#bringbackalice

Krainy czarów nie było – Dawid Nickel – „#BringBackAlice”

Euforia w dużym skrócie pokazała nam, jak bawią się współcześni amerykańscy nastolatkowie i nastolatki. Jak się malują, z jakimi zmagają się problemami i co ćpają – przynajmniej ci serialowi. Szkoła dla elity zdradzała sekrety hiszpańskiej młodzieży, wprowadzając motyw zbrodni. Słodkie kłamstewka miały udowodnić, że nawet najbliżsi mają swoje sekrety, choć w efekcie pokazały przede wszystkim, że każdy bohater może powstać z grobu, a złoczyńca zawsze nosi czarne rękawiczki. Żaden jednak z tych seriali nie ma przełożenia na polskie realia polskiej młodzieży. Czy jednak najnowszą propozycję od HBO Max, zatytułowaną #BringBackAlice, można nazwać polską odpowiedzią na entuzjastycznie przyjętą Euforię? Odpowiem wprost: nie, nie można. Czy mimo to polska produkcja jest warta obejrzenia? I tak, i nie. Wszystko zależy od tego, czego szukamy i czego w serialach absolutnie nie lubimy. Dla mnie raczej nie.

Alicja Stec to popularna influencerka, którą w social mediach obserwuje 200 000 osób. Być może niektórym nie będzie wydawała się to imponująca liczba, jednak w świecie przedstawionym, z tego, co widzimy, jest to całkiem sporo, a Alicja ma wierne grono oddanych fanów. Jednak jej rozpoznawalność wcale nie pomaga, kiedy podczas jednej z tajnych imprez na statku, na które nastolatka wybrała się z paczką przyjaciół (w tym ze swoim chłopakiem Michałem), dziewczyna znika bez śladu. Jako jedyna nie wraca z imprezy i chociaż jej twarz zna każdy mieszkaniec, jeśli nie Polski, to z pewnością Trójmiasta  –  zaginiona chodziła do gdańskiego liceum –  przez rok nikt Alicji nie widzi i nie ma żadnych informacji na temat jej zniknięcia. Wtedy nagle, niemal w rocznicę zaginięcia influencerki, pojawia się ona, otumaniona, na drodze, wywołując ogólne poruszenie. Sęk w tym, że dziewczyna nic nie pamięta z poprzedniego roku  –  nie wie, gdzie była ani co się z nią działo. Ostatnią rzeczą, którą pamięta, jest wspomniana impreza na statku i twarze przyjaciół.

Przyjaciele, no właśnie. Powinni nie posiadać się z radości, że wróciła ich przyjaciółka, liderka ich paczki, jak mogłoby się wydawać. Jednak każdy z nich, oprócz Pauli, która w noc zaginięcia była nową członkinią tej zgranej grupy, zdaje się mieć jakiś tajemniczy powód, by z odnalezienia Alicji nie cieszyć się w takim stopniu, jakiego wszyscy oczekują. Między przyjaciółmi zaczynają się nerwowe spojrzenia, szepty, a żadne wspólne spotkanie nie wygląda już tak, jak wcześniej; między niegdyś przyjaciółmi wyczuwalne jest napięcie, stres, nieufność. Z czasem natomiast Alicja zaczyna mieć niejasne, niechronologiczne i bardzo chaotyczne przebłyski wspomnień zarówno z nocy jej zaginięcia, jak i minionego roku. Flashbaki, nad którymi nie panuje, i podejrzane zachowanie przyjaciół sprawiają, że dziewczyna przestaje ufać niegdyś najbliższym jej ludziom. W międzyczasie kontakt z Alicją nawiązuje również Tomek  –  brat dziewczyny, która, jak się okazuje, zaginęła w tę samą noc, co Ala, ale jako że nie jest ani bogata, ani popularna, o jej zaginięciu prawie nikt nie wiedział i nie wie, podczas gdy w sprawę Stec zaangażowane było całe Trójmiasto. Jemu jednak Alicja również nie ufa, tym bardziej że chłopak ma nie tylko wygląd łobuza (delikatnie mówiąc), ale również jego zachowanie, sposób bycia i wysławiania się, a także odwieczne problemy z policją nie przemawiają na jego korzyść.

Serial #BringBackAlice bardzo mocno czerpie z wielu zagranicznych tytułów opowiadających o nastolatkach (oprócz wymienionych we wstępnie nie można zapomnieć także o Plotkarze). Ma to zarówno swoje jasne, jak i ciemne strony. Usilne próby zamerykanizowania produkcji nie zawsze wychodzą jej na dobre. O ile od strony technicznej bowiem produkcja stoi na bardzo wysokim poziomie, ciesząc oczy widzów i widzek dobrymi zdjęciami, ciekawymi ujęciami, a także zasługującą na pochwałę muzyką, która świetnie została dobrana do serialu, o tyle jednak przełożenie amerykańskich realiów licealnych na polską rzeczywistość, polskich nastolatków i polskie LO, wypadało przez większość czasu po prostu żenująco. Myślę, że #BringBackAlice byłoby tytułem o wiele ciekawszym, wciągającym i docenianym przez widownię, gdyby wręcz podkreślało polskie podwórko, kolokwialnie mówiąc. Tymczasem szkolne mundurki, sport, który jest główną przepustką na studia, sportowcy jako bożyszcza i kibicujące im wiernie, oczywiście wredne cheerleaderki  –  to nie do końca coś, co na co dzień widujemy w polskich liceach, a z pewnością nie w tak podkręconym, amerykańskim wydaniu.

I to usilne amerykanizowanie polskiej młodzieży i tego, co ją otacza, byłoby najgorszą rzeczą w serialu, gdyby nie fakt, że podium bezapelacyjnie wygrywa  –  trzeba to powiedzieć wprost  –  naprawdę kiepskie aktorstwo. Prawda jest taka, że aktorsko serial dźwiga na swoich barkach tylko jeden aktor  –  wcielający się w Tomka Sebastian Dela  –  który jako jedyny wypada przede wszystkim naturalnie, ale też po prostu bardzo dobrze. Pozostali, choć oczywiście grają na różnym poziomie, w lwiej części po prostu wypadają bardzo źle, co w połączeniu ze sporą ilością sztucznych i zgrzytających między zębami dialogów daje nam serial, który ogląda się nierzadko z ciężkim sercem i poczuciem zażenowania. Problemem jest również wiek aktorów. O ile rozumiem, że niektóre sceny mogłyby być kłopotliwe i dlatego nie zatrudniono aktorów i aktorek w wieku postaci z serialu, o tyle myślę, że pod tym kątem casting w wielu przypadkach mógłby być lepszy. Rzuca się to w oczy choćby w przypadku Michała, którego rolę odgrywa Marcel Opaliński, będący o dekadę starszy od swojego bohatera. I być może, gdyby jego Michał był zagrany lepiej, ten zarzut przeszedłby niezauważony, jednak jest to, niestety, jedna z gorzej zagranych ról w #BringBackAlice. Co ciekawe nie podołali również starsi, bardziej doświadczeni aktorzy, jak chociażby Marietta Żukowska, która w roli matki Alicji wypada nie tylko nieprzekonująco, ale wręcz irytująco. Obok Deli nieźle wypada partnerująca mu Mila Jankowska, ale również jej niezła rola nie zastąpi porządnej całościowo ekipy.

Aktorom nie pomaga również scenariusz, który, choć przedstawia całkiem ciekawą i wciągająca momentami historię, to nie ustrzega się niestety przed wieloma głupotami i nielogicznymi rozwiązaniami. Już sam motyw dwóch wizyt u terapeutki, która jest matką jednego z przyjaciół Alicji i to, jak te wizyty wyglądały, jest, no cóż, śmieszny. Razi również przepaść, jaka dzieli nastolatków w serialu  –  mamy albo ultra bogatych rodziców w ogromnych domach wypełnionych luksusem, albo rodziny niemalże dysfunkcyjne, gdzie kradzieże lub dilowanie to jedyne sposoby, by jakoś związać koniec z końcem. Nie ma nic pomiędzy – zdają się mówić twórcy.

Trudno powiedzieć, o czym tak właściwie #BringBackAlice opowiada pod kątem problematyki. Mamy tu oczywiście motyw zaginięcia i tego, jak ludzie lubią oceniać innych, nie znając szczegółów zaistniałej sytuacji. Mamy tu także poruszone, jak sława i pieniądze wpływają na naszą ważność w świecie i to, jak poważnie my i nasze problemy jesteśmy traktowani – właśnie przez ich pryzmat. Mamy wątek utraconej pamięci i utraconego zaufania, mamy zarysowany motyw wstydu ze względu za odmienną niż dominująca w środowisku orientację seksualną. To wszystko jest jednak jedynie liźnięte przez twórców. Wszystko byle jak i po łebkach  –  chciałoby się powiedzieć. Jakby skupienie na technicznie dobrze zrobionym serialu pochłonęło całą energię i zapał twórców. Kuleją portrety psychologiczne bohaterów, co w tego typu serialu jest naprawdę sporym minusem.

#BringBackAlice niestety nie powala. Ma swoje momenty, a sama historia na pewnym etapie może zainteresować, ale tutaj większość zalet, plus kwestie techniczne, o których już wspominałam, się kończy. Pochwalić należy jednak klimatyczną czołówkę, ale już przy Odwilży HBO udowodniło, że również polskie seriale mogą mieć świetne, nieodstające od światowego poziomu czołówki. Leży natomiast aktorstwo, leżą dialogi, chwieje się fabuła, coś tam się nie klei w scenariuszu. Był pomysł i trzeba przyznać, że serial dobrze wygląda. Czy jednak to wystarczy? #BringBackAlice to trochę zmarnowany potencjał, trochę odgrzewany kotlet, trochę wydmuszka, trochę amerykańskie young adult rozbijające się o skały polskich realiów. Może nie z hukiem, ale na pewno z pewnym bólem.

Jeśli chodzi o finał historii, wyjaśnienie zagadki, która trzyma w przysłowiowej kupie całą historię  –  nie było tak sztampowo i byle jak, jak obawiałam się, że będzie, natomiast nie zmienia to faktu, że pozostał spory niedosyt i nie było to takie zakończenie, jakiego bym oczekiwała. Wszystko się trochę rozlazło, rozmemłało. Być może serial oceniłabym wyżej, gdyby zarówno kreacja głównej bohaterki, a więc tytułowej Alicji, była napisana ciekawiej, z jakimkolwiek polotem, jak i gdyby była lepiej zagrana. Helena Englert nie wywiązała się ze swojej roli źle, ale nie tchnęła też życia w swoją bohaterkę. Alicja Stec jest nijaka, wyblakła, rozwodniona  –  co przeczy całkowicie jej kreacji jako influencerki, którą pod domem w dniu powrotu witają wiwatujące i nachalne tłumy. Tłumaczyłoby to z kolei, że już od dnia następnego nikt nawet specjalnie nie poznaje jej na ulicy, a tłum reporterów jak był, tak zniknął w ciągu jednej nocy. Oczywiście nie ma to związku z kreacją bohaterki, a z mało kleistym scenariuszem, w którym przydałoby się uszczelnić to i owo.

#BringBackAlice miał być czymś zupełnie innym na polskiej scenie serialowej  –  zwłaszcza jeśli chodzi o seriale opowiadające o młodzieży, jej problemach i troskach. Okazuje się jednak ładnie, z przytupem technicznie zrobionym przeciętniakiem, w którym uwydatnia się wiele wad widocznych również w innych polskich produkcjach. Poprzez ważną rolę, jaką w rozwiązaniu zagadki grają przyjaciele Alicji, są oni postaciami niebagatelnymi. Natomiast serial jest za krótki, by dać im szansę na bliższe zapoznanie się z widzami i widzkami, przez co otrzymujemy raczej kartonowe makiety niż pełnokrwiste postacie (na czele z Alicją). To sprawia z kolei, że historia nie wydaje nam się prawdopodobna, nie angażujemy się w nią tak, jak byśmy chcieli. Dobrze, że znalazł się tu chociaż świetny Dela, bo gdyby nie on, to ten serial wyglądałby o wiele gorzej.

Serial #BringBackAlice dostępny jest na HBO Max

#bringbackalice

#bringbackalice

Overview

Ocena
5 / 10
5

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *