Kontynuujemy naszą serię Aktualnie na słuchawkach. Ostatnie miesiące wypełniały mi grafik po brzegi, dlatego też, mimo że słuchałem nowości muzycznych, nie mogłem znaleźć chwili na powiedzenie o nich kilku słów.
W efekcie cykl, który miał być prowadzony regularnie, przepadł w odmętach braku czasu. Zwątpiłem w sens prowadzenia tej serii, na szczęście pomogliście mi podjąć słuszną decyzję (tym bardziej że wciąż tkwi we mnie potrzeba dzielenia się muzycznymi odkryciami) – w niedawno prowadzonej na naszym Facebooku ankiecie zapytaliśmy Was, czy chcecie czytać takie artykuły i miażdżąca większość (87%) była za kontynuowaniem naszego muzycznego cyklu.
Dlatego też oddaję Waszej uwadze trzeci odcinek, w którym omawiam najnowsze płyty The Raconteurs, Local Natives oraz Bibio. Wspomniane albumy nie są jakoś niesamowicie nowe, bo pochodzą z przełomu kwietnia i maja, a także czerwca, ale mogę zapewnić, że będzie za to spora muzyczna różnorodność!
Wykonawca: Local Natives
Tytuł: Violet Street
Data premiery: 26 kwietnia 2019
Grupa, którą darzę niezwykłym sentymentem za jedną z moich ulubionych piosenek w życiu – Mt. Washington z płyty Hummingbird z 2013 roku, prezentuje czwarty album w swojej karierze. I trzeba przyznać, że Violet Street miło zaskakuje. Nie jest to może jakiś rewelacyjny album, który wyniesie amerykańską grupę z Silver Lake na mainstreamową scenę, ale ten album potrafi dać odbiorcy mnóstwo satysfakcji. Pierwsze przesłuchanie przesadnie nie napawa optymizmem – nie byłem w stanie wydobyć choćby jednego utworu, który z miejsca skradłby moje serce, za to miałem już dwie piosenki, które kandydowały do miana “przełącz mnie”. Nie zamierzałem jednak się poddawać, gdyż Lokalni Tubylcy mają u mnie spory kredyt zaufania za swoje dwie pierwsze płyty. Violet Street jest dla mnie miłym odświeżeniem – zespół wziął najlepsze elementy z Gorilla Minor (zadziorność) oraz Hummingbird (nastrojowość), dopisując do tego nową, eksperymentalną nutę. Na pewno podoba mi się ich chęć eksplorowania nowych muzycznych rejonów, choć ta nie w każdym wypadku wypada dobrze. Promujący płytę utwór, When Am I Gonna Lose You, bardzo silnie kojarzy się z dokonaniami Maroon 5 i w dużym stopniu nie brzmi jak Local Natives. Z kolei Megaton Miles drażni, uwiera i sprawia wrażenie artystycznego chaosu, z którego trudno cokolwiek wyłuskać. Jednak zaraz potem przeskakujemy do Someday Now, które wyraźnie zwalnia i swoim kojącym rytmem pretenduje do miana jednego z ulubieńców tej płyty, a Tap Dancer to druga najlepsza ballada w historii grupy. Warto dać im szansę, ale trzeba Violet Street posłuchać więcej niż raz.
Najsilniejszy punkt: Tap Dancer, Someday Now
Ocena: 6,5/10
Wykonawca: The Raconteurs
Tytuł: Help Us Stranger
Data premiery: 21 czerwca 2019
Ponad jedenaście lat czekania. Mało kto w ogóle wierzył, że The Raconteurs jeszcze mają przed sobą jakąś przyszłość. A jednak Jack White (którego – mam nadzieję – przedstawiać nikomu nie muszę), Brendan Benson, Jack Lawrence oraz Patrick Keeler ponownie wkroczyli do studia i nagrali soczysty, jedyny w swoim rodzaju album, który nie ma prawa nikogo znudzić. To płyta tak zaskakująca, tak piekielnie różnorodna i przy tym tak niesamowicie udana, że jest moim kandydatem do muzycznego top 10 2019 roku. Help Us Stranger trudno w ogóle zmieścić w jakichś gatunkowych ramach. Oczywiście to rock, ale order należy się temu, kto z powodzeniem przypisze ogólny koncept albumu, do któregoś jego odłamu. Mamy tu dużo garage i vintage rocka wymieszanego z funkiem w stylu The Rolling Stones i te aspekty są na najnowszym krążku tej supergrupy najbardziej widoczne. Czwartym najczęściej pobrzmiewającym stylem jest blues. Ale ci genialni muzycy wypełnili swój najnowszy materiał całym oceanem brzmień i gwarantuję, że będziecie się dobrze przy tej płycie bawić zarówno po piątym, jak i po pięćdziesiątym jej przesłuchaniu. Główna w tym zasługa niesamowicie uzupełniającego się duetu Benson-White. Ten pierwszy emanuje spokojem, potrafi ukoić prostotą wokalu i daje wytchnienie od wokalnej ekwilibrystyki tego drugiego, która przepełniona jest szaleństwem i energią. Jednak największą zaletą albumu jest fakt, że grupa pozostała wierna swoim ideałom – na Help Us Stranger nie znajdziecie nawet jednego singla skrojonego pod stacje radiowe. Nie ma mowy. A mimo to każda z piosenek daje cholerną satysfakcję z przesłuchania. Podsumowując: Dziś, kiedy myślę o starym, dobrym rocku, to mam w głowie The Raconteurs.
Najsilniejszy punkt: Całość.
Ocena: 10/10
Wykonawca: Bibio
Tytuł: Ribbons
Data premiery: 12 kwietnia 2019
Ribbons – najnowsza propozycja brytyjskiego muzyka Bibio – to dzieło zdecydowanie odstające od moich codziennych muzycznych wyborów. A jednak płyta ta urzekła mnie na tyle, że zdecydowałem się umieścić ją w niniejszym zestawieniu. Tym bardziej że polski internet naprawdę niewiele na jej temat mówi, a myślę, że warto ten stan rzeczy odmienić. Już sama okładka urzeka, jednak wiadomo – w muzyce nie liczy się nic innego niż dźwięk. A na tym polu album Ribbons wypada bardzo przyzwoicie. Album utrzymany jest w duchu folktroniki (do niedawna nie wiedziałem, że takowy istnieje) i w zasadzie to najlepsze jego określenie. Bibio zabiera słuchacza w podróż na łąki, do lasów, siada między nami przy ognisku i rozpoczyna swoje balladowe granie, wypełnione głównie mandoliną, przeplataną z instrumentami smyczkowymi, a w tle usłyszymy z pewnością trel ptaków czy cykanie świerszczy. To album delikatny niczym tytułowe wstążki; zdecydowanie wyciszający, pozwalający nabrać dystansu do zabieganej rzeczywistości. Dodam jeszcze, że często towarzyszy mojej kilkumiesięcznej córce i zdecydowanie ta muzyka sprawia jej przyjemność, co dla mnie jest kolejnym atutem Bibio. Niektóre piosenki, takie jak Pretty Ribbons and Lovely Flowers budzą skojarzenia z dokonaniami Sigur Rós. Ribbons to mieszanka utworów instrumentalnych z tymi tekstowymi – gdy jednak pojawiają się słowa, są z reguły nostalgiczne, oniryczne, skupione na naturze, ulotności i błędach, jakie popełnia człowiek. Dajcie szansę Bibio – kto wie, może odkryjecie odrobinę piękna i znajdziecie chwilę wytchnienia? Ta płyta sprawi, że wakacyjny nastrój zostanie z Wami na dłużej.
Najsilniejszy punkt: Curls, Ode to Nuthatch
Ocena: 7,5/10
Fot.: Lorma Vista, Third Man, Warp