Esencja Dzikiego Zachodu – Hugo Blick – „Angielka”

Snując się od czasu do czasu przez filmowy Dziki Zachód, mogliśmy wybierać wśród kultowych klasyków czy różnych wariacji na temat gatunku. Niewątpliwie trudno czasem było współcześnie o zaskoczenie, o jakąś nutkę nostalgii za westernem, którego już nie ma (czy aby na pewno?). A okazuje się, że wcale nie trzeba szokować, zmieniać i przesuwać gatunkowych ram, aby dać widzowi to, czego po westernie by oczekiwał. Tego, co zawsze otrzymywał, kiedy była mowa o filmach o tych dobrych, złych i brzydkich. Angielka to serial, który i zaskakuje, i wzrusza nas do cna, bo żywo przypomina westerny, które pokochaliśmy, ale także wprowadza coś ożywczego i to coś, co sprawia, że obraz ten jest niesamowicie dobry. Może nawet rewelacyjny? Jest tu egzystencjalna podróż z elementami zemsty, wspaniałe postacie, brutalny świat rewolwerowców i klimat Ameryki brodzącej we krwi swoich rdzennych mieszkańców. 

Zacznę od tego, że choć w klimacie i konwencji westernu serial Angielka jest utrzymany, to oczywiście pod tym wszystkim kryje się coś więcej, a ramy gatunkowe mają tu widzem zawładnąć i być może dostarczyć też ogromnej radości z obcowania z tak świetnie zrealizowanym obrazem. Bo,  drodzy czytelnicy tej recenzji, jest po prostu na co patrzeć. Mamy tu niezwykłe zdjęcia, kadry wysublimowane i nasycone kolorem, kostiumy, ale także naturalistyczna groza związana z ponownym odkrywaniem tego brutalnego świata Dzikiego Zachodu, który dla nikogo nie jest łaskawy, a tym bardziej dla pewnej angielskiej lady, która, nie wiedzieć czemu, znajduje się sama w środku prymitywnego i żądnego krwi świata. Tak innego od tego, który opuściła.

I muszę przyznać, że Pani Cornelia Locke swoją osobą może zaskakiwać, ale z odcinka na odcinek (ubolewam, że jest ich tylko sześć) dostrzegamy w tej postaci wiele, ale to naprawdę wiele odcieni dobra i zła. Niesamowicie napisana, świetnie zagrana. I w moim odbiorze też jest to postać, która zasługuje na to, by być na pierwszym planie. Emily Blunt wywiązała się z powierzonego zadania bardzo dobrze i całą sobą była angielską Panną z dobrego domu, która ukrywa sporo tajemnic, a przede wszystkim granice tego, do czego jest się w stanie posunąć w imię zemsty.

Wraz z tytułową Angielką przyjeżdżamy dyliżansem na Dziki Zachód, jest rok 1890. Już w pierwszych minutach serialu otrzymujemy zderzenie z rzeczywistością. Kobieta jest sama wśród nieokrzesanych osadników, z torbą wypchaną pieniędzmi i z bardzo skromnym pojęciem o miejscu, do którego przybyła. Wplątuje się w pomoc Indianinowi, a dzięki temu akcja serialu się zazębia i nabiera kolorów.

W ten sposób przechodzimy do drugiej pierwszoplanowej postaci, a mianowicie do sierżanta Eliego Whippa z plemienia Pawnee (Chaske Spencer). I tutaj ponownie jestem pod ogromnym wrażeniem bohatera. Tak idealnie wyważonej, surowej, ale też skrywającej ogromne pokłady wrażliwości. Ten duet, to połączenie, te postacie, zabierają nas, widzów, w sentymentalną podróż przez suche krańce pustynnego świata, nazywanego niegdyś Dzikim Zachodem. I w sumie to, do czego oni dążą, gdzie zmierzają, nie ma aż takiego znaczenia jak to, co dzieje się po drodze. Dzieje się natomiast bardzo dużo, nie tylko w tym aspekcie przygodowym, sensacyjnym, ale także na poziomie egzystencjalnym, a to dzięki niesamowitym rozmowom i tworzącej się więzi angielskiej arystokratki i emerytowanego sierżanta rdzennego pochodzenia.

Angielka – o czym zatem to serial? O odwadze, zemście? Nie tylko. Pod powierzchnią tego, co prowadzi bohaterów, skrywa się cała gama różnorakich emocji, refleksji. O tym, czym jest miłość, miejsce na ziemi, poświęcenie, ale także pochodzenie i niesprawiedliwość świata. Dużo tutaj też uwagi poświęcone jest naturze człowieka, moralności, dobru i złu i tym, co pcha nas do przodu. O ludzkiej wrażliwości, determinacji i sile marzeń.

To, że zachodnia Ameryka w XIX wieku i w pierwszej dekadzie wieku XX to siedlisko degeneratów, wiemy już z odrobionej lekcji historii i popkultury. W ujęciu twórcy Angielki, Hugo Blicka, ten świat Zachodu (a jakże, dzikiego) to miejsce prymitywne, złe i nieoferujące żadnej nadziei. W serialu nie ma też jej za dużo, a koncept fabuły sprawia, że niejeden widz może uronić łzę, ale wszystko to sprowadza się do tego, że takie są właśnie koleje przeznaczenia poznanych przez nas bohaterów.

Angielka jest wyjątkową opowieścią, sześcioodcinkowym dramatem jednostek i całych społeczności, o bardzo silnym wydźwięku emocjonalnym, który nie pozwoli zapomnieć o tym, co przydarzyło się pewnej arystokratce i spotkanemu na odludziach indiańskiemu wojownikowi. Strona wizualna, techniczna, a także muzyczna (niesamowity soundtrack) są całkowicie porywające.

Serial Angielka dostępny jest na platformie HBO MAX

angielka

 

Overview

Ocena
10 / 10
10

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *