Ars Independent

Ars Independent 2025 – relacja i minirecenzje

15. edycja festiwalu Ars Independent odbyła się jak zawsze w samym centrum Katowic w dniach od 7 do 12 października 2025 roku. Była to też trzecia edycja, w której uczestniczyłem po aż pięciu latach nieobecności. Głównym założeniem festiwalu jest promowanie sztuki alternatywnej, awangardowej, niezależnej oraz wyświetlanie filmów (zarówno krótkich, jak i długich metraży), animacji, wideoklipów, których próżno szukać w kinoplexach, czy na streamingach. 

Niewątpliwie było w czym wybierać. Na festiwalu odbyły się cztery konkursy- Czarnego Konia Gier, Czarnego Konia Wideoklipu, Czarnego Konia Filmu Czarnego Konia Animacji, a dodatkowo min. warsztaty o tworzeniu dźwięku do animacji, osobne pokazy filmów eksperymentalnych oraz wystawa pracowni ASP. Możliwym było spędzenie na Ars Independent niemal całego dnia – tych, którzy się na to zdecydowali podziwiam. Wszak ilość ekscentrycznych wytworów ludzkiej wyobraźni była tu ogromna. Zdecydowałem się jednak skupić na pełnych metrażach, których prawdopodobnie nigdzie indziej bym nie był w stanie obejrzeć. Nie mogłem się doczekać kontaktu ze sztuką nietrzymającą się norm i nieograniczoną koniecznością dostosowania jej do ogólnej publiki. Sztuka tego typu jest dla mnie szczególnie trudna do oceny w skali od 1 do 5, w jakiej publika oceniała filmy, w celu wybrania zwycięzcy wspomnianej statuetki Czarnego Konia Filmu. W końcu poziomicą trudno mierzyć skośne ściany.

7 października (wtorek) – otwarcie festiwalu

CZŁOWIEK DO WSZYSTKIEGO (r. Anka Sasnal, Wilhelm Sasnal, Polska/UK, 2025)

HIPERBOREJCZYCY (r. Cristobal León, Joaquin Cociña, Chile, 2024)

Cieszę się, że zostali państwo do tak późna w celu obejrzenia chilijskiego surrealistycznego filmu o ezoterycznym nazizmie. Tak mniej więcej brzmiały słowa prelegentki przed seansem o godzinie 22.00 w Kinie Światowid i dobrze podsumowują tematykę Hiperborejczyków. Duet surrealistów ma już na koncie jeden, stosunkowo znany pełnometrażowy film – Wilczy Dom z 2018. Chilijczycy zrobili wówczas świetną wizualnie, immersyjną i niepokojącą animację z motywami politycznymi. Fabuły natomiast moim zdaniem było w sam raz na krótki metraż, w ciągu 75 minut natomiast film mnie zmęczył, wielokrotnie się zapętlał i przez to trudno mi było w pełni się z nim połączyć.

W najnowszym filmie było tak naprawdę wszystko, co przychodzi do głowy słysząc hasła „surrealizm”, „eksperymentalność” i „awangarda”. Do pełni zrozumienia tego, co się działo pewnie byłby mi potrzebny excel, ale było to niesamowicie ambitne, kompleksowe, intrygujące i fascynujące. Jest tu film w filmie, przedstawienie akcji i postaci Miguela Serrano (prominentnego ezoterycznego nazisty), w który wpleciony jest sam proces jego tworzenia, w tym nawet bunt głównej aktorki – Antoni Giesen, grającej samą siebie. Mamy poza tym informację, że jest to film odtwarzany z pamięci, gdyż oryginalna taśma z filmem została ukradziona. Ciekawym elementem jest tu dystans reżyserów wobec samego siebie – przedstawiają siebie ironicznie jako bezlitosnych, złośliwych nazistów/twórców, znęcających się nad główną bohaterką/aktorką. Metanarracja, intertekstualność, incepcja. Świetny film, ale polecę tylko otwartym na eksperymenty, którym nie przeszkadza niejasność tego, co się dzieje na ekranie. Cieszę się też, że film trwał nie dłużej, niż te 62 minuty, a żeby naprawdę dowiedzieć się wszystkiego o postaci Serrano, trzeba poczytać o nim w innych źródłach.

Ocena festiwalowa- 4/5

13 października (niedziela)

Przed filmem zamykającym festiwal odbyło się rozdanie nagród. Nagrodę Czarnego konia filmu otrzymała Lesbijska Księżniczka z kosmosu, czyli pierwszym film, jaki obejrzałem na festiwalu. Nie zdziwił mnie ten wybór – animacja australijskiej pary zaraz obok Paul and Paulette take a bath (drugie miejsce) była najbardziej sympatycznym i przyziemnym tematycznie filmem festiwalu i zasłużenie zdobył sympatię. Z bardziej krytycznego punktu widzenia, jest to też naprawdę udany, niebanalny projekt, który dodatkowo idealnie wpisuje się w wizję festiwalu. Trzecie miejsce zajęło Podwórko szakali.

Jeszcze raz podkreślę, że filmy pełnometrażowe stanowiły niewielką część festiwalu. Nagrodę za najlepszą grę otrzymała polska produkcja Funeralopolis. Nagrodę za najlepszą animację otrzymał Dipolar Bipolar Quankaia Li, a za najlepszy wideoklip teledysk do utworu Love amerykańskiego indie rockowego zespołu Ok Go. Jeśli będzie taka możliwość, w następnym roku zapoznam się nie tylko z filmami pełnometrażowymi, a ogólnodostępne wideoklipy z tego roku w wolnej chwili sprawdzę (w trakcie pisania tej relacji Ars Independent wstawił na social media listę wszystkich wyświetlanych teledysków, za co dziękuję).

Ważnym elementem festiwalu Ars Independent są przeglądy i retrospektywy poszczególnych twórców. W poprzednich latach byli to min. David Cronenberg, Piotr Szulkin, Derek Jarman, czy Jerzy Kawalerowicz. W tym roku odbył się przegląd filmów Roberta Eggersa i projekcje jego trzech filmów: Lighthouse (ale to musi śmigać na dużym ekranie…), Czarownicy oraz Wikinga. Miała miejsce również projekcja Wilczycy Marka Piestraka, którego wcześniej znałem z dość tandetnej Klątwy Doliny Węży. Ponoć bowiem obok filmów min. Bergmana i Langa dzieło Polaka z 1982 roku było jednym z jego źródeł inspiracji.

Po raz trzeci odbyło się też wydarzenie Film + Kolacja. 8 października (czwartek) była możliwość zaspokojenia swoich pragnień zarówno filmowych, jak i smakowych jednocześnie. Pierwszym członem nazwy stanowiła projekcja Punktu wrzenia w reżyserii Philipa Barantiniego, twórcy głośnego Dojrzewania z tego roku, a drugim wegańskie menu przygotowane przez szefową kuchni restauracji „Amfora” – Katarzynę Rogowską.

Całe 6 dni oceniam jako bardzo pozytywne doświadczenie. Czymś innym jest znać wcześniejszą twórczość danego reżysera, wiedzieć, czego się spodziewać, a czymś innym podróż w zupełnie nieznane i w odmęty ludzkiej wyobraźni. Taką podróż warto sobie czasem zafundować. Doceniam również pracę wolontariuszy, którzy dbali o to, by każdy był o wszystkim poinformowany. To, że festiwal działał sprawnie, a wszystko odbywało się punktualnie. Prelekcje nie były zbyt długie, ale stanowiły dobry, wystarczający wstęp. Nawet jeżeli ze słuchem sam problemu nie mam, to bardzo szanuję, że każdy film był z napisami i audiodeskrypcją w języku polskim i angielskim, co sprawiło, że festiwal był dostępny dla każdego. Przyszedł czas na pożegnanie i ostatnią projekcję festiwalu.

BŁYSK DIAMENTU ŚMIERCI (r. Hélène Cattet, Bruno Forzani, Francja/Włochy/Luksemburg, 2025)

Kino absolutne i absolutnie bezkompromisowe. Przez 97 minut francuski duet nie naciska hamulca ani na sekundę dostarczając z jednej strony mocarne kino akcji – szybkie, agresywne, krwawe, z zastosowaniem sztuczek narracyjnych, podsuwając ukryte konteksty i ponownie motyw filmu w filmie, a z drugiej wizualną ucztę. Biorąc jednak pod uwagę to, w jaki sposób w Błysku Diamentu Śmierci wszystko jest ukazane – określenie wyżerka byłoby trafniejsze.

Nie można odmówić pomysłowości i odwagi twórczej, ale film, choć formalnie imponujący, charakterny i świetnie zagrany może budzić skrajne opinie, które można zrozumieć. Karykaturalność, przerost formy nad treścią może uwierać, jeśli zaś chodzi o moje odczucia wizualne – jakkolwiek niemal każda klatka to małe arcydzieło, już po parunastu minutach byłem tym zmęczony i czułem się, jakby ktoś mi wszył w oczy kulę dyskotekową, przez co nie byłem w stanie się się skupić na samej akcji, dodatkowo skomplikowanej w sposbie narracji. Wolę jednak kino cierpliwe, bardziej metodyczne, wyróżniające się w wielu momentach, ale nie wyróżniające się w każdym momencie – paradoksalnie wówczas, efekt jest odwrotny od zamierzonego. Tak dużo, że aż nic. Szanuję, świetnie zmajstrowane dzieło, ale jednak cieszyłem się po jego zakończeniu i musiałem po nim chwilę ochłonąć. Pierwszym filmem przychodzącym mi na myśl, który również jest mocno eksperymentalny w swojej formie, ale lepiej utrzymuje proporcje jest Podejrzana Park Chan-Wooka z 2022 roku.

Źródła zdjęć: Balapolis, Blue Finch Film Releasing, MPM Pemium, Neue Versionen Filmverleih, Conic Film, Mad Distribution Film, Bendita Film Sales, UFO Distribution

Zdjęcia własne:

Spotkania z reżyserami:

Kolejno – Wilhelm i Anka Sasnalowie, Elmar Imanov i Noaz Deshe

Ars Independent

Write a Review

Opublikowane przez

Błażej Piechota

Fan kina od 13 roku życia. Docenia zwłaszcza kino twórcze, odważne, czasem kontrowersyjne. Stara się oceniać filmy pół sercem, a pół głową. Docenia wszelkie inne przejawy pasji i kreatywności, nawet jeśli je nie do końca rozumie. Do ulubionych twórców należą min. Michael Haneke, Ingmar Bergman, Krzysztof Kieślowski i Dennis Villeneuve. Lubi oprócz tego czytać literaturę true-crime, męczyć się nad językiem niemieckim, dobrze zjeść, a później dla równowagi pograć w badmintona. Senior minimum wage work expert.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *