muzozoic

Bawimy się nowymi brzmieniami – rozmowa z trio Muzozoic

Trio Muzozoic zadebiutowało świetną EP Telepatologika. Z tej okazji odbyłem krótką, aczkolwiek niezwykle interesującą,rozmowę z muzykami formacji. Zapraszam do lektury.

Jakub Pożarowszczyk: Na początek opowiedzcie trochę o sobie. Jak powstało trio Muzozoic?

Muzozoic to nasze drugie wcielenie. Pierwszym był zespół Helikopter grający szeroko rozumianego rocka – trzeba przyznać – nawet z pewnymi sukcesami. Ale po kilku latach grania formuła nieco się wyczerpała. Postanowiliśmy stworzyć coś od nowa, ale w tym samym składzie (okrojonym tylko o wokal), coś, co będzie odzwierciedleniem naszych fascynacji, zamiłowań. Wreszcie coś, co pozwoli się nam rozwijać jako muzykom. Jedna z pierwszych koncepcji zakładała nawet własną interpretację muzyki symfonicznej w elektrycznym trio… Jednak gdy każdy z nas zaczął nieśmiało wyciągać gotowe, autorskie utwory z głębokich pokładów zapomnianych szuflad, szybko okazało się, że na coverowanie klasyków nie będzie już czasu. Zabraliśmy się zatem do pracy, której efekty słychać na EP-ce Telepatologika.

Jak określicie swoją muzykę? Ja słyszę w niej jazz, fusion, progesje spod znaku King Crimson…

Nic ująć… Ale co nieco trzeba dodać. Każdy z nas ma swoje ulubione gatunki i zespoły, co przekłada się w pewnej mierze na kompozycje. Te fascynacje nakładają się na siebie. Do listy, którą stworzyłeś, dodałbym klasykę, muzykę współczesną i jazz-rock, choć można go podciągnąć pod fusion. Jednak wyczuwalna jest tu delikatna różnica. Dla mnie osobiście gatunek fusion jest bardziej zdyscyplinowany, a jazz-rock żywiołowy. Widzimy to tak, że jazz-rock i rock progresywny to lata 70., a przecież następne dekady przyniosły nowe gatunki, które można dostrzec także u nas. Rytmicznie nawiązujemy niekiedy do jungle czy drum’n’bas. Harmonie mogą niektórym kojarzyć się z grunge… Dlatego wymyśliliśmy dla siebie dwie nowe szufladki: jazock i fuzock, które swoją drogą dużo więcej o naszej muzyce nie mówią, ale może dają do myślenia :).

Jacy artyści są największą inspiracją dla Was, dla Waszej twórczości?

To chyba cała dekada lat siedemdziesiątych, ale – jak wspomniałem – również muzyka bardziej współczesna, jak np. dwa skandynawskie składy E.S.T. i Jaga Jazzist czy wiecznie żywy Pat Metheny. Wracając do lat siedemdziesiątych: Mahavishnu Orchestra, U.K., King Crimson, Frank Zappa, Weather Report, Rush… Nie wszyscy wiedzą o świetnych zespołach z tamtych czasów z „naszego podwórka”. Mam tu na myśli np. SBB, Extra Ball, Świadectwo Dojrzałości, czechosłowackie Jazz Q, Fermatę czy jugosłowiański Den za Den…

Widzicie w Waszej twórczości miejsce na wokal?

To pytanie bardzo aktualne, ponieważ właśnie szukamy dla niego miejsca. Każdy z nas umie grać na swoim instrumencie i jednocześnie śpiewać. Nie należy się jednak spodziewać tradycyjnego podejścia, czyli śpiewanych tekstów. Nasze głosy planujemy  wykorzystać jako dodatkowe instrumenty, na pewno mocno przetworzone. W ten sposób chcemy wzbogacić melodie i harmonie. Nie ma innego wyjścia, bo ręce (a nawet nogi) mamy już zajęte, pozostają więc tylko struny głosowe :).

Co oznacza tytuł Telepatologika?

To gra słów i skojarzeń. Tytuł ten niesie ze sobą kilka znaczeń. Różne motywy utworu nawiązują do siebie, jakby wywoływały się wzajemnie – stąd cząstka TELE. TELEPATia znów odnosi się do momentu, kiedy utwór powstawał. Wiele pomysłów przychodziło nam do głowy jednocześnie. Z nich powstała pewna (telepato)LOGICZNA, żelazna całość. W tytule można doszukać się też PATOLOGii w TELEwizji, ale to już raczej luźna interpretacja :).

Dlaczego ostatni track na EP-ce posiada tytuł Alzheimer Blues? Nie będę ukrywał, że tytuły piosenek takich jak właśnie wspominany Alzheimer Blues czy Mammoth’s Birth nie mniej intrygują aniżeli sama muzyka.

Utwór Alzheimer Blues powstał pod wpływem osobistych przeżyć. Oparty jest na fragmentach arytmicznych, przerywanych impresjach, to wygasających jak pamięć ludzka, to znów powracających w nieco zmienionym kształcie, by w końcu rozwinąć się w formę nawiązującą do schematów bluesowych. To muzyczny obraz ludzkiego przemijania w tej dość okrutnej postaci.

Podczas komponowania, grania i słuchania muzyki pojawiają się przed oczami pewne obrazy. I tak np. pierwsza część Mammoth’s Birth jest powolna, pierwotna, przyciężka jak linia basu, jak mozolny marsz masywnych stworzeń. Słychać tu nutę powagi i skupienia w powtarzającej się melodii gitary, ale i szczyptę kołysankowego optymizmu w akordach piórkowanych przez Warr Guitar… To wizja oczekiwania na jakieś doniosłe wydarzenie z prehistorii, które za sprawą zagęszczającego się tematu eksploduje, by w drugiej części utworu przerodzić się w święto radości, taniec, rytuał, obrządek… Czy narodziny mamuta nie pasują do tej imaginacji? :).

Gdybyście mieli wskazać jeden utwór z EP-ki, który najbardziej charakteryzuje Waszą twórczość, to jaki byłby Wasz wybór i dlaczego?

Bardzo trudne pytanie… Właściwie wszystkie cztery utwory mogą stanowić kwintesencję. W każdym z nich pojawia się coś dla nas charakterystycznego: wrażliwość, humor, energia i jej kulminacja. Jeśli miałbym wskazać jeden jedyny utwór z EP-ki najbardziej dla nas charakterystyczny, byłby nim chyba Follow The Way. Zaczyna się dość niewinnie, rozwija w jakąś opowieść, by przejść w lekki trans i na końcu eksplodować.

Jeden z Was, Tomasz Maryniak, w materiałach prasowych napisał, że podczas komponowania wykorzystuje dodekafonię. W jakich utworach na Telepatologice wykorzystaliście tę technikę?

Słychać ją np. właśnie w utworze Telepatologika. Oczywiście nie występuje ona w pełnej formie, są to partie gitary basowej jedynie inspirowane dodekafonią. Jej echa pojawiają się też w innych utworach, również tych obecnie nagrywanych. Z podobnych ciekawostek warto wspomnieć o serializmie polegającym na odwracaniu motywów, przekształcaniu, prezentowaniu ich w „odbiciu lustrzanym” i od tyłu. Tę technikę można usłyszeć też w Alzheimer Blues czy w Follow The Way.

Mam wrażenie, że Telepatologika jest jakby przymiarką do czegoś większego, jakbyście badali nowe, nieznane terytoria. Planujecie płytę długogrającą? Jeśli tak, to czym może zostać zaskoczony słuchacz znający na wylot Telepatologikę?

Trafna uwaga. Przymiarki do czegoś większego mamy właściwie za sobą, ściślej mówiąc, rozpoczęliśmy już nagrania do pełnego albumu. Bawimy się trochę nowymi brzmieniami, do instrumentarium chcemy włączyć struny głosowe. W naszej zuchwałości odważyliśmy się na poważniejszy flirt z jazzem. Czy właśnie to będzie zaskoczeniem? A może taka jest naturalna kolej rzeczy?

Planujecie koncerty z materiałem z niewydanej jeszcze płyty oraz Telepatologiki?

Oczywiście. To one sprawiają nam najwięcej frajdy. Większość utworów, które  zapełnią nowy album, prezentowaliśmy już na scenach. I nawiązując do poprzedniego pytania – choć świeży materiał niewątpliwie wkracza na nowe obszary, to stylistyka utworów zazębia się z tymi znanymi z EP-ki. Dlatego mamy nadzieję, że nasi dotychczasowi sympatycy się nie rozczarują ale że przybędzie nam też nowych „fanów”. Tymczasem jednak musimy skupić się na ukończeniu nagrań. To pochłania nam sporo czasu. Mamy nadzieję, że do grania na żywo wrócimy już wiosną.

Dziękuję za rozmowę.

MUZOZOIC - "Telepatologika"

Fot.: cantaramusic.pl

muzozoic

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *