AlterFest 2018, czyli niepowtarzalne koncerty w kościele: dzień drugi [relacja]

AlterFest to festiwal muzyczny, który od 2012 roku odbywa się w Mysłowicach i promuje szeroko rozumianą muzykę alternatywną. Organizowany przez Stowarzyszenie ART IN, a od roku 2016 wszystkie festiwal odbywa się w kościele ewangelickim. Tegoroczna edycja trwała od 20 do 21 lipca, a podczas niej odbyły się występy zespołów takich jak The Dumplings, BOKKA, L.Stadt, Małe Miasta, Trupa Trupa, Baasch, Carsky, Iowa Super Soccer, Wczasy, ŻAL, Wojtek Szczepanik oraz Bukowicz. Prezentujemy relację z drugiego dnia tego oryginalnego wydarzenia.

Drugi dzień AlterFestu rozpoczął swoim występem Wojtek Szczepanik, dzięki któremu po wnętrzu kościoła rozniosły się poruszające dźwięki. Muzyka ta była połączniem pianina i elektroniki, wpisując się w nurt modern classic. Elektroniczne modulacje potęgowały chwilami ambientową grozę, by przejść płynnie we fragmenty klasyczne. Artysta przyznał na początku, iż cieszy się kiedy może grać w kościołach (swój album nagrywał w trzystuletniej kaplicy) i chciałby zabrać publiczność w kosmos. Startowi wypraw towarzyszyły komunikaty, a dołączanie do pianina elementów elektronicznych sprawiało, że można było chwilami zamknąć oczy i poczuć się jak w berlińskim klubie techno. Z pewnością trudno było wtedy usiedzieć w miejscu. Budowane napięcie przyprawiało o ciarki i można byłoby rzec, iż muzyk chwilami stawał się drugim Jimkiem, by później zabrzmieć jak drugi Tiersen. Wirtuozeria na klawiszach i elektronice stała się elementem rozpoznawczym Wojtka i choć w każdej twórczości da się znaleźć powiązania z innymi artystami, tak w tym przypadku wydaje się, że o pomyłkę będzie trudno. Odkrywanie możliwości pianina podczas muzycznej podróży stało się fascynujące. Młody kompozytor otrzymał gromkie brawa i zaprosił chętnych odbiorców do rozmów po koncercie.

Następnie można było wybrać się na zewnątrz, na WCZASY. Bartłomiej Maczaluk i Jakub Żwirełło zaprezentowali brzmienia inspirowane latami 80. i 90., łącząc te zimnofalowe z synth-popowymi, okraszając je chwilami shoegaze’em. Teksty z przesłaniem opowiadały o miłosnych zawodach, odpoczywaniu, czy pracy zawodowej, a melorecytacja zgrywała się z syntezatorowymi i gitarowymi dźwiękami. Na początku zagrali Smutne disco, Weź mnie, by zakończyć Nowym światem. W trakcie koncertu na scenie pojawił się kolega duetu, Piotrek, który uczestniczył w tworzeniu ich płyty. Odbiorcy mogli też usłyszeć o przygodzie związanej z brakiem kabla do syntezatora, pozostawionym we Wrocławiu. Wszystko to opowiedziane zostało przez panów w sportowo-piżamowych, oryginalnych strojach.

Ciągle się boję, co będzie z nami?
Czy porwie nas technologiczny wir?
Czy już niedługo zamieszkamy z robotami?
Czy komputery będą mówić nam jak żyć?

Podskórne czipy, sztuczność oświadczeń
Cyfrowe koty i cyfrowe psy
Naciskasz przycisk, masz milion nowych wrażeń
Wielkie emocje na falach WiFi

W kościele energetyczny koncert zagrali Łukasz Lach, Adam Lewartowski, Andrzej Sieczkowski i Piotr Gwadera, czyli L. Stadt. Po pierwszym utworze okazało się, iż jednemu gitarzyście pękła struna, co przyjęto jako dobry znak. Rockowe utwory z domieszką psychodelii przeplatały ballady, a towarzyszyły im stroboskopowe efekty. Repertuar składał się z utworów z najnowszej płyty L. Story (choćby Oczy Kamienic) oraz tych wydanych wcześniej. Publiczność wsłuchiwała się w występ zarówno pod sceną, w głównej nawie, jak i na terenie wokół budowli – tam również nie można było narzekać na możliwości odbioru. Na zakończenie zaś wybrzmiał Londyn.

Na scenie pod chmurką pojawiły się MAŁE MIASTA, czyli dwóch Mateuszów: Gudel i Holak. Na początku wybrzmiały wersy nagrane wcześniej, by przygotować scenę na wejście hip-hopowego duetu śpiewającego Sprawdzam. Między utworami pojawiały się dotyczące ich komentarze oraz zachęcenie do klaskania. Wśród oświetlonych drzew usłyszeć można było między innymi Policjantów z MiamiListę życzeń.

Ostatni koncert na kościelnej estradzie należał do BOKKI, grupy tworzącej alternatywę i występującej w oryginalnym kamuflażu. Udany początek utworem Day 1 został przerwany przez problemy techniczne związane z podłączeniem sprzętu muzycznego. Członkom grupy nie zabrakło jednak zimnej krwi i przez około dziesięć minut widownia mogła wsłuchiwać się w elektroniczne dźwięki, by przeczytać później na ekranie: NIE WIEM, CZY WIECIE, ALE TERAZ JESTEŚMY ZESPOŁEM AMBIENTOWYM. A TAK SERIO ZIŚCIŁ SIĘ WŁAŚNIE NASZ NAJGORSZY KOSZMAR. Udało się jednak z niego obudzić – reszta okazała się bezbłędna. Utworom z płyt Life On Planet B, Don’t Kiss And Tell i Bokka towarzyszyły wizualizacje, na których dało się dostrzec islandzkie widoki. Liderka zdołała jeszcze przekazać publiczności, iż GRANIE W KOŚCIELE JEST EKSTRA, a bis dedykowany został tym, którzy wsparli zespół po przejściach (w zbiórce na odkupienie straconego w pożarze sprzętu). Rozbrzmiał wtedy cover Daydreaming zespołu Radiohead, który można było usłyszeć również na ich tegorocznym open’erowym koncercie.

Na On Lemon Stage pojawił się jeszcze CARSKY, czyli Paweł Karski, którego elektroniczny występ nie zgromadził wielu odbiorców – większość festiwalowiczów zakończyła przygodę z AlterFestem 2018 wraz z końcem koncertu BOKKI. Grupka tych, którzy zostali, dobrze bawiła się jednak tańcząc do DJ setu twórcy.

Teren kościoła ewangelickiego okazał się wyjątkowym miejscem dla muzyki, a koncertom w jego wnętrzu towarzyszyła niesamowita atmosfera. Nie zabrakło też, jak na każdym festiwalu, miejsca dla foodtracku, namiotu z kawą czy piwem. W koncertowym klimacie można było spędzić także czas wśród drzew, lampek i gwiazd, tuż obok neogotyckiej budowli sakralnej powstałej pod koniec dziewiętnastego wieku. Co ciekawe, w tym właśnie kościele w roku 2008 miało miejsce zakończenie Off Festivalu, połączone z koncertem zespołu Iron & Wine. Dwa dni mysłowickiego festiwalu z pewnością zaliczyć należy do udanych. Warto odwiedzić śląski AlterFest choćby po to, by przekonać się jak wybrzmiewają dźwięki z naścienną frazą w tle: Chwała Bogu na wysokości. Jedyną radą dla przyszłych uczestników będzie wcześniejszy zakup biletów, ponieważ nie tak łatwo zdobyć je tuż przed wejściem ze względu na sold-out. Tak przynajmniej było podczas tegorocznej edycji.

DZIEŃ PIERWSZY

Z Mysłowic relacjonuje Małgorzata Kilijanek.

Fot.: Zuzanna Łapka

Write a Review

Opublikowane przez

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *