I to słychać/widać na pierwszy rzut oka/ucha! Dzisiejsza polska scena jest pełna wyśmienitych hordes, które reprezentują najwyższy poziom. Osobiście uważam, że wśród scen ekstremalnych – Polska obecnie nie ma sobie równej. Wszędzie jest pełno kapel, ale w wielu przypadkach prym wiodą dinozaury, którzy szlify zdobyli na przestrzeni ostatnich 2, 3 dekad i pozostają główną siłą napędową sceny. W przypadku Polski w ostatnich latach nastąpił prawdziwy wysyp bdb zespołów o precyzyjnie określonej tożsamości, tworzonych przez wysoce płodnych i kreatywnych muzyków. Chłopacy szczerze wpędzają mnie w kompleksy, ale kompleksów na takim podłożu życzyłbym każdemu, kto szczerze kocha muzykę ;).
À propos współczesnej sceny. Gdy jesteście na gigach i widzicie „hipsterską” młodzież, która przychodzi na koncerty, bo jest to teraz modne, bo Furia, Mgła jeździ po modnych festiwalach, to nie wydaje się Wam, że współczesna scena nie skręciła za bardzo w kierunku mainstreamu?
To dość ciężkie pytanie, bo odpowiedź to materiał na doktorat ;). Jeżeli mowa o black metalu, to (według twórców) ta scena skręciła w kierunku mainstreamu już w chwili, gdy Vikernes udzieli wywiadu do Kerrang! Ja osobiście ani nie czuje się w obowiązku, ani też nie uważam za słuszne „pilnowania czystości”’ czy kierunku, w którym zmierza scena. Zbyt wielkim jestem chyba egoistą i introwertykiem, żeby zwracać uwagę na to, czy młodzież wokół jest hipsterska, czy jakaś tam. Tym bardziej, że jestem już w tym wieku, że gdy uśmiechnę się na ulicy do ładnej laski, w odpowiedzi mogę liczyć co najwyżej na zdegustowany grymas pod tytułem „spieprzaj, stary perwersie!” ;).
Na samym początku byliście zainteresowani tematyką satanistyczną, okultystyczną, z czasem mocno weszliście w tematy pogańskie, aby z powrotem powrócić do pierwotnych inspiracji. Wydaje się, że dzisiaj jesteście bardzo oldschoolowi, bo współcześni black metalowcy niejednokrotnie sięgają chociażby po nihilistyczną poezję w swoich tekstach. Dalej będziecie wierni swoim satanistycznym korzeniom w tematyce tekstów?
Teksty to domena P.W. [wokalista Sauron, przyp. red.]. Odzwierciedlają one, co mu w danym momencie w jego czarnej duszy dudni. Osobiście namawiam go do powrotu do ogólnie rozumianego rodzimowierstwa. Po latach mogę stwierdzić, że zdecydowanie bliżej mi do tych klimatów niż do szatana. Uważam, że tematyka pogańska/słowiańska to bardzo wdzięczne źródło inspiracji. Dodatkowo polskojęzyczne teksty mogą liczyć na rabaty w Czyśćcu u Nihila…
Rozumiem, że zamierzacie iść za ciosem i na przyszły rok przygotowujecie absolutnie premierowy materiał? Macie jakieś pomysły? W jakim kierunku podąży Sauron na nowych nagraniach?
Jedna z lepszych, tegorocznych nowin z obozu Sauron to decyzja Rzeczego o powrocie na stołek garowego. Nowy materiał zarejestrujemy ponownie z żywą perkusja, z czego cieszę się jak uczniak! ;). Na pierwszy rzut postanowiliśmy nagrać mini materiał będący kombinacją kilku starych i kilku nowych kawałków. Głównym powodem jest potrzeba zweryfikowania, jak nam się w takiej konfiguracji pracuje. Do tego musimy się sporo nauczyć w kwestiach związanych z nagrywaniem/produkcją/miksem w dzisiejszych czasach, także ten przejściowy materiał traktujemy jako rozpoznanie walka. Zaraz potem – bogatsi o nowe doświadczenia – zabieramy się za długograja. Nowe numery są dla mnie klimatem kontynuacją Krainy Martwego Słońca, ale żeby móc je naprawdę ocenić – trzeba poczekać aż je wreszcie nagramy ;).
Koncerty wpisują się w Wasze plany na najbliższą przyszłość?
Na razie jest to temat zupełnie poza naszym zasięgiem. Jasne, że chciałbym kiedyś jeszcze zagrać, ale jako że leciwi już z nas panowie – musiałaby to być jakaś naprawdę dobra impreza. Kto wie – może nowy materiał rozbudzi w ludziach głód zobaczenia dziadków z Sauron live? ;).
Jesteście na krajowej scenie blisko 25 lat. Nie było przez ten czas momentów zwątpienia? Szczególnie, że Wasze drogi nie były usłane różami.
Jasne, że były ;). Zaczynaliśmy jako gołowąsy. Sauron był z nami przez całą burzę hormonalną, boleści dorastania, pierwsze i kolejne rozczarowania dorosłości, itd. Obecnie jest świadkiem spełnienia i akceptacji, które dają nam komfort psychiczny polegający na umiejętności położenia lachy na konwenanse, oczekiwania z zewnątrz i jałową krytykę ;).
Oczywiście cieszą mnie wszelkie słowa uznania i przejawy sympatii, ale Sauron nie jest narzędziem, którym chcemy cokolwiek komukolwiek udowadniać. Okrzepliśmy między sobą na tyle, że możemy teraz kontynuować we własnym tempie, skupiając się na zaspokajaniu własnych potrzeb.
Na sam koniec mam pytanie odnoszące się do ostatnich wydarzeń. PiS przejął w Polsce bezwzględną władzę. Zwiastuje to lepsze czy gorsze czasy dla polskiego black metalu? Uważacie, że nowy minister kultury, wzorem swoich kolegów ministrów ze Skandynawii, zacznie wspierać scenę, kupując dla zespołów na przykład autokary do tras koncertowych?
To kolejny temat na rozprawkę ;). Osobiście jestem bardzo rozczarowany polską sceną polityczną. Jedno, czego jestem pewien, to że za cztery lata decydującą większością wygra ugrupowanie będące w totalnej opozycji do PiS… Nie zmienia to faktu, że żaden z rządów nie zdołał przekonać Polaków do tego, że warto jest dobrze życzyć sąsiadowi, a państwo i urzędnicy są od tego, żeby wspierać obywateli i im służyć. Sedno sprawy w tym, że kupowanie autokarów na trasy dla zespołów to rezultat zupełnie innej mentalności i świadomości społecznej. Ale o tym szerzej przy piwku… ;).
Dziękuję za rozmowę!
Fot.: Via Nocturna