Świat dobrze znany, a jednak wciąż pełen nadziei – Jan Komasa – „Boże Ciało” [recenzja]

Jan Komasa reżyserując swój nowy film, udowodnił, że jest artystą dojrzałym, profesjonalnym i przede wszystkim umiejącym odnaleźć się w kinie obyczajowym. Jego najnowsze dzieło dalekie jest od przepełnionej efektami specjalnymi Sali Samobójców czy Miasta 44. Boże Ciało – polski kandydat do Oscara, nagrodzony na festiwalu w Wenecji – to film wielowymiarowy, nakręcony  w amerykańskim, uniwersalnym stylu, doceniony przez krytyków za granicą, będący swego rodzaju perełką wśród historii traktujących o  polskim duchowieństwie. Całość dopełniają znakomite zdjęcia i kreacje aktorskie.

Boże Ciało to historia napisana przez życie. Pomysł zrodził się z inspiracji prawdziwą sprawą samozwańczego księdza, który przyjeżdżając do małej polskiej miejscowości, zaczął głosić innowacyjne i nowoczesne kazania, zjednując sobie tym samym sympatię młodzieży i lokalnej społeczności. Dwudziestoośmioletni Mateusz Pacewicz, będący twórcą przemyślanego scenariusza, wraz z Janem Komasą stworzyli na tej podstawie dzieło wielowątkowe, potrzebne i wartościowe,  bez zbędnego patosu ukazujące ból osób skrzywdzonych ogromną tragedią, które jednak wciąż nie potrafią się otrząsnąć i przebaczyć.

boże ciało

Film rozpoczyna się w domu poprawczym, w którym na pierwszy plan wysuwa się Daniel – rewelacyjnie zagrany przez Bartosza Bielenię. Może to wygląd głównego bohatera, może  styl i technika gry aktorskiej,  może jedno i drugie, niemniej jednak Bartosz, a tym samym Daniel, pozostaje z nami na długo po seansie. Bez wątpienia jego osoba wyróżnia się na tle chłopaków z poprawczaka i kontrastuje chociażby z Pinczerem (Tomasz Ziętek). Daniel gorliwie wierzy w Boga,  wspierając księdza Tomasza (Łukasz Simlat) podczas mszy świętej. Chłopak bardzo chciałby rozpocząć posługę kapłańską, jednak z wyrokiem, jak mówi ksiądz Tomasz, nie jest to możliwe. Gdy podczas zwolnienia warunkowego przyjeżdża do pobliskiego miasteczka i podaje się za księdza, jego los i życie mieszkańców rozpamiętujących niedawno przeżytą tragedię diametralnie się zmienia. Nowoczesne metody prowadzenia nabożeństwa przez młodego księdza z jednej strony szokują, z drugiej jednak intrygują i przyciągają. Wierni, choć nieufni, przekonują się do fałszywego księdza, doceniając jego techniki, a przede wszystkim bezinteresowną, szczerą dobroć płynącą prosto z serca.

Boże Ciało nie jest jednak bez wad. Chwilami razi dość oczywistymi schematami, jak na przykład relacje duchownych z kobietami czy chociażby banalne sentencje, które psują mądre dialogi. Dziwi również naiwność społeczności, w której nikt łącznie z kościelną, będącą niejako strażniczką parafii (Aleksandra Konieczna), nie podał w wątpliwość pochodzenia księdza. Martwi także totalna anonimowość nowo przybyłego duchownego. O tych niedociągnięciach zapomina się jednak, gdy na ekranie pojawia się rewelacyjny Bielenia. Film broni się również, jeśli chodzi o kwestie techniczne. Wspaniałe zdjęcia Piotra Sobocińskiego dopełniają obraz surowymi,  pełnymi wyczucia, a niekiedy brudnymi kadrami, w których światło pełni główną rolę. Dużym walorem technicznym jest także muzyka, która często kontrastuje z uduchowioną kreacją Daniela, jednocześnie sprowadzając nas na ziemię, a kiedy indziej rozładowując pełną napięcia, ciężką atmosferę.

boże ciało

Komasa tworząc Boże Ciało, udowodnił, że jest profesjonalistą. Reżyser z dużą dozą wyczucia wykorzystał język filmowy, by poruszyć tematy wiary, straty i ludzkich emocji. Zamiast skandalizującego Kleru dostaliśmy przypowieść o poszukiwaniu siebie, współczesnej wierze i umiejętności przebaczenia. Boże Ciało to w moim mniemaniu również symboliczna, acz dosadna, opowieść o Kościele, o tym, że idealny obraz duchownego, przepełnionego dobrem, oddanego altruisty to fałsz, gdyż nawet troszcząc się o sprawiedliwość, robi to świecki chłopak pod przebraniem księdza.  Mimo wszystko nie jest to na pewno film antykościelny. Boże Ciało nie ocenia i nie krytykuje. Więcej tu szarej, ponurej rzeczywistości niż martyrologii. Więc jeśli macie ochotę na odrobinę Polski rodem z reportaży Wojciecha Tochmana, to warto wybrać się do kina.

Film obejrzeliśmy dzięki Cinema City

boże ciało


Przeczytaj także:

Recenzja filmu (Nie)znajomi

Write a Review

Opublikowane przez

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *