Baranovski

Aktualnie na słuchawkach #2: Dido, Foals, Durand Jones & The Indications oraz Stella Donnelly

W drugiej odsłonie cyklu Aktualnie na słuchawkach mierzymy się z dość głośnymi marcowymi premierami muzycznymi. Jesteście ciekawi, jak wypada Dido na swoim pierwszym krążku od lat?

A może chcecie sprawdzić, jak naszym zdaniem wypada pierwsza część muzycznego dyptyku grupy Foals?

W dzisiejszej odsłonie nie zabraknie także omówienia debiutanckiej płyty młodej australijskiej wokalistki oraz najnowszego dokonania soulowej formacji Durand Jones & The Indications.

Dobra wiadomość jest taka, że dwie grupy z tego zestawienia wystąpią na tegorocznym OFF Festivalu.


Wykonawca: Dido

Tytuł: Still on My Mind

Data premiery: 8 marca 2019

Czego jak czego, ale tego, że najnowszy album Dido będzie tym najbardziej zaskakującym w niniejszym zestawieniu, to się nie spodziewałem. Z wiadomych względów status artystki i jej niebywały sukces (single Thank You, współpraca z Eminemem i piosenka Stan czy White Flag) nakazują kojarzyć ten album z popowym mainstreamem, który niekoniecznie będzie należeć do tych lekkostrawnych, ale z pewnością będzie wypełniony radiowymi hitami. Nic bardziej mylnego – Still on My Mind to krążek spokojny, bardzo w stylu indie i – odważę się wysunąć takie stwierdzenie – minimalistyczny. Na początku może się nawet wydawać, że jest on do bólu monotonny i trudno będzie rozróżnić, w którym momencie jeden utwór się kończy, a drugi zaczyna. To jednak również mylne przeświadczenie, które znika już w trakcie drugiego przesłuchania. Styl Dido nie uległ jakiejś większej zmianie – to wciąż ten sam ciepły, jakby lekko nieobecny i melodyjny głos, ale do repertuaru stricte muzycznego wokalistka dołożyła niemało elektroniki, która daje o sobie znać na większości piosenek. Na szczęście ten eksperyment można uznać za udany, ponieważ owe wstawki nie dominują, ani nie zakrywają istotniejszych aspektów każdej piosenki. To całkiem przyjemny album – nie wybitny i z pewnością nie taki, przy którym chciałoby się zostać długie miesiące, ale warto dać Dido szansę, tym bardziej że balladowa część Still on my mind sprawdza się świetnie.

Najsilniejszy punkt: Take You Home, You Don’t Need a God, Hurricanes

Ocena: 7/10

Dido - Hurricanes (Official Lyric Video)



Wykonawca: Foals

Tytuł: Everything Not Saved Will Be Lost (part 1)

Data premiery: 8 marca 2019

Z tą płytą mam ogromny problem. Potrzebowałem kilkunastu przesłuchań, żeby się wreszcie do niej przekonać. Dopiero po kilku godzinach spędzonych z najnowszym materiałem Foals poszczególne elementy tej układanki zaczęły do mnie przemawiać. Jednak po pierwszych trzech przesłuchaniach całej płyty nie byłem w stanie wskazać nawet jednego utworu, który przypadłby mi do gustu. Był nawet taki czas, że Everything Not Saved Will Be Lost (part 1) był moim głównym kandydatem na szmirę miesiąca. W którymś momencie w końcu coś zaskoczyło i ostatecznie jestem w stanie wycenić nowy krążek Foals pozytywnie, ale z ostateczną oceną prawdopodobnie należy poczekać, aż grupa wyda drugą część, stanowiącą dopełnienie aktualnie omawianego materiału. Mój główny zarzut to niestety zbyt dużo kąśliwej, agresywnej elektroniki, a zdecydowanie za mało rocka. Każdy utwór to co prawda nie lada doświadczenie, bo muzycznie dzieje się tu naprawdę dużo, ale nie potrafię pozbyć się wrażenia, że od nadmiaru jest tu wręcz ciężkawo i duszno. Wiele kompozycji, takich jak White Onions, ratuje w głównej mierze wokal Yannisa. Prawdopodobnie jestem w mniejszości, ale niestety nie potrafię docenić tej płyty. Stąd dość niska ocena końcowa. Głównie dlatego, że był to jeden z tych albumów, który nie “wchodził” gładko, a prawdopodobnie do czasu wypuszczenia jesienią tego roku drugiej części niechętnie będę wracał do Everything Not Saved Will Be Lost (part 1).

Najsilniejszy punkt: In Degrees, On The Luna, Exits

Ocena: 5,5/10

FOALS - On The Luna [Official Music Video]



Wykonawca: Stella Donnelly

Tytuł: Beware of the Dogs

Data premiery: 8 marca 2019

Ta płyta to bardzo ciekawy debiut – pozornie banalny, przepełniony lekkością, tak aranżacyjną, jak i wokalną -młodziutkiej Australijki Stelli Donnelly. Jednak stylistyka indie pop to tylko fasada, rodzaj zręcznej zmyłki i uśpienia czujności słuchacza, który gdy tylko skupi się na tekstach, odkryje szybko szokującą, kompletnie niewspółgrającą z głównie balladowymi nutkami warstwę liryczną. To tutaj Stella Donnelly pokazuje swoją całą siłę. W najbardziej znanym singlu Australijki – Boys Will Be Boys – artystka bez ceregieli śpiewa o gwałcie popełnionym na jej przyjaciółce, bez pardonu wytykając otoczeniu bierność i nieme przyzwolenie. A utwór ten nagrała na kilka miesięcy przed wybuchem ruchu #MeToo! Z kolei pointa Season’s Greetings jest nad wyraz wyraźna i bezlitosna. W zasadzie większość utworów za fasadą słodyczy kryje dość smutny podtekst. Z tego względu można uznać Beware of the Dogs za płytę kontrowersyjną. Z drugiej strony – czy śpiewanie głośno o rzeczach, które powinny być normą, a nią nie są, to kontrowersja? Muzycznie oczywiście mamy do czynienia z popem, ale znajdziemy sporo inspiracji folkiem oraz wtrąceń lekko gitarowych czy też ukulele. Ten album to czysta przyjemność, mimo iż nie jest to gatunek muzyczny, który jest moim docelowym wyborem. Zdecydowanie warto!

Najsilniejszy punkt: Mosquito, Boys will be Boys, Season’s Greetings

Ocena: 8/10

Stella Donnelly - 'Boys Will Be Boys' (Official Music Video)



Wykonawca:  Durand Jones & The Indications

Tytuł: American Love Call

Data premiery: 1 marca 2019

To zdecydowanie najlepszy i najbardziej wartościowy album z niniejszego zestawienia. W zasadzie cokolwiek napisałbym o American Love Call – już mam poczucie, że nie będę w stanie w pełni oddać wyjątkowości tej płyty. Durand Jones & The Indications stworzyli album, który jest swoistym wehikułem czasu. Zatapiając się w konkretne piosenki, nie sposób nie odnieść wrażenia, że słuchamy soundtracku z biograficznego filmu traktującego o życiu którejś z legend soulu. Mamy do czynienia z płytą, która będzie świetna tak dziś, jak i za piętnaście lat – mimo że brzmi tak, jakby powstała kilkanaście lat temu, ale tekstowo można zauważyć tematy, które są aktualne dla dzisiejszego odbiorcy, co jest szczególnie widoczne w otwierającym Morning in America. Muzycznie oczywiście dominuje soul, ale na niektórych piosenkach przebijają funkowe rytmy. The Circles brzmi tak, że instynktownie czekamy na charakterystyczny, głęboki głos Barry’ego White’a. Z kolei do True Love z powodzeniem mógłby zarapować dawny Snoop Dogg bądź nieżyjący już 2 Pac. Dużo na płycie opowieści o miłości, ale na szczęście tekstom daleko do tandety kojarzonej z radiowych hitów. American Love Call to płyta, której nie sposób nie pokochać – sprawdzi się bowiem w każdej sytuacji (wyłączając imprezowe szaleństwa), a muzyczni wrażliwcy poczują się z tymi dźwiękami jak w bajce. To jedno z tych dzieł, które wlewają w człowieka pokłady optymizmu i budują pozytywny nastrój na resztę dnia, dlatego lubię sięgać po nią rano. Na ten moment to mój główny kandydat na płytę roku.

Najsilniejszy punkt: Cały album

Ocena: 10/10

Durand Jones & The Indications - Morning in America


Fot.: Mystic Production,  BMG Rights Management, Secretly Canadian, Sony Music

Baranovski

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *