Peaky Blinders

Bez znieczulenia – Carl Chinn – „Peaky Blinders. Prawdziwa historia słynnych gangów Birninghamu” [recenzja]

Peaky Blinders to serial-petarda. Wszystko jest w nim doskonałe. Zachwyca aktorstwem, scenografią, zdjęciami, muzyką, atmosferą międzywojennego, robotniczego Birningham. Jeśli do tej wybuchowej mieszanki dodamy wiarygodnie przedstawione tło historyczne, niepokoje społeczne i obyczajowe przemiany, wyrazistych, fascynujących bohaterów i znakomite dialogi wypowiadane przez aktorów z frazą właściwą dla scen londyńskich teatrów, dostaniemy jeden z najwybitniejszych seriali tego stulecia. Wiadomo, że fabułę serialu oparto na historii autentycznego birninghamskiego gangu. Jeśli zastanawiacie się, kim byli prawdziwi Peaky Blinders, czytając książkę Carla Chinna Peaky Blinders. Prawdziwa historia słynnych gangów Birninghamu, możecie się mocno zdziwić.

Przede wszystkim – czas akcji. W serialu obserwujemy, jak Tommy Shelby wspina się na mafijny szczyt po powrocie z okopów Flandrii. Ostatni sezon zaś kończy się brunatnym marszem po władzę Oswalda Mosleya. W rzeczywistości słynny żyletkowy gang trząsł górniczym Birningham przed I wojną światową. I na długo przed rozpoczęciem akcji serialu został rozbity. Co, niestety, rozbija też mit Thomasa Shelby’ego – tajnego sprzymierzeńca Churchila i wroga brytyjskich faszystów. I rozbija trzon konstrukcji psychologicznej lidera Peaky Blinders przedstawianego jako ofiara wojennej traumy.

Serial straciłby jednak na malowniczości gdyby zabrakło w nim dusznej atmosfery i rozterek międzywojnia i tych wszystkich malowniczych postaci, o których wyborach decydują doświadczenia I wojny światowej. Tym większy szacunek dla twórców serialu za tak wspaniale wykreowaną rzeczywistość społeczną, pełną klasowych nierówności, rozpolitykowanych komunistów, anarchistów i socjalistów, emancypujących się kobiet, społeczności żydowskiej pokazanej w sposób daleki od stereotypów czy nawet ocalałych z bolszewickiej rewolucji.

Nie tacy piękni gangsterzy

Po wylaniu na czytelnika kubła zimnej wody, autor przystępuje do szczegółowego przybliżenia historii przestępczości w mieście, począwszy od XIX w. Dostajemy wiarygodnie uargumentowany wywód przyczynowo-skutkowy, przybliżający korzenie i konsekwencje tego zjawiska.

Okazuje się też, że prawdziwi Peaky Blinders raczej nie mieli ani charyzmy Thomasa i reszty ferajny, ani ambicji politycznych, ani potrzeby mentalno-kulturowego awansu. Brakowało im zarówno stylu, jak i strategii serialowych odpowiedników. Nie wyszli poza robotnicze getto, zachowując styl bycia osiedlowych opryszków, terroryzujących otoczenie przemocą, bez żadnej wizji przyszłości i przemian. Dla Thomasa gangsterski epizod, mimo że trwał niemal całe życie, był tylko środkiem do celu. Szansą na społeczny awans i zyskanie szacunku, uznania i pieniędzy. Dla prawdziwych przestępców, gangsterka była celem w samym sobie – jedyną możliwą rzeczywistością. Innymi słowy – naszych ulubionych gangsterów odarto nie tylko z nimbu wyjątkowości, ale i pozorów szlachetności.

Dzięki autorowi dowiemy się jednak, na jakich autentycznych postaciach mogli wzorować się twórcy serialu. A to dlatego, że Chinn przybliża nam też gangsterską rzeczywistość w czasach po I wojnie światowej. Autor jest niesłychanie drobiazgowy, przytacza niezliczoną ilość faktów, czasami istotnych i ciekawych, czasami – niekoniecznie. Książka sprawia wrażenie pieczołowicie prowadzonej kroniki, odnotowującej niemal wszystkie fakty powiązane z londyńskimi gangami tamtych czasów.

Kronika przestępczości

I to niestety jest wada tej pozycji. Momentami ma się wrażenie, że autor nie panuje nad materiałem, tak bardzo zależy mu, żeby jak najskrupulatniej opowiedzieć dosłownie wszystko, co ma związek z tematem, że sam w pewnym momencie pogubił się w gąszczu wątków, postaci, cyfr i ciekawostek. Zresztą Chinn jest historykiem i dziennikarzem, specjalizującym się w historii swojego miasta. Jego profesja wiele więc wyjaśnia. W książce niemal na każdym kroku daje o sobie znać kronikarskie zacięcie autora.

Autor nieustannie kogoś cytuje, przytacza źródła, wyliczenia i wszelkie dane dotyczące przestępczości w Birningham, co – trzeba przyznać – na dłuższą metę nieco nuży. Jestem jednak w stanie zrozumieć motywację, by jak najrzetelniej oddać ówczesną rzeczywistość. Przodkowie Chinna należeli do Peaky Blinders, parali się też nielegalną bukmaherką. Odbieram tę książkę jako swoisty hołd dla przedsiębiorczości mieszkańców ubogich dzielnic w tamtych niełatwych czasach.

Jeśli więc kochacie Peaky Blinders i mimo to jesteście gotowi na odarcie ze złudzeń, ta lektura uzupełni Waszą wiedzę i naświetli wiele kwestii. Jeśli jednak jesteście mocno przywiązani do historii opowiadającej o brawurowej wędrówce na szczyt cygańskiego pariasa i równie spektakularnych upadkach – przypomnijcie sobie to uczucie, kiedy po raz pierwszy dotarło do was, że gwiazdkowe prezenty kupują rodzice.

Fot. Zysk i S-ka


Przeczytaj także:

Recenzja serialu Sukcesja 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *