O kim myślicie, słysząc słowo człowiek? O mężczyźnie czy kobiecie? Dziennikarka Caroline Criado Perez za pomocą bardzo licznych przykładów udowadnia, że domyślnym użytkownikiem większości dóbr wciąż jest mężczyzna, a konsekwencje tego faktu ponoszą kobiety. Uznawanie męskiej perspektywy za domyślną to nie neutralność płciowa, a systematyczna dyskryminacja. Niewidzialne kobiety udowadniają, że dane kształtują każdy sektor ludzkiego życia, a nieuwzględnianie informacji o kobietach, czyli połowie ludzkiej populacji, sprawia, że niebezpieczeństwo sprowadzenia płci żeńskiej do kategorii pod-typu mężczyzny – jak podkreśla Perez – wciąż jest bardzo realne. To nieprawdopodobnie interesujące, momentami szokujące dzieło, które powinna przeczytać każda kobieta i powinien przeczytać każdy mężczyzna. Tylko zdając sobie sprawę z tego, jak funkcjonuje rzeczywistość, w której żyjemy, jesteśmy w stanie jakkolwiek działać. Jeśli uważacie, że luka w danych to nie problem albo istnieją ważniejsze kwestie, to tym bardziej sięgnijcie po tę lekturę. Dowiedzcie się, jakim cudem leki przeznaczone dla mężczyzn niekoniecznie działają na kobiece organizmy, sprawdźcie, czemu to kobiety marzną w miejscach pracy i doświadczają realnych luk płacowych oraz przekonajcie się, czy zdawaliście sobie sprawę z wymazania wizerunku kobiet z historii ludzkości.
Autorka już we wstępie rozróżnia definicję płci biologicznej (zespół cech biologicznych decydujących o byciu mężczyzną lub kobietą – XY i XX) od płci kulturowej (to, jak kobiety są traktowane w związku z postrzeganiem ich jako płeć żeńską). Okazuje się, że to nie przez płeć biologiczną kobiety pomija się w danych, ale przez tę kulturową. Luka w danych dotyczących kobiet zazwyczaj nie wynika z działania celowego – jest konsekwencją tysięcy lat niezwracania uwagi na nie i ich role. W zbiorach danych, które przytacza Perez, brakuje informacji o kobietach i dotyczy to między innymi architektury, urbanistyki, medycyny, polityki, technologii.
Przyczyny opisywanej luki w danych są dwie: albo niepozyskiwanie danych o kobietach, albo brak segregacji danych ze względu na płeć. W książce nie znajdziecie dokładnej przyczyny takiej sytuacji, gdyż wydaje się to niewykonalne (należałoby zapytać o to utrwalających ją), ale możecie zapoznać się z setkami, jak nie tysiącami, dowodów i danych, które jasno wskazują, że świat, w którym żyjemy, nie został stworzony z myślą o kobietach. Zagadnienia, które często powracają na łamach książki to: kobieca bezpłatna praca opiekuńcza, przemoc mężczyzn wobec kobiet oraz kobiece ciało. Brak istnienia danych na temat kobiecych potrzeb, korzystania z usług publicznych oraz odnajdywania się na rynku pracy skutkuje dyskryminacją w sektorach edukacji i opieki zdrowotnej, środowisku pracy, systemie podatkowym, polityce czy języku.
Myślenie kategoriami: męski, jeśli nie zaznaczono inaczej widoczne jest już w warstwie językowej wielu państw, a najwyraźniej w rodzaju męskim jako formie generycznej. W badaniu z 2015 roku poproszono, żeby uczestnicy przez 10 sekund pomyśleli o jednym z pozornie neutralnych płciowo słów: user, participant, designer, person, researcher i naszkicowali postać mu odpowiadającą. Wyraz designer w blisko 70 procentach przedstawiany był jako postać męska. Przypisywanie kobiecych osiągnięć mężczyznom i wykreślanie ich z historii sztuki, muzyki i literatury czy nawet ewolucji okazuje się czynnością powszechną, umacniając mit męskiej uniwersalności. W podręcznikach do dziś znaleźć można postać Thomasa Hunta Morgana jako autora odkrycia tego, że chromosomy definiują płeć, mimo że ustaliła to Nettie Stevens. Watsonowi i Crickowi przypisuje się odkrycie struktury DNA, a odpowiada za nie Rosalind Franklin, która na podstawie własnych eksperymentów opisała budowę kwasu deoksyrybonukleinowego. Cecilia Payne-Gaposchkin ustaliła, że Słońce składa się w największej mierze z wodoru, ale jest to przypisywane jej męskiemu przełożonemu.
Inés Sánchez de Madariaga, wykładowczyni urbanistyki na Politechnice Madryckiej, zwraca Caroline uwagę, że nieuwzględnienie kobiet przy planowaniu transportu stanowi istotny problem globalny – w większości plany zagospodarowania przestrzennego odpowiadają przede wszystkim potrzebom heteroseksualnych, żonatych mężczyzn, żywicieli rodziny, którzy co rano wyjeżdżają do pracy, a wieczorami wracają do domu na przedmieściach, żeby odpocząć. Brakuje w nich uwzględniania realiów życia kobiet, które na całym świecie wykonują trzy razy więcej nieodpłatnej pracy opiekuńczej niż mężczyźni. Mierzą się też z ogromem groźnych zachowań seksualnych w przestrzeni publicznej i odczuwają mniej więcej dwukrotnie częściej lęk w miejscach publicznych. Gwizdy, wyzywanie na ulicy, zaczepki, śledzenie i napaście, najczęściej nie są zgłaszane, bo nie ma komu ich zgłaszać, a jeśli już kobieta się na to odważy, często jest traktowana niepoważnie i lekceważąco. Brak informacji, co powinno się zrobić w przypadku napaści lub molestowania w komunikacji publicznej jest za to ogólnoświatowy. Braki w danych dotyczą też uwzględniania kobiet w badaniach bezpieczeństwa samochodów, przez co to kobiety są bardziej zagrożone utratą życia w wypadkach.
Projektowanie przestrzenne odpowiada za kolejki do kobiecych toalet, a równy metraż pomieszczeń sanitarnych nie odpowiada potrzebom fizjologicznym obu płci. Wizyta w toalecie w przypadku kobiet trwa zwykle 2,3 raza dłużej niż mężczyzn – kobiety stanowią też większość w grupach seniorów i osób z niepełnosprawnościami oraz osiem razy częściej niż mężczyźni cierpią na infekcje układu moczowego. Do 25 procent kobiet jest w wieku reprodukcyjnym (co wiąże się z miesiączkami), a kobiety w ciąży mają znacznie mniejszą pojemność pęcherza. W Bombaju ponad 5 milionów mieszkanek nie ma w domu toalety, publiczne WC dla kobiet nie istnieją, a darmowych pisuarów dla mężczyzn są tysiące. Według badania z 2016 roku Hinduski zmuszone do załatwiania się na polach padają ofiarami przemocy seksualnej ze strony mężczyzn dwukrotnie częściej niż te, które w domu mają ubikację.
Systemy awansu środowisk akademickich, zdominowanych przez przedstawicieli płci męskiej, stworzone zostały właśnie dla nich. Przerwa w karierze naukowej kobiety związana z urodzeniem dziecka często uniemożliwia jej osiągnięcie stałej posady uniwersyteckiej, w przeciwieństwie do mężczyzn, dla których nieobecność pracownic naukowych wiąże się z mniejszą konkurencją i szybszym awansem. Artykuły naukowe pisane przez kobiety są wyżej oceniane i częściej dopuszczane do publikacji wtedy, kiedy… recenzent nie zna danych autora (procedura dwustronnie ślepa). Praktyka używania inicjałów zamiast pełnych imion i nazwisk w bazach danych skutkuje za to częstszym cytowaniem naukowczyń.
Zdolności informatyczne to kolejna przypisywana mężczyznom cecha. Czy wiecie jednak, że to sześć kobiet zaprogramowało pierwszy w pełni funkcjonalny komputer, ENIAC, w 1946 roku? Rozmiary smartfonów częściej dopasowuje się do rozmiarów męskiej dłoni, a na kobiece nie zwraca się takiej samej uwagi (kobiety mają mniejszą średnią rozpiętość dłoni), oprogramowania rozpoznające mowę opierają się najczęściej na nauce męskich głosów, co skutkuje problemami z reagowaniem na głosy kobiece. Translatory językowe domyślnie tłumaczą zdania, stosując formy męskie, a systemy sztucznej inteligencji w diagnostyce medycznej opierają się na… danych dotyczących męskiego ciała.
Medycyna posiada olbrzymie luki w kwestiach płci, co skutkuje brakiem danych o tym, jak leczyć kobiety, a różnice między płciami występują już na poziomie komórkowym – chociażby w odmienności biomarkerów diagnostycznych. Badania nad chorobami sercowo-naczyniowymi przeprowadzano w większości na mężczyznach, a w doświadczeniach na zwierzętach, związanych z chorobami występującymi głównie u płci żeńskiej, nie uwzględniano samic. To samo dotyczy badań klinicznych leków, które często przez niedoreprezentowanie kobiet w początkowej fazie, mogą wywoływać efekt farmakologiczny u mężczyzn, a u kobiet jako reakcję niepożądaną – brak działania. Wielokrotnie branie pod uwagę w badaniach płci żeńskiej uważano za uciążliwe, szczególnie w związku z cyklem miesiączkowym, więc nie trudzono się poddawaniem jej analizie.
Przez nadmiar nieopłacanej pracy opiekuńczej kobietom brakuje czasu na płatną pracę, co ma ogromny wpływ na poziom PKB. W Unii Europejskiej jako powód nieobecności na rynku pracy 25 procent kobiet podało pracę opiekuńczą, a uzasadnienie to dotyczyło 3 procent mężczyzn. W wyniku luki płacowej w związkach heteroseksualnych często bardziej opłaca się pomniejszanie liczby godzin pracy kobiety, skoro i tak mniej zarabia. Badania wskazują, że im więcej kobiet jest polityczkami, tym większą wrogość wzbudzają, szczególnie u przedstawicieli płci męskiej.
Książka Caroline Perez w tłumaczeniu Anny Sak składa się z sześciu części (Życie codzienne, Środowisko pracy, Projektowanie, U lekarza, Życie publiczne, Gdy źle się dzieje), wstępu, posłowia, obszernych przypisów wraz ze źródłami i indeksu. To zbiór pełen merytorycznych treści, opartych na dostępnych danych i bardzo przemyślanie przeprowadzający czytelnika przez zagadnienia związane z niezmiernie istotną analizą nieprzychylności świata wobec kobiet.
To, co męskie, uważa się za uniwersalne przez to, że dane dotyczące mężczyzn stanowią większość, a kobiety były i są pomijane. Kobiety stały się niewidzialne, bo w zbiorze danych (nie) figurują jako niepotrzebne. Przytoczone przeze mnie przykłady to jedynie hasłowe przybliżenie tego, o czym możecie dowiedzieć się, czytając książkę. Imponująca ilość materiału, który dziennikarka poddała analizie, obejmuje obszary: od Stanów Zjednoczonych po Japonię oraz od Norwegii po Argentynę i RPA.
Niewidzialne kobiety to opowieść o tym, że liczne utrudnienia w życiu codziennym kobiet nie wzięły się znikąd i nie zdarzają się przypadkiem. Warto zapamiętać z lektury przede wszystkim to, że aby projektować świat, na którym nie żyją sami mężczyźni, niezbędna jest współpraca płci. Autorka bardzo konkretnie pokazuje liczne konsekwencje wszechobecnego androcentryzmu, wskazując, z czym muszą mierzyć się kobiety jako pacjentki, pracownice, polityczki, uchodźczynie, matki, żony, uczennice czy doktory. Caroline Criado Perez uświadamia i wzywa do zmiany, udowadniając, że nie wszystko stracone.
Za długo ustawialiśmy kobiety na pozycji wyjątków od normy i dopuszczaliśmy, by były niewidzialne. Czas zmienić perspektywę. Czas, żeby kobiety zostały dostrzeżone.
Fot.: Karakter, własne
Przeczytaj także:
Recenzja komiksu Walka kobiet