Kosmetyki pod lupą – Beatrice Mautino – „Bez parabenów” [recenzja]

Kobiety kochają kosmetyki. Poza tym nadal trwa moda na bycie wiecznie młodą, a koncerny produkują coraz to nowe specyfiki służące do pielęgnacji, oczyszczania czy ochrony skóry, które mają im to zapewnić. Firmy prześcigają się w opakowaniach i oznaczeniach, które mają przyciągnąć wzrok i skłonić do zakupu. Istotne jest również, jaki składnik dodać do najnowszej linii, by odnieść sukces. Był już olejek arganowy, aloes, minerały z morza martwego czy drobinki złota. Kanon urody zmienia się, jednak kobiety bez względu na szerokość geograficzną chcą za wszelką cenę zatrzymać upływający czas. Beatrice Mautino postanowiła wziąć pod lupę skład tych cudownych eliksirów. Co z tego wynikło? Przekonajcie się sami.

Beatrice Mautino to z wykształcenia biotechnolog przemysłu i doktor neurologii na Uniwersytecie Turyńskim, na co dzień specjalizująca się w projektowaniu laboratorium, interaktywnych wystawach i wydarzeniach naukowych. Polskim czytelnikom oddaje do rąk książkę o parabenach, a właściwie o tym, jak rozpoznać kosmetycznego oszusta i mądrze dbać o urodę, by ta odwdzięczyła się za okazaną troskę. Kosmetyki wzięte zostały pod lupę.

Tytułowe parabeny to substancje, które odpowiadają za konserwację kosmetyków, leków oraz żywności. W ostatnim czasie ich udział stał się kontrowersyjny, ale dzięki temu są najlepiej przebadaną grupą konserwantów. Niegdyś dobre i złe wrzucało się do jednego worka. Dziś wiemy, już że nie wszystkie są szkodliwe. Propyloparaben i butyloparaben faktycznie mogą być niebezpieczne dla zdrowia w stężeniu, jakie było używane dotychczas. Jednak stężenie zmniejszone dwukrotnie – do 0,19% – nie jest już szkodliwe i śmiało może być stosowane w kosmetykach czy lekach. Z kolei metyloparaben oraz etyloparaben były i są uznane za nieszkodliwe. Pod znakiem zapytania pozostają bardziej skomplikowane związki, czyli parabeny z rozgałęzionymi łańcuchami chemicznymi, np. izobutyloparaben.

Gdzie zatem znajdują się parabeny? Przede wszystkim w artykułach, które narażone są na szybkie gnicie/zepsucie oraz przedostanie się bakterii, a mają przecież służyć konsumentowi “dłużej”. Są wśród nich zarówno kremy, balsamy, olejki, toniki, pomadki, błyszczyki, jak również pudry i podkłady. Co ciekawe, parabeny możemy znaleźć także w większości dezodorantów i perfum. Podsumowując, znajdują się w prawie każdej damskiej i męskiej kosmetyczce. Dlatego też tak modne zaczynają być ekobio kosmetyki, które mają krótki termin ważności i przechowywane są w lodówce.

Przez ostatnie lata zwiększyła się ludzka wrażliwość na sposób traktowania zwierząt. Dlatego coraz więcej firm zaczęło umieszczać na swoich produktach znaczek króliczka – informujący konsumenta, że ten właśnie specyfik nie był testowany na zwierzętach. Od piętnastu lat testowanie końcowe produktów na zwierzętach jest zakazane w całej Europie. Zakaz ten został dziesięć lat temu rozszerzony także na poszczególne składniki. Ale producenci w dalszym ciągu mogą prowadzić badania w krajach pozaeuropejskich i przygotowywać produkty do sprzedaży na rynku wspólnotowym. Tym samym znaczek stał się zbędny. W Stanach Zjednoczonych nie wprowadzono zakazu testowania, ale z drugiej strony testy te nie są obowiązkowe. Tym samym to firmy/ koncerny decydują się na nie (jeśli dadzą one wiarygodne rezultaty) bądź nie.

Książka przyciąga tytułem, okładką i tematyką. Zawiedzie się jednak ten, kto liczył na szersze spektrum dotyczące kosmetyków, a właściwie ich zawartości. W dużej mierze publikacja parabenów broni, ukazując ich nieszkodliwe oblicze. Brakuje głębszej analizy SLS, parafiny czy silikonu, czego można by oczekiwać zamiast jedynie delikatnego prześlizgnięcia się po temacie.

Fot.: Wydawnictwo Literackie


Przeczytaj także:

Recenzja książki Beauty & Food

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Kurek

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *