aktualnie

Aktualnie na słuchawkach #7: Eminem, Cambriana, Beans on toast, The Avalanches

Witamy w kolejnej odsłonie cyklu Aktualnie na słuchawkach, w którym będziemy dzielić się przemyśleniami na temat czterech płyt, wystawimy im oceny, wskażemy naszym zdaniem najmocniejsze oraz najsłabsze utwory i podzielimy się z Wami teledyskami (jeśli będą dostępne). Słuchanie kolejnych płyt na potrzeby tego cyklu to dla nas poszerzenie horyzontów, wyjście ze strefy komfortu, eksploracja nieznanych muzycznie terytoriów i przede wszystkim dobra zabawa. 

W nowej odsłonie Aktualnie na słuchawkach omawiamy tylko i wyłącznie nowości muzyczne z poprzedniego miesiąca. Dlatego też dziś przeczytacie (i, miejmy nadzieję, posłuchacie) nowości grudnia, za miesiąc nowości stycznia, później nowości lutego itd. Nasze teksty będą się ukazywać za każdym razem w ostatnim tygodniu miesiąca. Da nam to łącznie 48 recenzji płyt rocznie. W każdym miesiącu postaramy się umieścić w zestawieniu przynajmniej jedną płytę mainstreamową oraz wyłuskać takie płyty, po które naszym zdaniem warto sięgnąć, mimo niskiej lub nawet znikomej rozpoznawalności muzyków, którzy ją stworzyli. Dodatkowo postaramy się napisać, z jakim artystą lub albumem kojarzy nam się omawiany wykonawca lub jego płyta. 

Nasz zespół redakcyjny odpowiedzialny za Aktualnie na słuchawkach to Patryk Wolski i Mateusz Cyra. Patryk jest miłośnikiem rocka, głównie pociągają go odłamy hard i stoner. Mateusz z kolei to niepoprawny Stan Eminema, miłośnik lirycznego rapu oraz amator jazzu i muzyki filmowej. Naszym wspólnym mianownikiem jest naprawdę szeroko pojęty indie rock oraz muzyka folk. Możecie spodziewać się zatem sporej różnorodności muzycznej. 


Mateusz Cyra: 

Wykonawca: The Avalanches 

Tytuł: We Will Always Love You

Data premiery: 11 grudnia 2020

Najsilniejszy punkt: Interstellar Love

Najsłabszy punkt: Born to Lose

Gatunek: electonica, neo-psychodelia

Kojarzy mi się z: The Chemical Brothers, Daft Punk

Ocena: 7/10

Na początku wyznanie: nie znam wcześniejszego dorobku grupy i niestety nie zdążyłem nadrobić dwóch poprzednich albumów. O The Avalanches gdzieś już kiedyś mi mówiono i bardzo prawdopodobne, że zdarzyło mi się słyszeć jedną czy dwie piosenki, jednak nie było to słuchanie w pełni świadome. Może to i dobrze, tym bardziej że na przestrzeni lat skład zespołu uległ znacznemu przetasowaniu, a ja podchodziłem do tej płyty zupełnie na świeżo, absolutnie bez żadnych oczekiwań. Reprezentowany przez The Avalanches gatunek to rejon dla mnie bardzo odległy, tym większe zatem było moje zdziwienie, gdy okazało się, że czuje się z krążkiem We Will Always Love You całkiem dobrze i po pierwszym przesłuchaniu miałem silną chęć na powtórkę. Wpływ ma na to imponująca lista gości (prawie czterdziestu!), dzięki którym mamy tu sporą różnorodność muzyczną, zmiksowaną pod elektronicznym sztandarem licznych sampli. Imponująca lista 25 piosenek została spięta w tym concept-albumie tematyką wiecznej, ogromnej niczym wszechświat nieskończonej miłości, co zresztą sugeruje już sama okładka, przedstawiająca Ann Druyan, która wysłała w kosmos dźwięk swojego bijącego serca w ramach programu Voyager Golden Record. Może na papierze brzmi to trywialnie, jednak po przesłuchaniu opowieści, którą snują wszyscy muzycy, nie sposób nie poczuć jakiejś mieszanki nadziei i przerażenia. Z jednej strony właśnie dostaliśmy muzyczny opatrunek na duszę, z drugiej zaś We Will Always Love You dobitnie uświadamia nam, jak malutcy i ulotni jesteśmy wobec rzeczy tak potężnych, jak miłość i wszechświat. To bardzo ciekawy album, który ma spore szanse podzielić odbiorców. Warto dać mu szansę, choćby po to, żeby przekonać się, czy taki muzyczny eksperyment nam odpowiada. 

The Avalanches - Interstellar Love ft. Leon Bridges


Wykonawca: Eminem

Tytuł: Music To Be Murdered By (Side B)

Data premiery: 18 grudnia 2020

Najsilniejszy punkt: wszystko 

Najsłabszy punkt: brak

Gatunek: lyrical rap

Kojarzy mi się z: Eminemem, Bad Meets Evil

Ocena: 10/10

Znowu pora na wyznanie: jestem fanem Eminema już od dwudziestu lat. Moje konto na last.fm dumnie pokazuje kilkadziesiąt tysięcy przesłuchań jego muzyki, każda płyta to przynajmniej 2, 3 tysiące odtworzeń. Nie mogę być obiektywny. Nie zamierzam. Ten człowiek i jego artystyczny dorobek to kawał mojego życia. Mój najdłuższy związek. Analiza jego muzyki to jedna z moich życiowych pasji. Studiuję jego piosenki miesiącami. Każda osoba, która zdążyła mnie trochę poznać, ma później w głowie automatyczne skojarzenie: Eminem – Mateusz. Opowiedziałem Wam historię mojego muzycznego życia w największym możliwym skrócie. Przejdźmy zatem do samej płyty – Slim Shady już drugi raz w 2020 zaskoczył fanów, wydając nie jeden, a dwa albumy. Czy aby na pewno wydanie „Strony B” było tak wielkim zaskoczeniem? Nie do końca. Najwierniejsi fani śmiało mogli przypuszczać, że „Strona B” płyty Music To Be Murdered By powstanie, ponieważ sugerował to sam Marshall w jednej piosence na „Stronie A”, a już miesiąc przed publikacją drugiego albumu kilka osób ściśle związanych z Eminemem zaczęło w social mediach zamieszczać dość jednoznaczne wpisy na ten temat. Nie zamierzam nikogo przekonywać do tego albumu – ludzie mają dość spolaryzowane zdania na temat jego osoby i muzyki, jaką tworzy. Jedni go hejtują i obojętnie, co by wypuścił, to zawsze spotka się z negatywnym odbiorem, a inni go kochają i połykają jak młode pelikany każdą nową piosenkę, którą prawie 50-letni raper wyda. Nie potrafię wskazać swojej ulubionej piosenki, to zbyt trudne zadanie. Jednego dnia uważam, że to właśnie Higher, natomiast innego jestem zakochany po uszy w Black Magic. Zresztą prawda jest taka, że ja ciągle się tej nowej płyty uczę i nie jestem w stanie nawet stwierdzić, czy wolę „Stronę A” czy „Stronę B”. W każdym razie ta nowa płyta to jest liryczna rakieta, ten człowiek tekstowo tworzy rzeczy, których nikt inny nie potrafiłby osiągnąć. Wpada na tak nieoczywiste pomysły, nadaje nowych znaczeń słowom, sypie podwójnymi, a nawet i potrójnymi znaczeniami jak z rękawa i tym albumem udowadnia fanom, ale też chyba przede wszystkim sobie, że rapem potrafi się wciąż fenomenalnie bawić i wciąż prześcigać samego siebie. Arcydzieło. 

Eminem - Higher (Official Video) Explicit


Patryk Wolski:

Wykonawca: Beans On Toast 

Tytuł: Knee Deep in Nostalgia

Data premiery: 1 grudnia 2020

Najsilniejszy punkt: The Album of the Day, No Need to Be Frightened, My Favourite Teacher

Najsłabszy punkt: What Would Willie Do?

Gatunek: folk, country, indie rock

Kojarzy mi się z: Father John Misty, Piotr Bukartyk

Ocena: 7/10

Jay McAllister, tworzący pod pseudonimem Beans On Toast, okazał się intrygującym człowiekiem, który wie, o czym chce śpiewać. A śpiewa o prostych rzeczach, które wypełniają jego życie. Tytuł płyty przygotowuje nas zresztą na to, jakiego rodzaju będzie to podróż – Knee Deep in Nostalgia to wspomnienia artysty zarówno z dzieciństwa, jak i z czasów dorosłości – przy czym spotkani ludzie i rodzina najgęściej uzupełniają jego teksty. A opowiada o tym bardzo przyjemnie i bezpośrednio, nie siląc się na kwiecisty język i poetycki styl. Pod tym względem przypomina mi twórczość Piotra Bukartyka, który również ujął mnie tym, że udowodnił, iż można napisać ładne piosenki i jednocześnie prosto mówić, co autor ma na myśli. Przykłady? W My Favourite Teacher opowiada o swojej edukacji, i to nie tylko tej szkolnej, ale również życiowej, z pięknym przekazem, że uczymy się od innych przez całe życie. W The Album of the Day wzrusza wspomnieniem o rzadkich sytuacjach, gdy spędza wolny dzień sam na sam ze swoją córką, słuchając płyt. Nawet nie będąc przekonanym co do idei rodzicielstwa, z każdym odsłuchem tego utworu mam ciarki. Po więcej informacji na temat poszczególnych utworów zapraszam na oficjalny profil artysty na Facebooku – swego czasu opowiedział o powstaniu każdego z kawałków na tej płycie. Najnowsza płyta Beans On Toast nie jest za to nazbyt różnorodna muzycznie. To tego typu gość, który wychodzi z gitarą na scenę i to powinno wystarczyć. Dużo więc jest tu kompozycji nieskomplikowanych muzycznie, przez co nic na dłużej nie wpada w ucho. Pojawia się odrobina country, a nawet jeden rockowy kawałek, ale poza tym nie mamy tu jakichś wbijających w fotel dźwięków. Jakby ktoś mi kazał wyróżnić jeden utwór pod kątem muzycznym, to wybrałbym No Need to Be Frightened, ze względu na ładne chórki i magiczną atmosferę, którą udało się na chwilę obudzić. Knee Deep in Nostalgia to dobra płyta, jeśli lubicie tego rodzaju niepokornych grajków, którzy po prostu chcą sobie zaśpiewać kilka piosenek o własnym życiu.

Beans on Toast - The Album of the Day


Wykonawca: Cambriana

Tytuł: Hedonism

Data premiery: 18 grudnia 2020

Najsilniejszy punkt: Induction Bread, Hedonism, Huge!, This Is Water

Najsłabszy punkt: brak

Gatunek: art rock, indie rock, ambient

Kojarzy mi się z: ścieżka dźwiękowa do gry Life Is Strange

Ocena: 9/10

Odkrycie Cambriany to jedna z przyjemniejszych rzeczy, jaka mnie spotkała na przełomie 2020 i 2021 roku. Brazylijski zespół był mi dotychczas nieznany i odkrywając Hedonism, zorientowałem się również, że mój gust muzyczny na przestrzeni ostatnich kilku lat nieco spokorniał i fascynują mnie właśnie takie muzyczne podróże. Cambriana świetnie łączy rocka z nienachalną muzyką elektroniczną, która raczej kojąco buja, niż rozbudza do czerwoności. Wiele utworów charakteryzuje się spokojnym przepływem dźwięków, a nawet przypomina mi wrażenia z gry Life Is Strange – jeśli jeszcze tego nie wiecie, to mamy z Mateuszem lekkiego świra na tym punkcie i lubimy wyszukiwać muzykę pasującą do utworów oficjalnie występujących w grze. Jak coś jest podobne, to mówimy, że to mogłoby być na ścieżce dźwiękowej do Life Is Strange i kolekcjonujemy takich wykonawców. Można się więc spodziewać, że w tym cyklu jeszcze nie raz coś pojawi się pod symbolicznym hasztagiem #LikeLifeIsStrange.

W zasadzie w tej płycie odpowiada mi wszystko. Świetny wokal oraz chórki, świadome budowanie napięcia poprzez instrumenty, które na szczęście nie eskalują nagle do ściany dźwięku, czyli muzycznego bełkotu. Hedonism to czwarta płyta grupy, która aktywna jest już od 10 lat na scenie i chociaż nie znam jeszcze wcześniejszego dorobku grupy, to widać niezwykłą dojrzałość Cambriany i świadomość tego, co robią. Jestem zachwycony takimi utworami jak otwierający album, spokojny Induction Bread, melancholijny This Is Water czy niepokojący i najgłośniejszy w tym zestawieniu Huge! Hedonism to album niemal doskonały, a przyczepić mógłbym się jedynie do tego, że jest… za krótki. Ale to zarzut grubymi nićmi szyty i nie zmienia przecież faktu, że muzycznie jest to dla mnie piękne odkrycie i jeśli chociaż jedną osobę uraduję podzieleniem się tym znaleziskiem, to uznam to za sukces.

Cambriana - Huge! (Lyric Video)

aktualnie

Write a Review

Opublikowane przez

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *