Barry Lopez

Mroźny świat, gorące serce – Barry Lopez – „Arktyczne Marzenia” [recenzja]

Sięgając po książkę Barry’ego Lopeza, nie za bardzo wiedziałam, na co się piszę lub czego mogę się spodziewać po tej literackiej podróży na daleką Północ. Co było tą małą iskierką, która wywołała pożar w mojej głowie po przeczytaniu tej książki, też nie jestem w stanie określić. Może to wręcz ta niewinna „czystość” bieli i błękitu bijąca z okładki bądź chęć skoczenia na głęboką wodę literatury podróżniczej sprawiły, że na zapiski Lopeza rzuciłam się niczym gepard na uciekającą antylopę. Z pewnością większy udział miał ten drugi czynnik, a ponieważ lubię to, co wydaje się niekonwencjonalne, to wizja wieczorów w towarzystwie niedźwiedzi polarnych, śniegowych pustyni i rdzennych mieszkańców dalekiej Północy wydawała się odrobineczkę ciekawszą opcją niż gorące słońce i rajskie plaże. Nieprzyjazny klimat, trudne warunki i niemal zabójcza temperatura nie wzbudzają sympatii wśród wielu podróżników, jednak (na szczęście dla wszystkich podróżniczych czytelników) znalazł się taki wariat, jakim jest Barry Lopez, który swoją miłością do tej Krainy Lodu zaraża coraz większą liczbę literackich koneserów. Arktyczne Marzenia to nie tylko zapiski z wypraw, lecz również rzetelne źródło historyczne, jak i komentarz dotyczący bieżącej polityki wobec klimatu i powoli znikającego świata. Zimowego świata.

Warto podkreślić, że książka nie jest świeżynką w swoim gatunki, a liczy sobie już ponad trzydzieści (!) lat. Barry Lopez wydał Arktyczne Marzenia w 1986 roku, więc problematyka nadmiernej eksploracji krainy Północy, jak i jej negatywne skutki dla tamtejszej fauny i flory wydawałyby się już być „poza datą przydatności”. Jednak jest wręcz przeciwnie – coś, co trzydzieści lat temu nękało tereny arktyczne, zamiast zaprzestać działania bądź zredukować do niezbędnego minimum – obecnie przybiera na sile, co niekoniecznie stanowi źródło szczęścia i dobrobytu dla tamtejszej ludności bądź zwierzęcych mieszkańców. Wydawałoby się, że problem zmian klimatu, jak i bezsensowna rzeź zwierząt, jest zjawiskiem, które stosunkowo niedawno zaczęło dręczyć nasze myśli (a także social media), jednak okazuje się, że problem naszego braku szacunku do Matki Natury nie jest kłopotem, który pojawił się wczoraj. Nasza walka ze sobą nawzajem toczy się już od czasów kolonialnych, a razem z nią idzie stopniowe wybijanie lokalnej zwierzyny, nie tylko w celach handlowych, ale i dla własnej (chorej) przyjemności. Czy coś się w tym przypadku zmieniło? Możemy śmiało powiedzieć, że tak, w mniejszym stopniu, ale to zawsze coś. Jednak przeraża fakt, że mimo upływu ponad trzydziestu lat kwestia bagatelizowania zmian klimatycznych i „czynienia sobie ziemi poddanej”, dopiero teraz zyskała rozgłos, wydaje się, że – w dość krytycznym momencie. Można by śmiało wysunąć wniosek, że Barry Lopez w pewnym sensie przewidział to, do czego doprowadzić może ludzki egoizm i nieśmiertelne pragnienie zysku, a fakt, że już w 1986 roku autor zrozumiał wagę tego problemu, rodzi pytanie, czy badacz był taki spostrzegawczy, czy ludzie tak bardzo ślepi?

Arktyczne Marzenia to bardzo wnikliwe studium historii, antropologii, biologii i wszystkiego, co choćby w najmniejszym stopniu byłoby związane mroźną Arktyką. Na początku lektura może wydawać się z gatunku tych mniej przyjemnych, jednak im dalej w las, tym więcej drzew, a im więcej stron przeczytałam, tym bardziej zakochiwałam się tym zimowym krajobrazie. Rozmiar książki jest wręcz… imponujący, co w połączeniu z myślą: O matko! Ile można napisać o Arktyce!, prezentowało się wręcz komicznie. Jednak Lopez z każdym napisanym słowem udowadnia, że ma bzika na punkcie tej nietypowej scenografii, a mi tyle wystarczy, żeby już pokochać tego wariata całym sercem. Barry Lopez zawarł w swojej książce niemal wszystko, co można by napisać o Arktyce, a nawet jeśli istnieje jakiś szczególik, o którym autor nie wspomniał, to pewnie dlatego, że jeszcze (!) go tam nie było. Jest to chyba najbardziej wnikliwa analiza dalekiej Północy, jaka powstała, która zarazem, oprócz warstwy informacyjnej, niesie za sobą tyle emocji i miłości, jaką można darzyć tak zwyczajną i jednocześnie niezwykłą krainę.

Autor nie skupia się tylko i wyłącznie na miejscowej faunie i florze, lokalnych mieszkańcach czy „geograficznych cyferkach”, ale zwraca wielką uwagę na tematykę ludzkich podbojów Arktyki, które sięgają nawet XVI wieku, co dla czytelników parających się historią sprawi, że będzie to książkowy must-read. Chociaż momentami lektura przybiera nieco naukową formę, to jednak dalej nie brakuje tu osobistych komentarzy wobec opisywanych zjawisk. Jak już wspomniałam, bardzo widoczna jest tu istota zmian klimatycznych i nadmiernego wykorzystywania arktycznych „dobrodziejstw”, a sam autor proponuje pokojowe rozwiązania nadal aktualnych trudności. Jednak robi to w sposób bardzo delikatny, nie wytyka win, nie narzuca swojego zdania ani nie zmusza do zmiany swojego dotychczasowego zachowania, nawet jeśli jest ono jak najbardziej niegodne pochwały. Uwydatnia problem, udowadnia jego istnienie, sugeruje rozwiązanie, ale to, co z tym zrobimy, zależy już w zupełności od nas. Słowa, które mają już prawie 34 lata, są teraz aktualne jak nigdy.

Im dłużej czyta się Arktyczne Marzenia, tym większa „czystość” i spokój emanują z tej książki. Nie jest to lektura na jeden wieczór, a na kilka długich tygodni, gdyż światem, który prezentuje nam Barry Lopez, należy się delektować kartka po kartce. Analiza arktycznej przyrody, fakty historyczne, zapiski z podróży w połączeniu osobistymi przemyśleniami i miłością do bohaterki arktycznej lektury – to wszystko daje jeden z najszlachetniejszych przykładów literatury podróżniczej i wezwanie do obrony jednego z najpiękniejszych cudów Matki Natury. Masz już dość słońca i letniej aury w środku zimy? To może najwyższy czas, aby ochłodzić się Arktycznymi Marzeniami i przedyskutować parę „palących” problemów?

Fot.: Marginesy 

Barry Lopez

Write a Review

Opublikowane przez

Natalia Trzeja

Piszę, więc jestem. I straszę w horrorach. Bu.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *