Asako

Czar pierwszej miłości w zderzeniu z rzeczywistością – Ryûsuke Hamaguchi – „Asako. Dzień i noc” [recenzja]

Asako. Dzień i noc, film, który Głos Kultury objął patronatem medialnym, to ubiegłoroczna rewelacja festiwalu w Cannes będąca adaptacją powieści bestsellerowej japońskiej autorki Tomoki Shibasaki. Nominowana do Złotej Palmy historia została wyreżyserowana przez Ryûsuke Hamaguchiego, autora pięciogodzinnego eksperymentalnego filmu Happy Hour z 2015 roku. Czy jest to film udany? Pod względem narracji będącej w konsekwencji czymś na kształt telenoweli w wersji japońskiej, pretendującej do slow cinema – na pewno.

Asako. Dzień i noc to klasyczna historia o pierwszym młodzieńczym zauroczeniu. Oto poznajemy Asako – pracującą w kawiarni, nieco wycofaną mieszkankę Osaki. Jej życie odmienia się diametralnie, gdy na swojej drodze spotyka tajemniczego Baku. Dziewczyna zakochuje się od pierwszego wejrzenia niczym księżniczka w Disneyowskiej bajce. Fabuła opowiada o miłosnych perypetiach tytułowej bohaterki, której losy koncentrują się wokół uczuć, bowiem Asako bezgranicznie oddaje się i poświęca chłopakowi. To zaangażowanie, pasję i poświęcenie udaje się w stu procentach odzwierciedlić na ekranie. Niestety chłopak – lekkoduch – od czasu do czasu znika; dziewczyna cierpliwie to znosi, jednak pewnego dnia on znika na zawsze. Kilka lat później Asako poznaje Ryoheia – mężczyznę ułożonego, odpowiedzialnego, a dodatkowo wizualnie łudząco podobnego do Baku.

Asako. Dzień i noc stanowi typową komedię romantyczną – młoda dziewczyna przeżywa pierwsze poważne zauroczenie, zakochuje się i poświęca bez reszty. Chłopak, który staje się dla niej całym światem, znika, następnie dziewczyna poznaje innego, dawne uczucie jednak nie mija. Życie pisze swój scenariusz, historia toczy się dalej, a wraz z biegiem czasu człowiek podejmuje coraz bardziej (albo mniej) racjonalne decyzje. Pod względem konstrukcji film z jednej strony stanowi zwykłą opowieść, z drugiej jednak potrafi zaskoczyć widza nieoczekiwanym przebiegiem zdarzeń i absurdalnym zwrotem akcji. Choć możemy domyślać się finału, nic tu nie jest oczywiste i przewidywalne. Otwarte zakończenie zdaje się być najsłuszniejszym rozwiązaniem opowiadanej historii, bowiem tak jak w życiu – czy jesteśmy w stanie przewidzieć, co nas czeka?

Asako

Postacie przedstawione w Asako są skonstruowane bardzo przejrzyście. Nie potrzebujemy wnikliwych portretów psychologicznych, by zrozumieć ich motywy, poznać bohaterów i polubić ich. Nie musimy dowiadywać się więcej, by móc po cichu dopingować zakochanego Ryoheia czy wewnętrznie załamywać ręce nad wyborami Asako. To właśnie w jej przypadku nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest to postać nijaka. Na ekranie przedstawia się jako dziewczyna cicha, pozbawiona planów i zainteresowań, skupiająca się bez reszty na uczuciu, które ją spotkało… i opuściło. To wszystko sprawia, że tworzy kreację zagubioną, w pewnym stopniu irytującą, ale być może jest to zabieg celowy, ukazujący, jak miłość potrafi zaślepić człowieka.

Asako

Tym, co bez wątpienia wyróżnia film na tle innych komedii romantycznych, jest absurdalny humor, który nadaje historii lekkości. Sprawia, że niektóre sceny – choć wyprodukowane z dużo większą dozą profesjonalizmu – fabularnie przypominają groteskę rodem z The Room w reżyserii sławetnego Tommy Wiseau. Między innymi scena, w której dowiadujemy się o tym, że Baku stał się sławnym modelem i aktorem. Widzimy go na billboardzie, reklamującego perfumy, i w telewizji oferującego karty kredytowe. Dziwnym trafem, pomimo wszechobecności postaci Baku w przestrzeni publicznej, fakt ten umknął Asako. Dużym atutem jest również wizualna strona filmu. Budowane z dużym poczuciem estetyki kadry momentami zachwycają i zaskakują widza. Sceny pościgu zakochanej Asako i Ryoheia w deszczu, przepełnione przesadną dramaturgią, pomimo sztampowego wydźwięku, pod kątem operatorskim nie mają sobie nic do zarzucenia. Yasuyuki Sasaki wykazał się dużą dozą wrażliwości na obraz, który zachwyca umiejętnością uchwycenia chwili i czerpania z otaczającej rzeczywistości. Niektóre sceny, jak spotkanie Asako i Ryoheia  w tłumie przechodniów, są niemalże typowe dla teledysków czy musicali.

Asako

Asako. Dzień i noc nie jest filmem, który zachwyci koneserów kina, spodziewających się klasycznego slow cinema. Jest to obraz, który dzięki dużej dozie humoru ogląda się lekko i przyjemnie. Stanowi także historię o związkach, które skonfrontowane z rzeczywistością i uczuciami często kształtują osobowość i odciskają piętno na dalszych losach. Jest to również historia, z której płynie morał uświadamiający, że być może współcześnie młodzi ludzie zbyt mocno koncentrują się na uczuciu, zapominając w tym wszystkim o otaczającym świecie i o nas samych.

Fot.: Aurora Films 

Asako

Write a Review

Opublikowane przez

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *