18 grudnia ukaże się nowy album formacji Baroness. Dzieło będzie zatytułowane Purple i znajdzie się na nim dziesięć nowych kompozycji. Album zwiastuje kompozycja Shock Me.
Baroness zawarł na Purple jedne ze swoich najlepszych kompozycji, z genialnymi melodiami, harmoniami w chórkach, riffami i solówkami gitarowymi na najwyższym poziomie. Choć wydawnictwo jest pokłosiem niewesołych momentów z roku 2012, nie jest zanurzone w posępności, smutku, rozpaczy, czy beznadziei. Jest tu cały kalejdoskop emocji, jakie kwartet z miasta, o które walczył kiedyś nasz rodak, Kazimierz Pułaski – Savannah, oddał przy wielkim wsparciu znakomitego producenta, Dave’a Fridmanna (m.in. The Flaming Lips, Sleater-Kinney).
Z Davidem chciałem pracować odkąd założyłem zespół. Nie sądziłem, że kiedyś będzie mi to dane. Wielbię to, co robi – zapewnia Baizley. Producent znacznie skrócił, zwykle mocno się przedłużające, procesy decyzyjne w Baroness. Podsuwał muzykom rozwiązania, które wielokrotnie z miejsca okazywały się idealnymi.
Dziesięć piosenek z płyty jest niczym opowieść pełna niesamowitych przeżyć i przygód. Słyszymy smutek i niepewność odzwierciedlającą stan ducha Johna i Petera niedługo po wypadku (If I Have To Wake Up (Would You Stop The Rain)), walkę o powrót do zdrowia (Chlorine & Wine), dążenie do przetrwania (The Iron Bell). Podróż zaczynamy z ciężarowcem o tytule Morningstar, kończymy ją zaś z 17-sekundowym, lekko pokręconym Crossroads Of Infinity. Przeskakujemy z klasycznego rocka, przez post rock, a nawet przez ostry, bezkompromisowy metal. Nie chcieliśmy delikatnego, smutnego, mrocznego albumu. Zależało nam na czymś dynamicznym i szybkim – zapewnia Peter Adams. „Chcieliśmy melodii, ale chcieliśmy też agresji. Chyba udało nam się oddać wszystko to, na czym nam zależało, każdy rodzaj towarzyszących nam emocji.
Fot. i info.: Warner Music Poland.