Artur Hajzer Droga Słonia

W życiu nie jest tak, jak sobie zaplanujesz, w życiu jest, jak jest – Bartek Dobroch – „Artur Hajzer. Droga Słonia” [recenzja]

22 czerwca 2018 odbył się szósty „Bieg dla Słonia” upamiętniający Artura Hajzera. Dzień wcześniej w katowickim Klubie Podróżników Namaste odbyło się spotkanie autorskie z Bartkiem Dobrochem, autorem książki Artur Hajzer Droga Słonia, pierwszej biografii twórcy programu Polski Himalaizm Zimowy, taternika, alpinisty i himalaisty, biznesmena, twórcy marek Alpinus i HiMountain, zdobywcy siedmiu ośmiotysięczników. Oprócz możliwości spotkania autora i sław śląskiego środowiska wspinaczkowego, udało mi się zdobyć mój własny egzemplarz tej niezwykłej biografii, z lektury której wrażeniami chciałbym się z Wami podzielić.

Krąg moich zainteresowań sprawia, że dość często w ręce wpadają mi biografie – z reguły żołnierzy lub ludzi gór. Nie powiem, żeby był to mój ulubiony gatunek literacki. Większość z tych książek wpada w sidła schematu, szybko stając się nużącą rozwleczoną paplaniną, która miała na celu jedynie wywleczenie mi z portfela kilku banknotów za pomocą głośnego nazwiska i zbudowania ślicznego, nawet jeśli niespecjalnie realnego, pomnika. Schemat ten większość z Was pewnie doskonale zna. Żołnierz przechodził szkolenie unitarne, nie poddał się, trafił do Afganistanu, przerosło go to, co zobaczył, nie poddał się, zastrzelił ważnego terrorystę, wrócił do domu i już nie jest taki jak kiedyś, ale to, czego nauczył się na szkoleniu, trzyma go w ryzach. Biografie ludzi gór są bardzo podobne – odkrył w sobie pasję, zdobywał kolejne szczyty, zmagał się z przeciwnościami, stracił kolegów i z reguły, co jest przykre, stracił życie w górach, robiąc to, co kocha. Często można odnieść wrażenie, że jak przeczytało się jedną tego typu książkę, to czytało się wszystkie. Z ogromną przyjemnością mogę zapewnić, że Droga Słonia autorstwa Bartka Dobrocha nie należy do tego typu książek.

Kim był Artur Hajzer? Z pewnością niezwykłym człowiekiem. Odważnym, upartym, ale również wrażliwym na krytykę, przedsiębiorczym. Autor daleki jest jednak od kreślenia laurki na cześć twórcy PHZ. Doskonale portretuje wielowymiarowość Hajzera, który zaczynał w złotej, ale również pionierskiej epoce polskiego himalaizmu, w cieniu ludzi takich jak Jerzy Kukuczka czy Krzysztof Wielicki; który porzucił wspinanie na szesnaście lat, by zbudować pierwszą dużą polską markę outdoorową, który powrócił do wspinania się na najwyższe szczyty świata w epoce Internetu, który stworzył możliwość śledzenia na bieżąco postępów lodowych wojowników, ale również zmusił do zmierzenia się z krytyką po tragicznych wydarzeniach na Broad Peaku w 2013 roku.

Droga Słonia to jednak nie tylko portret samego Hajzera, ale również polskiego środowiska wspinaczkowego, w szczególności śląskiego, z którego Hajzer się wywodził. Pierwsze kroki na swojej „pionowej drodze” Artur Hajzer stawiał, podobnie jak Jerzy Kukuczka, który zresztą często był jego wspinaczkowym partnerem, w Harcerskim Klubie Taternickim.

Dobroch nie ogranicza się jedynie do górskiego aspektu życia Artura Hajzera, ukazuje również skomplikowane relacje, które łączyły go z ojcem oraz starannie budowany medialny wizerunek twórcy PHZ, który jak to często bywa, nie był do końca prawdziwy. Ukazuje też biznesową twarz Hajzera, przedstawiając historię powstania, ale również upadku Alpinusa – swego czasu lidera w branży outdoorowej.

Na uwagę zasługuje również piękne wydanie. Wydawnictwo Znak stanęło na wysokości zadania, dzięki czemu ponad pięciusetstronicowa opowieść jest uzupełniona mnóstwem wyjątkowych fotografii i rzetelną bibliografią. Miłym zaskoczeniem i fajnym akcentem są nawet takie drobiazgi jak zdjęcia na wklejkach, przedstawiające widok ze szczytu Parchamo na szczyty zamykające dolinę Rowaling, autorstwa samego Bartka Dobrocha, który po śladach dotarł w miejsce, gdzie Artur Hajzer rozpoczynał swoją przygodę z Himalajami. Mnie w pamięć najbardziej zapadła jedna – dotycząca akcji ratunkowej po Andrzeja Marcinka na Evereście w 1989 roku. Przestawia uczestników tej akcji, Artura Hajzera, Garego Balla, Roba Halla oraz uratowanego Andrzeja Marciniaka. Wszyscy oni zginęli w górach. Ball na Dhaulagiri, Rob Hall na Evereście, Marciniak podczas wspinaczki na Pośredniej Grani w Tatrach, a Hajzer na Gasherbrumie I 7 lipca 2013 roku… Czyli dokładnie 5 lat temu, jesli czytacie tę recenzję, w dniu jej publikacji.

Artur Hajzer. Droga Słonia wyróżnia się na tle innych górskich biografii. Składa się na to wiele elementów, ale nie można tutaj pominąć samego autora. Z jednej strony Bartek Dobroch jest dziennikarzem współpracującym z „Tygodnikiem powszechnym”, laureatem nagród za cykl tekstów o tragedii na Broad Peaku. Nad biografią Artura Hajzera pracował przez trzy lata. Portret swojego bohatera namalował dzięki rozmowom z jego rodziną i przyjaciółmi, partnerami wspinaczkowymi i biznesowymi, szerpami, sławami himalaizmu, podopiecznymi i krytykami programu Polski Himalaizm Zimowy. Zachowując w większości chronologię i kronikarską skrupulatność, dał popis mistrzostwa pióra, zachowując jednocześnie neutralność, przedstawiając odmienne zdania swoich rozmówców i pozostawiając ocenę czytelnikom. Droga Słonia to książka godna polecenia nie tylko dla ludzi zainteresowanych tematyką górską; w epoce internetowych specjalistów od himalaizmu mile zaskakuje bowiem rzetelnością i jest świetnie napisaną, fascynującą opowieścią o interesującym człowieku.

Fot.: Wydawnictwo Znak

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *